Jak tu wierzyć w sprawiedliwość? Pieszy ucierpiał, pieszy winny

Pan Marian z Włodawy został potrącony na przejściu dla pieszych przez samochód. Doznał urazów głowy i złamania nogi. Prokuratura zakończyła śledztwo, wskazując, że winę za spowodowanie zdarzenia ponosi pieszy, choć do wypadku doszło na środku pasów, co widać na nagraniu z kamery monitoringu. – Gdzie jest prawo, gdzie uczciwość, jak tu wierzyć w sprawiedliwość? – pyta pokrzydzony i jego rodzina. Sprawą zajęła się telewizyjna „Uwaga!”.

Do zdarzenia doszło pod koniec lutego 2023 roku na al. Piłsudskiego we Włodawie już po zapadnięciu zmroku. Pan Marian szedł do domu. Zatrzymał się przed bardzo dobrze oświetlonym przejściem dla pieszych, rozejrzał się i gdy auto jadące z jego lewej strony przejechało przez przejście, wszedł na zebrę. Gdy był mniej więcej na środku jezdni, uderzyło w niego Renault Clio, za którego kierownicą, jak się później okazało, siedział zawodowy kierowca. Pieszy na skutek wypadku doznał urazów głowy, złamania nogi i ogólnych potłuczeń.

Po tym zdarzeniu trafił do szpitala. Śledztwo w sprawie wypadku wszczęła Prokuratura Rejonowa we Włodawie, która po kilku miesiącach zakończyła je, wydając orzeczenie, że winnym zdarzenia był pieszy. W opinii śledczych pan Marian wtargnął na jezdnię wprost po koła osobówki. Taką decyzję wydano na podstawie opinii biegłego oraz kiepskiej jakości nagrania z kamery przemysłowej. Poszkodowany tymczasem dotarł do świetnej jakości filmu z kamery zamontowanej praktycznie na wprost tego przejścia. Ten film już tak jednoznaczny nie jest. Widać na nim ze szczegółami całe zajście. Pan Marian i jego bliscy dowodzą, że nie ma tu mowy o nagłym wtargnięciu na jezdnię, bo został uderzony przez samochód już jak znajdował się na środku przejścia.

Bezspornym faktem jest, że kierowca Renault Clio nie jechał z prędkością wyższą niż dopuszczalne 50 km/h, bo zdołał zatrzymać samochód kilka metrów za zebrą. Reporterzy „Uwagi!” rozmawiali z tym kierowcą. Twierdzi, że nie widział przechodzącego przez ulicę pieszego, który był ubrany cały na czarno, znajdował się na czarnym tle, był wieczór a z naprzeciwka jechały samochody, które oślepiały go światłami. Każdy kierowca wie, jak trudno w takich warunkach dostrzec tzw. niechronionych uczestników ruchu. Specjalista poproszony o opinię w tej sprawie orzekł, że w tym przypadku wina rozkłada się po równo na obie strony, choć zastrzegł, że uważa tak jedynie na podstawie dostępnych materiałów, a nie tych, którymi dysponowała prokuratura.

Orzeczenie o winie pieszego jest dla pana Mariana niekorzystne, bowiem zamyka mu drogę do ubiegania się o odszkodowanie, a mężczyzna przyznaje, że zdrowie po wypadku już nie to. Śledczy z kolei twardo stoją na stanowisku, że przy tym śledztwie nie mają sobie nic do zarzucenia, choć w materiałach dowodowych nie dysponowali nagraniem wykorzystanym w programie TVN, które jest nie tylko lepszej jakości, ale też zarejestrowane z o wiele mniejszej odległości. (bm, fot. TVN Uwaga!)