Piękny wiek pana Stanisława

Setne urodziny Stanisław Zając świętował w otoczeniu bliskich, a także gości, w tym wójta gminy Wojsławice Henryka Gołębiowskiego.

Dobrze się odżywia, stosuje preparaty ziołowe, codziennie dużo ćwiczy i nie ma nałogów – to przepis na długowieczność Stanisława Zająca z Putnowic Wielkich, który 2 kwietnia świętował setne urodziny.

Stanisław Zając urodził się 2 kwietnia 1923 roku w Jarosławcu, w województwie zamojskim, jako syn Piotra Zająca i Leontyny z Bonieckich. Od małego przejawiał różne talenty – został rok wcześniej niż rówieśnicy przyjęty do szkoły, a jako dziesięciolatek sam zbudował skrzypce. Grał na nich nawet w zespole muzycznym, ale wszystko przerwała wojna. W 1940 roku 16-letni Stanisław został wywieziony na przymusowe roboty do Niemiec. Po dwóch latach niewolniczej pracy trafił do szpitala.

Został wypisany jako nierokujący nadziei na życie i odesłany do Polski. Wrócił do Jarosławca, z którego 17 stycznia 1943 r. okupanci wypędzili całą ludność polską, a na jej miejsce osiedlili Ukraińców. Pan Stanisław został skazany na tułaczkę. Błąkał się po lasach, ukrywał w budynkach gospodarczych w okolicznych wsiach, w ciągłym zagrożeniu życia ze strony Niemców i Ukraińców.

W sierpniu 1944 r. został powołany do wojska. Trafił do Pierwszego Drezdeńskiego Korpusu Pancernego Wojska Polskiego. W lutym 1945 r. wyruszył „na Berlin”. Służbę w wojsku zakończył na początku 1947 r. Rok później ożenił się. Wraz z małżonką zamieszkali w Putnowicach i rozpoczęli pracę na gospodarstwie. Zaczynali od pustego pola, z czasem dorobili się domu i budynków gospodarczych, a na świat przyszły dzieci. Łącznie państwo Zającowie mieli ich pięcioro. Od czasu powrotu z wojska pan Stanisław był wielokrotnie namawiany czy wręcz zmuszany do wstąpienia do PZPR. Mimo różnych nieprzyjemności i prześladowań ze strony ówczesnej władzy, nigdy tego nie zrobił.

Jak mówią bliscy pana Stanisława, swoją długowieczność zawdzięcza on dobremu odżywianiu produktami z własnej uprawy, stosowaniu leków ziołowych, a nie tych farmaceutycznych. Codziennie też dużo ćwiczy, od kilkudziesięciu lat stosuje akupresurę i shiatsu. Mimo że życie go nie rozpieszczało, zawsze był życzliwy i pogodny i taki pozostaje nadal. Wciąż cieszy się dobrym zdrowiem, a narzeka jedynie na problemy ze słuchem. (opr. w)

News will be here