Przerażająca impreza przy Smyczkowej

Dzięki szybkim ustaleniom na miejscu zbrodni, jeszcze tego samego dnia policja zatrzymała kolegów ofiary

Koszmarna śmierć spotkała 31-letniego Piotra B. Został pobity przez swoich kolegów, a potem jeden z nich wypchnął go z okna. Mężczyzna runął z 10. piętra i zaginął na miejscu.
Ten dramat rozegrał się rano, 21 lutego na ul. Smyczkowej na Czechowie w Lublinie.

Policjanci dostali sygnał o tym, że młody mężczyzna prawdopodobnie popełnił samobójstwo. Mundurowi ustalili mieszkanie, z którego wypadł.

W środku nie było nikogo, ale śledczych zainteresowały ślady, które wskazywały na to, że odbywała się tu towarzyska impreza.

Wkrótce wyszło na jaw, że mieszkanie nie należy do ofiary, a gospodarz wraz z dwoma kolegami uciekli. Jeden z nich planował wyjazd do Niemiec, gdzie miał firmę. Cała trójka została szybko zatrzymana w miejscowości pod Lublinem. Podczas przesłuchania wyszły na jaw przerażające szczegóły zbrodni.

Wszystko zaczęło się w tłusty czwartek. Wtedy koledzy spotkali się w mieszkaniu 29-letniego Pawła J. – Po tym jak wyprowadziła się od niego żona, imprezował na okrągło – mówili sąsiedzi dziennikarzom.

Następnego dnia rano doszło do sprzeczki. Gospodarz poróżnił się z Piotrem. Namówił dwóch kumpli: 24-letniego Krzysztofa T. i 25 letniego Adama N., aby go pobili. Poszkodowany uciekł do sąsiedniego pokoju i rozpaczliwie szukając pomocy, stanął na parapecie. Według ustaleń śledczych Krzysztof podbiegł wtedy do 31-latka i zepchnął go z okna.

– Zatrzymani zostali doprowadzeni do Prokuratury Rejonowej Lublin-Północ, gdzie usłyszeli zarzuty. 24-latek odpowie za zabójstwo oraz pobicie. 25-letni mieszkaniec Lublina usłyszał zarzuty pobicia, natomiast 29-latek musi liczyć się z odpowiedzialnością za podżeganie do pobicia. Decyzją sądu podejrzani trafili do tymczasowego aresztu na okres 3 miesięcy – informuje komisarz Kamil Gołębiowski oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Lublinie.

Za zabójstwo grozi nawet dożywocie. LL

News will be here