Płacą za ogrzewanie po 500 zł, a w mieszkaniach 14 stopni i grzyb!

Na termometrze 14 stopni, na ścianach i suficie pleśń – w takich warunkach mieszkają lokatorzy mieszkań na ostatnim piętrze budynku przy ul. Słowackiego 25. Jak mówią to efekt słabo działającego ogrzewania i dziurawego dachu.

Jedno ze wspomnianych mieszkań zajmuje 90-letnia pani Kazimiera. Mimo wieku doskonale sama radzi sobie z codziennymi obowiązkami. Niestety w pokoju dziennym, który służy jej także jako sypialnia, temperatura średnio sięga jedynie 15 stopni Celsjusza.

Seniorka opowiada, że płaci za ogrzewanie około 500 zł miesięcznie, a mimo to w mieszkaniu, z wyjątkiem łazienki, jest chłodno.

– Najgorzej jest, kiedy trzeba położyć się spać i wejść do zimnego łóżka. Biorę termofory i okrywam się kocami, bo co innego pozostaje… – mówi chełmianka.

Kobieta dogrzewa mieszkanie elektrycznymi grzejnikami, to z kolei generuje duże rachunki z prąd.

Niskie temperatury są również u sąsiadów seniorki. Ci opowiadają, że problemy zaczęły się kilka lat temu, kiedy budynek podłączono do miejskiej sieci ciepłowniczej.

– Za ogrzewanie płacimy ok. 500 zł miesięcznie, a najczęściej mamy w mieszkaniu 14 stopni, maksymalnie 18. Ponoć jest jakiś problem z pompą, która doprowadza ciepło, ale mimo naszych licznych próśb, jak dotąd PUM, który zarządza naszym budynkiem nic w tej sprawie nie zrobił. Przysyłają tylko hydraulików… Problem jest tylko w mieszkaniach na poddaszu. Sąsiedzi mieszkający niżej mają cieplej i płacą niższe rachunki – skarżą się nasi rozmówcy.

W ich mieszkaniu, oprócz niskiej temperatury, panuje również duża wilgoć, a na ścianach zbiera się pleśń. Problemem jest także nieszczelny dach i nieocieplone poddasze, z którym ich mieszkanie graniczy.

– Ani poddasze, ani dach nie są ocieplone, wieje stamtąd chłodem. W dodatku w dachu są dziury, wpada tamtędy śnieg i deszcz. Mamy w mieszkaniu pleśń i wilgoć. Najgorzej wygląda sufit. Zbiera się na nim jakby czarny szlam, bywało, że kapała z niego woda. Próbujemy to usuwać, ale efekt nie utrzymuje się długo. Co roku malujemy mieszkanie, żeby jakoś to wyglądało. Meble wymienialiśmy już chyba trzy razy, bo rozpadają się przez tę wilgoć. Nie kupujemy nowych, bo nie warto, tylko używane. Ubrania i pościel mamy zawilgocone. Wszystko butwieje, przechodzi zapachem stęchlizny. Oczywiście wietrzymy mieszkanie, ale niewiele to daje, kiedy na dworze jest mróz, w środku tylko 15 stopni – mówią mieszkańcy poddasza.

W imieniu naszych Czytelników zwróciliśmy się do Przedsiębiorstwa Usług Mieszkaniowych z pytaniem o możliwe działania, jakie spółka może podjąć w celu usunięcia wspomnianych problemów. Nie otrzymaliśmy jeszcze na nie odpowiedzi, dlatego do tematu wrócimy.

News will be here