W nocy z 2 na 3 czerwca zmarł 61-letni mieszkaniec ul. Cegielnianej w Krasnymstawie. Jedna z jego sąsiadek uważa, że doszło do tego przez to, że ratownicy nie mogli dotrzeć do schorowanego człowieka na czas, bo gruntowej drogi nie wskazuje właściwie nawigacja i po ulewie była ona znowu nieprzejezdna. Dała temu wyraz we wpisie na swoim profilu na Facebooku oskarżając władze miasta o przyczynienie się do tragedii. Daniel Miciuła, burmistrz Krasnegostawu jest oburzony. Przedstawia zupełnie inną wersję wydarzeń i nie wyklucza pozwu. – Nie spodziewałem się, że można wykorzystać cudzą tragedię, śmierć sąsiada do osiągnięcia własnych korzyści, a także do prowokowania i nakręcania hejtu – komentuje burmistrz.
Temat fatalnego stanu ul. Cegielnianej w Krasnymstawie, a także gruntowego dojazdu do niej będącego drogą techniczną DK nr 17 (na tym odcinku ul. Sokołowskiego), podejmowany jest od długiego czasu. Sami pisaliśmy, że zdarzało się, zwłaszcza po ulewach, że mieszkańcy Cegielnianej grzęźli autami w błocie i trzeba było wyciągać je traktorami czy samochodami terenowymi. Głośno też było o przypadku schorowanego 61-latka z Cegielnianej, który miał problemy z dostaniem się do lekarza. W kwietniu tego roku poruszającemu się na wózku inwalidzkim mężczyźnie w przewiezieniu na badania pomogli krasnostawscy policjanci i strażacy.
Niestety, kilka dni temu doszło do tragedii. Jak na swoim profilu na Facebooku relacjonuje Katarzyna Dziedzic, sąsiadka 61-latka, mężczyzna zmarł w nocy z 2 na 3 czerwca. Według kobiety nie musiałoby do tego dojść, gdyby ul. Cegielniana została przebudowana i po prostu była przejezdna.
– Wiadomość do Krasnostawskich „rządzących” byłych, teraźniejszych, przyszłych i jakichkolwiek innych. Wiadomość, której nie będziecie mogli schować do szuflady gabinetowego biurka. Ziścił się ten dla was „abstrakcyjny, wymyślony” scenariusz, którym waszym zdaniem „chcę grać na emocjach”. Nasz Sąsiad dziś w nocy zmarł. I wiecie co? Wiecie co się działo podczas gdy umierał? Oczywiście wezwano na miejsce karetkę. Ta, a także straż pożarna, została przez nawigację skierowana pod zły adres, ponieważ nasz „dojazd” nie jest przejezdną drogą, która byłaby widoczna na mapach jako kierunek jazdy” – napisała na Facebooku krasnostawianka.
– A wiecie co się zadziało, kiedy ratownicy już zorientowali się którędy przebiega „dziki JEDYNY dojazd” do umierającego człowieka? A no zanim karetka dojechała pod posesję, stanęła w połowie naszej super „drogi”, a straż pożarna musiała stanąć na górze obwodnicy, na asfalcie. A wiecie, że kiedy strażacy biegli na ratunek, to jeden z nich pośliznął się w błocie, wywrócił się i zjechał na sam dół ze skarpy? Nie pytam, czy rozumiecie, bo nie rozumiecie.
Nie chcecie zrozumieć i daliście temu potwierdzenie już dawno temu. Ale przynajmniej sobie wyobraźcie, że strażak, który pędzi (bo to było tempo błyskawicy) na ratunek umierającemu człowiekowi, sam PRZEZ SKANDALICZNY DOJAZD naraził się na ewentualną kontuzję i spowolnienie akcji ratowniczej? Ekipa karetki, która bardzo szybko zareagowała na zgłoszenie, zamiast jechać, zbierać siły i czekać na dotarcie na miejsce to zastanawia się czy będą w stanie wjechać i wyjechać jeśli będzie potrzeba zabrać naszego Sąsiada do szpitala z powrotem – czytamy dalej we wpisie.
Jak przekonuje mieszkanka Cegielnianej reanimacji 61-latka mieli podjąć się strażacy. Niestety, mimo ich starań mężczyzna zmarł. – Na szczęście będąc na stanowisku można sobie zorganizować asfalcik pod sam domek. Muszę się zakręcić za jakimś stanowiskiem, wtedy okaże się, że da się zrobić drogę w jeden dzień. Ale nie mam znajomości więc nici z tego – wyrzuca rozsierdzona kobieta.
Krasnostawianka podkreśla, że zarówno strażacy, jak i ratownicy medyczni zrobili wszystko co w ich mocy, by uratować życie jej sąsiada. Pretensja ma za to do władz miasta. Była przecież na sesji 27 marca, opowiadała wówczas o problemach z jakimi zmagają się mieszkańcy tej ulicy, mówiła o schorowanym mężczyźnie, który ma problemy z dostaniem się do lekarza. – Minęło ponad 2 miesiące. Co namacalnego zrobiliście w tym czasie, aby zapewnić bezpieczeństwo mieszkańców? Wiedzieliście o stanie zdrowia naszego Sąsiada. No co zrobiliście?! Ja powiem co. WY…. NIC – pisze.
Post Katarzyny Dziedzic szybko skomentował Daniel Miciuła, burmistrz Krasnegostawu.
– Cynizm w najczystszej postaci! – rozpoczął. – Służby nie miały problemu z dojazdem do osoby potrzebującej pomocy. Straż Pożarna dotarła w ciągu 7 minut, zastając już na miejscu zdarzenia załogę karetki pogotowia udzielającą pomocy. Przedstawione przez Panią treści są dalece krzywdzące i niezgodne z prawdą. Apeluję do wszystkich Państwa o powściągliwość i uszanowanie rodziny zmarłego w tym trudnym dla niej czasie. Proszę komentujących o powagę i zdrowy rozsądek. (…) nie mieści mi się w głowie jak można tak straszną sytuację wykorzystać do własnych celów. Jak można posłużyć się ludzkim dramatem do nakręcania hejtu. Nie ma mojej zgody na takie działania. Komentarz jest oficjalny, a pozostałe działania w tej sprawie będą miały skutki prawne – dodał.
Mimo tego, co napisał burmistrz Katarzyna Dziedzic przekonuje, że jej relacja z wydarzenia z nocy z 2 na 3 czerwca, jest prawdziwa. – Straż i karetka pojechały najpierw pod inny adres i są na to świadkowie. Oczywiście wiedziałam, że znów pan będzie mówił o tym, że WYJORZYSTUJĘ SYTUACJĘ. Wiem, że pan tego nie zrozumie, bo to nie pan musiał pomagać tym ludziom przez cały czas, łącznie z nocną akcją ratunkową. Gdyby chociaż raz pan był w takiej sytuacji to z pewnością poczuwałby się pan do tego, aby wypowiadać się na ten temat. A tak…łatwiej panu napisać to co zawsze, czyli to, że zawsze pan jest ofiarą. Ofiarą hejtu, pomówień i wszystkiego najgorszego – stwierdziła.
Jakiś czas później Miciuła odniósł się do sprawy także na swoim oficjalnym profilu.
– Przyczyną śmierci mieszkańca ulicy Cegielnianej nie był brak lub też utrudniony dojazd do posesji!!! Mieszkaniec był pod stałą opieką specjalistyczną oraz społeczną przez MOPS, miał opaskę bezpieczeństwa monitorującą parametry życiowe (28 maja złożył oświadczenie, że z niej rezygnuje). Służby ratunkowe bez większych przeszkód dotarły do osoby potrzebującej pomocy. Straż pożarna wezwana przez załogę karetki pogotowia zjawiła się na miejscu dwoma zastępami. Po 7 minutach. Od obwodnicy oraz od ul. Piłsudskiego, co świadczy o profesjonalizmie i znajomości topografii miasta przez strażaków.
Załoga karetki pogotowia była już na miejscu i udzielała pomocy. Z niedowierzaniem czytam nieprawdziwe informacje napisane przez Panią. Istotne w całej sprawie jest to, że osoby walczące o budowę ulicy posiadają decyzję o warunkach zabudowy, w której napisane jest jasno i wyraźne, że mają prawo wybudować dom letniskowy/tymczasowy. Ważnym aspektem jest także to, że deklaracje odnośnie podatku od nieruchomości złożono dopiero w październiku ub. roku. Właściciele nieruchomości byli w pełni świadomi jak usytuowana jest działka, to nie są odległe czasy – 5 lat temu. Ulica Cegielniana jest drogą nieprzejezdną od kilkudziesięciu lat – tłumaczy Miciuła.
Burmistrz zauważa też, że fotografie, które Dziedzic załączyła w swoim poście, nie są zdjęciami ul. Cegielnianej, a technicznej drogi DK 17. – Najlepszy dowód na zwykłą manipulację – podsumowuje. (kg)