Rzeźbi, maluje, pomaga

Wiele lat spędził w więzieniu. Gdy je opuścił w 2020 roku, postanowił, że za kraty już nie wróci. Dzięki pomocy dobrych ludzi i talentowi Jan Zamojski zaczął nowe życie i dziś żyje z tego, co najbardziej kocha.

Historia pana Janka, który mieszka dziś w Stawkach-Kolonii (gm. Włodawa) jest i długa, i obfitująca w dramatyzm. Na szczęście kończy się klasycznym happyendem. Młody Janek talent do tworzenia wszelkich form plastycznych odkrył w wieku szkolnym. Pasję rozwijał w technikum plastycznym i to właśnie tam po raz pierwszy wszedł w konflikt z prawem.
– W szkole wisiało dużo obrazów najlepszych profesorów – opowiada. – Szczególnie jeden z nich wpadł mi w oko.

Zapytałem więc, czy nie mógłbym go pożyczyć, by w domu uczyć się malarstwa, kopiując dzieło. Uzyskałem zgodę i po jakimś czasie kopia była gotowa. Coś mnie jednak podkusiło i zamiast oryginał, oddałem do szkoły falsyfikat. Pech chciał, że po jakimś czasie na obraz zwróciła uwagę woźna. Zapytała jego autora czy obraz przechodził ostatnio renowację, bo ma żywsze kolory. Profesor oczywiście natychmiast poznał, że to podróbka. Wkrótce w moim domu zjawiła się milicja.

Wtedy skazania udało mi się jeszcze uniknąć. Karą było niedopuszczenie mnie do matury. Po ukończeniu szkoły zatrudniłem się w Państwowej Spółdzielni Spożywców jako dekorator, ale skusiła mnie łatwa forsa i zacząłem podrabiać banknoty, co oczywiście skończyło się wpadką i więzieniem. Potem bywało różnie. Ostatni, trzyletni wyrok, odsiedziałem w Zakładzie Karnym we Włodawie.

Po wyjściu obiecałem sobie, że za kraty nie wrócę – mówi pan Jan. I ta sztuka ciągle mu się udaje. Dzisiaj, dzięki pomocy m.in. Andrzeja Kaliszuka z Różanki, który udostępnił panu Jankowi dom do zamieszkania, były fałszerz prowadzi inne życie. Utrzymuje się z pomagania sąsiadom, ale przede wszystkim ze swojej wielkiej pasji, jaką jest malarstwo i rzeźba.

Ma coraz więcej zleceń, bo ludzie – widząc jego talent – wracają po kolejne obrazy. W jego domu w każdym kącie stoi jakaś rzeźba, ramy czy inne akcesoria malarskie. Centralny punkt największego pomieszczenia to sztaluga z rozpoczętą na zlecenie pracą. – Wychodząc z więzienia, nie miałem praktycznie nic. Dzisiaj jestem szczęśliwym człowiekiem, a to dzięki pomocy ludzi, którzy we mnie uwierzyli i wyciągnęli w moją stronę pomocną dłoń, za co im serdecznie dziękuję – mówi wzruszony artysta. (bm)

News will be here