PSL do zdjęcia nie pasował

fot. FB posłanki Moniki Pawłowskiej

Gmina Włodawa jako jedyna z powiatu włodawskiego otrzymała dofinansowanie z Rządowego Funduszu Rozwoju Dróg. W piątek (10 lutego) odbyło się rozdanie symbolicznych czeków na te inwestycje. Jakież było zdziwienie władz gminy Włodawa, gdy dowiedziały się, że czek w ich imieniu odebrał… Wiesław Holaczuk.

Dwa tygodnie temu pisaliśmy o dyrektor lubelskiego KOWR-u, która „chwaliła się” w mediach społecznościowych statuetką Orła Wprost, co rozsierdziło europoseł Beatę Mazurek. Tydzień temu w szeregach Prawa i Sprawiedliwości doszło do jeszcze bardziej kuriozalnej sytuacji. Na spotkaniu w Chełmie, w którym obok europosłanki Mazurek udział wzięli m.in. Ryszard Madziar, Zdzisław Szwed, Mirosław Czech i posłanki Monika Pawłowska i Anna Dąbrowska-Banaszek, którego głównym celem było wręczenie symbolicznych czeków z dofinansowaniem z Rządowego Funduszu Rozwoju Dróg, promesę w wysokości niemal 2 mln zł odebrał wiceburmistrz Włodawy Wiesław Holaczuk.

I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że miasto nie było beneficjentem tego programu. Dofinansowanie uzyskała gmina wiejska Włodawa rządzona przez PSL. Fundusze przeznaczone są na przebudowę dróg w Krasówce, Różance oraz Stawkach. Dlaczego czek odebrał W. Holaczuk, a nie np. wójt Włodawy Dariusz Semeniuk albo sekretarz gminy Marta Wawryszuk czy przewodniczący rady gminy Janusz Korneluk? Wiesław Holaczuk mówi, że nie wie, dlaczego władze gminy Włodawa były nieobecne na uroczystości.

– To była jedyna gmina na gali, która nie miała przedstawiciela, więc prowadzący Ryszard Madziar poprosił mnie, bym jako najbliższy sąsiad odebrał tabliczkę w imieniu gminy. Zgodziłem się, choć niechętnie, a po powrocie do domu przekazałam ją przewodniczącemu rady gminy – tłumaczy wiceburmistrz Włodawy. Ale co najciekawsze, władze gminy Włodawa nie tylko nie otrzymały zaproszenia na piątkowe rozdanie, ale nawet nie wiedziały, że taka uroczystość się odbędzie.

– O rozdaniu dowiedzieliśmy się z mediów społecznościowych – mówi Marta Wawryszuk, ale sprawy nie chce drążyć. – Dla nas najważniejsze jest to, że będziemy mieli za co budować drogi. A że nie mamy zdjęcia z tabliczką? Nam to nie przeszkadza – mówi. (bm)

News will be here