
Lubelscy widzowie chyba już zdążyli się przyzwyczaić do tego, że bodaj naj-ambitniejsze wyzwania artystyczne stawia sobie najmniejsza w mieście scena publiczna.
Teatr im. Andersena nie tylko dawno przekonał wszystkich, że nie jest ot, takim sobie teatrzykiem z kukiełkami i choć zdarzało mu się ponosić porażki, to nigdy spowodowane tchórzostwem inscenizacyjnym. Nie inaczej jest z ostatnią premierą „Podwójnego życia Weroniki”.
W swoim czasie film Kieślowskiego znali chyba wszyscy, był niemal manifestem młodej inteligencji wczesnych lat 90-tych. – Nie zrobiliśmy remake’u – zastrzegał jednak Krzysztof Rzączyński, dyrektor Teatru i reżyser przedstawienia. No i udało się – spektakl jest w pełni zrozumiały dla widzów nie znających dzieła kinowego, ale i nie rozczaruje wielbicieli tamtej produkcji.
Czemu? Bo nie kopiując rozwiązań scenariuszowych Kieślowskiego i Piesiewicza, a nawet wyraźnie (i celowo!) od nich odchodząc, przywraca niepowtarzalny klimat, potęgowany muzyką Zbigniewa Preisnera (w spektaklu uzupełnioną znakomicie utworami grupy „Myslovitz”. Pokazuje też odwieczny dylemat – powołanie czy mała stabilizacja? Sztuka aż do wypalenia czy święty spokój?
A wszystko w formie naprawdę, a nie wymuszenie artystycznej, raczej lirycznej niż smutnej i nieodparcie pięknej mimo pewnej surowości formy lalek i dekoracji. Tak jak Kieślowski, Rzączyński wie też i rozumie, że czasem jest ważniejsze właściwe postawienie pytań niż koniecznie dążenie do odnalezienia konkretnych odpowiedzi – zresztą może przecież te w ogóle nie istnieją?
Przede wszystkim zaś „Podwójne życie…” to sztuka o miłości, miłości i jeszcze raz o miłości – trzy razy, bo faktycznie potrójna, a nie podwójna jest i teatralna Weronika. Jest to też utwór o… lalkarstwie – chyba najbardziej wciągający od czasu „Być jak John Malkovich”. I wreszcie jest to opowieść przekazana z ogromną wrażliwością, z artystami jednocześnie napiętymi jak struny i zręcznymi jak koty, wielki sprawdzian ogromnego potencjału tego zespołu – z pełną odpowiedzialnością można bowiem mówić w tym lalkowym przedstawieniu o aktorstwie najwyższej próby. Brawo, oby tak dalej!
I ważna wiadomość na koniec – tym razem „Andersen” zaprasza widzów od 16. roku życia. TAK
„Podwójne życie Weroniki”, reżyseria, adaptacja: Krzysztof Rzączyński; adaptacja, dramaturgia: Katia Czarna; choreografia: Weronika Pelczyńska; scenografia, kostiumy: Maciej Chojnacki; projekty lalek: Cezary Sielicki; muzyka: Zbigniew Preisner, Myslovitz.