Posprzeczali się o fundusz sołecki

Miedzy sołtysami a radnymi z Sawina doszło do potyczki o fundusz sołecki. Radni wolą przeznaczyć pieniądze na wkład własny do inwestycji, a sołtysi na bieżące potrzeby swoich wsi. – Lepiej zrobić coś raz a dobrze, a nie wyrzucać kasę w błoto – przekonywał radny Wojciech Adamowicz.

Fundusz sołecki to pieniądze z budżetu gminy, przydzielane każdej wiosce. O ich wydawaniu decyduje rada sołecka, czyli sami mieszkańcy. W gminach, w których fundusz jeszcze funkcjonuje, pieniądze trafiają przeważnie na remonty dróg, ochotnicze straże pożarne albo wiejskie świetlice. Ale ponieważ kwoty nie są wielkie, remonty ograniczają się zazwyczaj do wysypania gruntówek kruszywem albo żużlem. To doraźne lepienie trzeba co roku powtarzać, co wytknął na sesji radny Wojciech Adamowicz. – Moje zdanie jest takie, że nie powinniśmy wyodrębniać tych pieniędzy – mówił. – Trzysta sześćdziesiąt tysięcy złotych, które są na to przeznaczone (w skali gminy – przyp. red.), może iść na wkład własny na inwestycje.

Dariusz Ćwir, wójt Sawina, zaproponował, aby swoje zdanie przedstawili także sołtysi. Za wyodrębnieniem funduszu był sołtys Łukówka, Zenon Kołodziejczyk. – Czekam na ten fundusz jak kania na deszcz – mówił i dodawał, że podczas roznoszenia nakazów podatkowych nie raz oberwało się jemu i wójtowi od mieszkańców, którzy oczekują inwestycji.

– Przemyślcie to. Fundusz w Łukówku to 21 tysięcy złotych. Co pan zrobi za to? Kupi żwir, przebełta z ziemią i co roku tak będzie – mówił Adamowicz.

Ale sołtys nie dawał za wygraną i tłumaczył, że bez funduszu niektóre sołectwa mogą zostać poszkodowane, a w innych będzie więcej inwestycji.

– A gdzie pan był przez 16 lat, jak nie było funduszu sołeckiego – zaatakował go Adamowicz. – Źle było? I co pan z tym zrobił? Każdy ma prawo mieć swoje zdanie, ale zastanówcie się.

Adamowicz podał przykład największego funduszu w sołectwie w Sawinie. To 40 tys. zł, które idzie w większości na pracę równiarki. – Po tych równanych gruntówkach przejdzie później ciągnik i wszystko idzie na marne – tłumaczył i przekonywał, że dzięki pieniądzom na wkład własny można zaplanować większe inwestycje w gminie.

– Przecież na świetlice wiejskie można pozyskać pieniądze z innych źródeł, tak samo na OSP, trzeba się tylko za nimi zakręcić – mówił. – Wszystkie gminy się rozwijają, a my nie mamy na wkład własny.

Kolegę z Łukówka chciał wspomóc Roman Romaniuk, sołtys Krobonoszy. – Czasami trzeba tylko tego żużlu, bo z jakiejś drogi wyjechać się nie da – mówił. – Nie chcemy tych pieniędzy przejeść. Ludzie czekają na drogi, ja nie mówię o asfalcie, ale żeby dało się przejechać.

– Na wszystko by się chciało: drogi, szkoły, wodociąg, i żeby pieniądze w gminie były, ale same chęci nie wystarczą – dodawała Iwona Wołoszkiewicz, przewodnicząca Rady Gminy.

A radny Tadeusz Starzyniec przypominał, że kiedy sam za poprzedniego wójta walczył o fundusz sołecki, to poza ówczesnym radnym D. Ćwirem (obecnym wójtem) i byłą radną Anną Błaszczuk żaden radny go nie poparł. Dzisiaj ma już inne zdanie.

– Jesteśmy gospodarzami i wiemy, co i gdzie trzeba zrobić – gdzie żużel, gdzie przepust, a przecież sami na korytarzach mówimy, że równiarka niewiele daje – mówił. (kg)

News will be here