Spod bomb na scenę

Viktoria Tsariuk na piknikowej scenie wystąpiła razem z Łukaszem Jemiołą

Trudno zapomnieć Polsko-Ukraiński Piknik Rodzinny zorganizowany na skwerze opodal Centrum Kultury w Lublinie – imprezę bardzo udaną. Przyczyniła się do tego m.in. utalentowana uczestniczka, 12-latka z Kijowa, która wzbudziła uznanie widowni. Ale też poczucie, że takie „gwiazdki” estrady wypada wspierać na gościnnej polskiej ziemi.

Viktoria Tsariuk, uchodźczyni z Ukrainy, tuż po rosyjskiej agresji na jej ojczyznę, 24 lutego 2022, trafiła z mamą do Lublina. Miały dużo szczęścia. Spotkawszy tu pomocne dłonie szybko uzyskały bezpieczne locum, matka zyskała pracę, córka chodzi obecnie do podstawówki.

Młoda uciekinierka przed bombami potrzebowała sporo czasu, by odreagować koszmar widzianej wojny. Lecz już po miesiącu zaczęła próbę kultywowania tu swoich talentów.

Nasza rozmowa z Viktorią przynosi informacje, że dziewczyna chodziła w Kijowie do szkoły muzycznej w klasie wokalnej i fortepianu, że śpiewa od wczesnego dzieciństwa na krajowych estradach. Brała udział w międzynarodowych konkursach i projektach typu Mam Talent, takich jak „Czarnomorskie Igrzyska”, „Global Talent”, śpiewała na scenie Narodowej Filharmonii Ukrainy. I teraz ten doskonały występ przed lubelską publicznością.

Co ciekawe, Viktoria mówi nieźle po polsku, dobrze zna naszą kulturę, śpiewa polskie piosenki. Twierdzi, że w Kijowie bardzo ją to zajmowało. I nie był to czas stracony, gdyż po tym, jak Viki osiadła w Lublinie, ktoś życzliwy kieruje ją do znanego studia muzyki Anety Dąbskiej. Czy zacznie tam lekcje śpiewu, zależy… Dziewczyna – zdaniem edukatorki, rokuje wielkie nadzieje w drodze do wokalnego sukcesu. Ta opinia przyniosła propozycję występu na estradzie festynu.

Na wspomnianej imprezie bohaterka reportażu wzięła udział w dwóch koncertach. Ta gwiazdeczka z Kijowa bynajmniej nie wystąpiła tu dla młodszych dzieci, które przeważały na widowni. Raczej dla ich mam i ojców. To był naprawdę dojrzały popis. Wykonała tu m.in. piękną pieśń po angielsku o cierpieniach narodu ukraińskiego w czasie tej wojny. Ponadto znakomitą wersję „Allelujah” – Cohena, która wybrzmiała nostalgicznie, pacyfistycznie. Zyskała wielkie brawa publiczności.

Po koncercie mieliśmy okazję porozmawiać z młodą artystką i jej mamą, Ludmiłą:

Jak czujesz się Viktorio w Lublinie? Spotykasz tu przyjazną atmosferę?

Wspaniale. Doznałam tu wiele życzliwości, solidarnych serc. Rozmawiam z ludźmi na wiele wspólnych tematów, przez to uczę się polskiego. Mnie i moich znajomych łączy kultura ukraińska i polska, które są bardzo podobne. To bardzo zbliżyło moją rodzinę do ludzi w Lublinie. I mam pragnienie dalszej takiej wymiany dobrych emocji.

Jak Viki w ogóle trafiłaś do Lublina? – to przypadek, czy wasz wybór?

Ja i mama znaliśmy Lublin już wcześniej, gościnność ludzi, ale i zabytki kultury, przytulność miasta. Gdy wybuchła wojna zaczęliśmy szukać bezpieczne miejsce. I tak dotarliśmy do Lublina. To „od wewnątrz” jest bardzo barwne miasto. Miałam szczęście poznać tu wspaniałych i profesjonalnych ludzi sztuki. Widziałam, że publiczność miała ogromną przyjemność z uczestnictwa w tym pikniku.

Jak trafiłaś na plakat i na scenę tego festynu? Ktoś w tym pomógł?

Pomogła w tym twórczość Łukasza Jemioły. To świetny muzyk i wokalista. Poznałam jego piosenki, a na festynie bardzo mnie wspierał w tym występie. Doznałam dużą pomoc ludzi. To przede wszystkim Jolanta Gosik-Reputakowska, Jarosław Rudnicki i Maria Artemiuk-Kozińska z Centrum Kultury w Lublinie. Ich serdeczność pomogła mi wziąć udział w wydarzeniu.

Jaką macie sytuację rodzinną, mieszkaniową? Jak biegnie wasze życie?

To status ludzi, którzy ucierpieli od wojny Rosji na Ukrainy. Nie czujemy się z mamą uchodźcami. Zmienialiśmy kilka miejsc pobytu w Lublinie. Obecnie jesteśmy już zaadaptowane, dobrze nam się żyje pomiędzy Polakami. Odczuwamy, że Polska jest solidarna z Ukrainą, widzimy troskę na naszą trudną sytuację. Rozmawiamy w języku ukraińskim, polskim i angielskim. Mamy u was zrozumienie. To może będzie i jakiś wspólny sukces, radość.

Czy masz tu szansę na rozwój muzyczny, wokalny?

Dla mnie jest bardzo ważne to kontynuować. Mocno bym chciała. Byłoby to ciekawe uczestniczyć w międzynarodowych projektach wokalnych. Bardzo na to liczę. Już na tych koncertach poczułam wsparcie i duże uznanie ludzi. Bo ja potrafię śpiewać wiele piosenek w języku ukraińskim, polskim, angielskim – grając na pianinie. Piszę własne piosenki: muzykę i teksty do nich. W ten sposób wyrażam swoje myśli, uczucia, dzielę się tą energią ze słuchaczami.

Jak mogą wyglądać plany na przyszłość? Czy możesz coś planować?

W obecnej sytuacji trudno mi. Chciałabym zostać śpiewaczką światowej rangi i dzielić się tą radością występowania dla publiczności. Ale najpierw chcę, żeby wojna się skończyła! Czekam na to i wierzę w pomyślność Ukrainy.

Kto może wesprzeć Viktorię?

Dziewczyna ma szczęście do bardzo otwartych, pomocnych i profesjonalnych ludzi wokół niej. Pytanie czy te cechy wykazują też lubelskie instytucje…

Te z dziedziny kultury generalnie są mentalnie gotowe na wsparcie dla przybyszów zza granicy. Chcą służyć pod tym względem zwłaszcza społeczności Ukraińców – wynika z moich luźnych rozmów w Centrum Kultury. Dowodem tego jest udany festyn, adresowany wszak do 1/5 dzisiejszych mieszkańców Lublina.

Obawiam się, że indywidualna pomoc dla utalentowanych dzieci, casus Viktoria, wychodzi poza profil działalności CK. Wsparcia poszczególnych takich talentów nie da się robić instytucjonalnie, en block, gdyż taką pomoc należy „szyć na miarę” oczekiwań dziecięcych artystów, ich konkretnych potrzeb. Taka oferta musi wyjść od kompetentnych osób z instytucji kultury: MDK, DDK itp. oferujących zajęcia z muzyki, wokalistyki, ruch sceniczny itd.

– Wielu z kręgu kultury stara się pomóc tym dzieciakom, skoro znalazły się u nas po rozpoczęciu wojny w Ukrainie, czują się tu potwornie zagubieni. Viktoria w pełni zasługuje na taką pomoc – twierdzi Jarek Rudnicki, który wraz z Łukaszem Jemiołą pomaga jej w aplikowaniu do takich platform promocji jak: „The Voice of Kids”, „Szansa na Sukces”, „Mam Talent”.

Śladem udanej imprezy polsko-ukraińskiej spróbujmy wesprzeć tę zdolną dziewczynę w ramach jej wyboru „Miasta Inspiracji” jako swej bazy. Ewentualne pomysły pomocy Viktorii Tsariuk w jej artystycznej drodze na polskim gruncie można kierować do portalu Wspólna Kultura http://spilnakultura.pl albo redakcji Nowego Tygodnia w Lublinie. Marek Rybołowicz

News will be here