Rolnicy wciąż protestują

Zapowiedź rekompensat dla producentów zbóż wcale nie uspokoiła rolników i nie wstrzymała zapowiedzianych protestów. W minionym tygodniu gospodarze znowu blokowali dojazd do przejścia granicznego w Dorohusku.

Rolnicy od miesięcy protestują przeciwko niekontrolowanemu napływowi zboża z Ukrainy. W ostatnim czasie zaczęli organizować blokady. Żalą się, że polskie magazyny zapełnione są pochodzącym z Ukrainy zbożem gorszej jakości (tzw. technicznym), które potem przerabiane zostaje na produkty spożywcze. Przez to cena ziarna w skupie spadła drastycznie, poniżej kosztów produkcji.

Wydawało się, że rolnicze protesty poskutkowały, bo minister rolnictwa Henryk Kowalczyk zapowiedział rekompensaty dla producentów zbóż. Mają otrzymać 825 zł do hektara pszenicy i 1050 zł do hektara kukurydzy. Alle okazało się, że zapowiedź tej pomocy wcale nie zadowoliła rolników i nie wstrzymała kolejnych blokad. W czwartek i piątek (16 i 17 lutego) gospodarze znowu blokowali dojazd do przejścia granicznego w Dorohusku.

Podczas blokady mówili, że nie podoba im się polityka rządu, który bardziej dba o interesy zagranicznych koncernów niż o nich. Skarżyli się też na ogromne straty, które notują gospodarze w związku ze spadkami cen ziarna i rosnącymi kosztami kredytów. – Dopóki nasz rząd nie zacznie o nas myśleć, to trudno mówić coś optymistycznego – denerwowali się.

Krytykowali pomysł rekompensat, mówiąc, że tylko na papierze wygląda dobrze. – Obiecali dać 250 zł do tony pszenicy, ale zrobili limit 825 zł na hektar. Czyli jak ktoś zbierze z hektara więcej niż 4 tony, to i tak będzie stratny – denerwowali się.

– Rolnicy chcą systemowego, trwałego rozwiązania problemu a nie tylko działania na dzisiaj – mówi Andrzej Dzirba z Lubelskiej Izby Rolniczej. – Jeśli napływ zboża nie będzie kontrolowany, to nasze rolnictwo zostanie rozłożone. Przy obecnych kosztach nie da się tego wytrzymać. (bf, fot. Monika Mazur)

News will be here