Wkrótce przed sądem stanie kierowca samochodu, który doprowadził do wypadku, w którym zginęli dwaj mężczyźni jadący motocyklem. Wciąż nie widać natomiast finału równoległego śledztwa, które ma wyjaśnić, czy szpitale, które odmówiły przyjęcia rannych w tamtym wypadku, miały ku temu podstawy.

Tą tragedią żyła cała Polska. Wszystkie krajowe media donosiły o bulwersującej postawie lekarzy ze szpitali we Włodawie i Chełmie, którzy odmówili przyjęcia poszkodowanych w listopadowym wypadku pod Włodawą. Kontrole przeprowadzone we włodawskim SP ZOZ nie wykryły żadnych zaniedbań. Tłumaczenia lekarzy były proste: szpital nie był przystosowany do pomocy tak ciężko poszkodowanym osobom, dlatego zapadła decyzja o skierowaniu ich do lecznicy w Lublinie. Niestety, w drodze zmarł pierwszy z poszkodowanych. Drugi do szpitala dojechał, ale mimo starań lubelskich chirurgów nie udało się go uratować. Obrażenia obu mężczyzn podróżujących jednośladem były makabryczne. Urwane nogi, liczne złamania, wielonarządowe urazy wewnętrzne.

Czy akcja ratowania poszkodowanych w listopadowym wypadku pod Włodawą była prowadzona w sposób prawidłowy, bada Prokuratura Okręgowa w Lublinie – Wydział Zamiejscowy w Chełmie. Jak mówi szef ośrodka Mariusz Koszuk, przesłuchani w tej sprawie zostali już lekarze i wkrótce śledztwo wejdzie na kolejny etap, czyli będą powołani biegli z zakresu medycyny. Na tego typu opinie czeka się zazwyczaj przynajmniej kilka miesięcy, więc finał całego postępowania również nie nastąpi szybko. (bm)

News will be here