Rozmowa z Grzegorzem Gorczycą, prezesem Automobilklubu Chełmskiego, który kieruje chełmskim sztabem WOŚP
W tę niedzielę, 26 stycznia odbędzie się 33. Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. W Chełmie po raz 20. to Ty będziesz głównym organizatorem orkiestrowych działań. Jak to się zaczęło?
W roku 2006 celem zbiórki była pomoc dzieciom poszkodowanym w wypadkach i nauka pierwszej pomocy. Ponieważ wówczas aktywnie działaliśmy na rzecz poprawy bezpieczeństwa ruchu drogowego, a w Chełmie jakoś nikt się nie zajmował Orkiestrą, więc niejako poczułem się wywołany do tablicy. W kolejnym roku cel zbiórki został powtórzony, a ponieważ działanie dla Orkiestry daje dużo satysfakcji i radości, więc znowu utworzyłem sztab. I tak do tej pory 🙂
Automobilklub Chełmski jest stowarzyszeniem, a wśród podmiotów zakładających sztaby WOŚP stowarzyszeń jest mało.
To prawda. W naszym województwie od lat jesteśmy jedyni, a w pozostałych, stowarzyszenia zakładające sztaby stanowią margines. Sztaby powstają głównie przy instytucjach samorządowych i szkołach. Na pewno jest nam trudniej, bo nie mamy osób pracujących na etatach, nie mamy całego zaplecza logistycznego. Organizacyjny trzon naszego sztabu to w zasadzie tylko dwie osoby. Ale nie narzekamy, bo działanie dla Wielkiej Orkiestry daje dużo satysfakcji. Wiemy też, że zawsze możemy liczyć na pomoc wspaniałych osób. Nie wymienię tu nikogo, bo naprawdę jest ich bardzo wielu. Bardzo im za to dziękujemy!
Jak wobec tego układała się współpraca z miastem?
Bardzo dobrze od zawsze. Bardzo bym zgrzeszył jakbym coś złego powiedział na któregoś z prezydentów czy którąś z miejskich instytucji. My, co prawda, przez te 20 lat nie otrzymaliśmy ani złotówki z budżetu miasta, ale korzystamy z logistycznego wsparcia instytucji i spółek miejskich.
Kto więc finansuje organizację imprez finałowych?
Wyłącznie sponsorzy prywatni. Jesteśmy w tej dobrej sytuacji, że mamy grono wypróbowanych partnerów, którzy są z nami prawie od początku. Głównymi sponsorami od lat są firmy Azart, Melix i SUNgraf, obecnie doszła Emka. Mamy też wielu stałych fundatorów różnych przedmiotów i usług na licytacje. Jak dzwonię do nich przed kolejnym finałem to niczego nie muszę tłumaczyć, słyszę w słuchawce „wiem po co dzwonisz, działamy jak co roku”. Sporo czasu w ten sposób oszczędzamy. 🙂
Orkiestra do tej pory zakupiła prawie 75 tysięcy urządzeń medycznych za kwotę ponad 2,3 mld złotych.
To olbrzymi, niekwestionowany wkład w poprawę zdrowia i życia Polaków. Oczywiście Orkiestra nie zbiera pieniędzy na płace personelu szpitali, na media czy leki, jednak warto wiedzieć, że na wielu oddziałach dziecięcych co trzecia jednostka sprzętu jest z serduszkiem Orkiestry. Przy okazji należy zdementować rozpowszechnianą przez przeciwników Orkiestry informację, że WOŚP wydzierżawia sprzęt szpitalom. To nieprawda, ten sprzęt jest przekazywany i staje się własnością szpitali. Fundacja zastrzega sobie prawo kontroli jego wykorzystywania, tak by było ono zgodne z umową i sprzęt nie był np. wykorzystywany komercyjnie w prywatnych gabinetach.
Jednak oprócz zbiórki pieniędzy, ja widzę jeden bardzo ważny aspekt. Dzień finału jest (mimo często ujemnych temperatur) jednym z najcieplejszych dni w roku. Prawie wszyscy są radośni, uśmiechnięci i empatyczni. To też chyba dzień, w którym odbywa się najwięcej różnych imprez, w tym wiele plenerowych i najwięcej różnych ciekawych aktywności. Finały gromadzą wielkie rzesze uczestników. Tylko nasz sztab w tym roku organizuje i współorganizuje w styczniu aż czternaście różnych wydarzeń, a przypomnę, że nie bierzemy na nie z kasy miasta ani złotówki.
Jakąś sytuację zapamiętałeś szczególnie?
Z 10 lat temu podczas finału odbywała się impreza motoryzacyjna na deptaku. W takim dość nerwowym momencie odezwał się mój telefon. Głos starszej pani spytał czy to ja jestem „ten Gorczyca od Owsiaka”. Zdenerwowany odpowiedziałem, że tak i spodziewałem się jakichś narzekań lub pretensji. Tymczasem pani powiedziała, iż wie, że wolontariusze nie mogą kwestować po domach, ale ma kłopoty z poruszaniem się, a bardzo chce wesprzeć Orkiestrę. Wysłałem tam dwóch chłopaków. Po powrocie powiedzieli, że sympatyczna staruszka ugościła ich szarlotką i herbatą oraz oczywiście wrzuciła hojny datek do puszki. To nie było jednorazowe spotkani, wiem, że później chłopcy kilka razy robili tej pani zakupy, aż do momentu jej powrotu do sprawności.
Kilka lat temu spóźniliśmy się z dopięciem formalności i żeby otrzymać identyfikatory dla wolontariuszy musieliśmy osobiście pojechać do Warszawy. Tam panuje niesamowita atmosfera, spotykają się ludzie z całej Polski, którzy widzą się po raz pierwszy, a zachowują się jakby się znali od lat. W ciasnym „piekle” (tak nazywa się pomieszczenie, w którym przygotowywane są identyfikatory) jest zawsze kilkanaście osób przyjezdnych, które przy okazji odbioru swoich, przygotowują identyfikatory dla innych sztabów. I wszyscy czekają na możliwość choćby krótkiego spotkania z Jurkiem Owsiakiem. Naprawdę kilka godzin spędzonych w fundacji napełniło nas taką energią, że do Chełma niemalże mogliśmy wracać na piechotę. Od tamtej pory jeździmy do Warszawy co roku. 🙂
W tym całym wośpowym zamieszaniu jeden moment jest wyjątkowy.
To czas, kiedy po całym finałowym dniu wracam zmęczony, zmarznięty do domu i z kubkiem gorącej herbaty oglądam nagrane wcześniej telewizyjne relacje z różnych miast. Oglądam ten barwny festiwal uśmiechu, pomagania oraz empatii i cieszę się, że jestem malutkim trybikiem tej najpiękniejszej orkiestry świata.
Orkiestra, a zwłaszcza Jurek Owsiak, spotykają się jednak z coraz większym hejtem
To niestety smutna prawda. Z jednej strony to dobrze, bo im więcej hejtu wobec Orkiestry tym bardziej puchną wośpowe puszki, ale z drugiej strony jest to bardzo przykre. Podziwiam Jurka, że to wszystko znosi. Nie jestem jego adwokatem, ale środowisko, które go tak atakuje, przez osiem lat dysponowało wszelkimi narzędziami i fundacja była wielokrotnie kontrolowana. Nie znaleziono nawet jednej złotówki wydanej nieprawidłowo. To chyba o czymś świadczy. Jednak przyznam, że akcja z bilbordami o sepsie mi się nie podobała. Mam też kilka mniejszych uwag, ale to nie zmienia faktu, że WOŚP jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych i pozytywnie kojarzonych marek w naszym kraju. Tak więc psy szczekają (bardzo lubię psy :)), a ta karawana jedzie dalej od trzydziestu trzech lat.