Starosta też z podwyżką na maksa

Była mowa o hipokryzji, pazerności i tchórzliwej wrzutce. Sprawa podwyżki wynagrodzenia starosty i diet radnych wywołała na sesji Rady Powiatu Świdnickiego prawdziwą burzę. Mimo apeli opozycji i nawoływań do opamiętania się, głosami radnych PiS wynagrodzenie starosty wzrośnie z ok. 10 500 do prawie 19 300 zł brutto, dieta radnego z 912 do 1 460 zł, wiceprzewodniczących rady i przewodniczących komisji z 1 422 do 2 276 zł, nieetatowego członka zarządu z 1 878 do 3 006 zł, a przewodniczącego rady powiatu z 2 013 do 3 220 zł.

Radnych opozycyjnych klubów Polskiego Stronnictwa Ludowego, Koalicji Obywatelskiej i Świdnika Wspólna Sprawa oburzyła nie tylko wysokość proponowanych podwyżek, ale również tryb jej wprowadzenia. Wniosek o włączenie projektów tych uchwał do porządku obrad, które odbywały się w ubiegły wtorek, zgłosił sam starosta już na samej sesji, a większość radnych wyraziła na to zgodę. Jako pierwszym radni zajęli się projektem swoich diet, choć radny Marcin Najda (PSL) zgłosił wniosek o zdjęcie punktu z porządku obrad. – Dlaczego tak ważnej kwestii nie procedujemy w normalnym trybie, tylko w ostatniej chwili.

Ja i pewnie inni radni chcieliby mieć czas, by zapoznać się z projektem, poznać wysokość proponowanych stawek i jakie to będzie obciążenie dla budżetu powiatu – argumentował Najda. – Czy w ogóle musimy nad tym procedować, czy wysokość naszych diet nie jest zgodna z nowymi uregulowaniami ustawowymi? – pytał. W podobnym tonie wypowiadali się Edyta Lipniowiecka i Jakub Osina (ŚWS) oraz Elżbieta Migut (KO) przekonując, że to nie jest sprawa priorytetowa, by zajmować się nią w trybie nagłym i nie jest właściwy czas na podwyżki. Były starosta Dariusz Kołodziejczyk (PSL) dodawał, że zwłaszcza okres pandemii nie przemawia za podnoszeniem diet, bo aktywność większości radnych jest ograniczona i nawet sesje i komisje odbywają się zdalnie.

Starosta Łukasz Reszka tłumaczył, że złożył ten projekt w związku z wejściem w życie 1 listopada ustawowymi regulacjami dotyczącymi wynagrodzenia przedstawicieli władz samorządowych i radnych, a wyszło to tak nagle, bo sprawy podwyżek wynagrodzeń nie były priorytetem w pracach zarządu powiatu, ale te kwestie należało uregulować. Przypominał również, że ostatnia regulacja diet w powiecie odbyła się w 2002 roku, 19 lat temu, kiedy minimalne wynagrodzenie w Polsce wynosiło 720 zł brutto, a od stycznia będzie wynosiło 3 010 zł. Choć radni dowiedzieli się również, że nie ma obowiązku, by głosować nad podwyżką diet (w tym przypadku ustawowo, co prawda, podniesiono krotność tzw. kwoty bazowej, od której jest naliczana, ale nie ma ustalonej minimalnej wysokości diety, a tylko maksymalna) głosami radnych PiS uchwała została przyjęta. – Mogliście panowie uniknąć kompromitacji, lecz z powodu waszej pazerności nie skorzystaliście z tej szansy – skwitowała wynik głosowania radna Migut, zwracając się do radnych PiS.

Jeszcze więcej gorzkich i mocnych słów ze strony opozycji padło podczas dyskusji nad podwyżką dla starosty. Jakub Osina mówił o chciwości Zjednoczonej Prawicy, która sejmową ustawą dała możliwość tak drastycznych podwyżek, kiedy większość Polaków chwyta się za portfele, płacąc rosnące rachunki, czy za zakupy. – Jest inflacja, ale uwzględniając ją, podnosząc zarobki starosty moglibyśmy podnieść rękę za podwyżką o 10%. Ale tak wielka podwyżka to chciwość – grzmiał Osina, nazywając wprowadzenie uchwały pod obrady w ostatniej chwili wstydliwą wrzutką i przypominając, że w poprzedniej kadencji będący wówczas w opozycji radni PiS, w tym Łukasz Reszka, głośno krzyczeli, kiedy ówczesny starosta Dariusz Kołodziejczyk, dostał kilkaset złotych podwyżki, a teraz podnoszą wynagrodzenie starosty o prawie 100%, do niemal 20 tys. zł

Radni Najda i Kołodziejczyk mówili o tym, że owszem ustawa zobowiązuje do podniesienia wynagrodzenia burmistrzowi, ale pytali czemu zaproponowana kwota jest praktycznie maksymalną? – Jest pan starostą pierwszą kadencję. Proszę się wykazać, zweryfikować później w wyborach i jeśli otrzyma pan mandat zaufania, to w następnej kadencji będzie można rozmawiać o wyższej pensji – zwracał się do starosty Reszki, radny Najda. – Na początek obecnej kadencji słyszeliśmy, że zadłużyliśmy powiat, że finanse powiatu są w tak złej kondycji, że naprawdę teraz będzie ciężko i inwestycje faktycznie się zatrzymały, a radykalnie podnosi się wynagrodzenie starosty. Apeluję do radnych klubu PiS o troszeczkę rozwagi. Jesteśmy w dobie pandemii, naprawdę sytuacja jest trudna i choć ustawa przegłosowana przez PiS niejako zmusza nas do tej podwyżki, to nie czas, by robić to w sposób maksymalny – mówił radny Kołodziejczyk.

Radnych PiS jednak nie przekonał. Uchwała przeszła 11 głosami „za” przy 6 głosach sprzeciwu opozycji. Starosta będzie zarabiał, z wyrównaniem od sierpnia, 19 292 zł brutto. O ok. 700 zł mniej od burmistrza Świdnika, ale tylko dlatego, że ma mniejszy od niego dodatek za wysługę lat – 13% (1 350 zł).

Zamknięcie sesji nie przerwało dyskusji o podwyżce dla starosty i radnego. Ta przeniosła się do internetu, a głównie na facebookowym profilu Świdnika Wspólna Sprawa. – Chciałem się odnieść do tych wpisów, wśród których pojawiło się wiele insynuacji i nieprawdy, ale mnie zablokowaliście – odpowiadał starosta Reszka na swoim FB. – Pisze się, że starosta będzie mieć w kieszeni blisko 20 tys. zł. To nie jest prawdą. Będą zarabiał ok. 12 tys. zł netto. Tak naprawdę spór tyczy się o kwotę 2150 zł netto, bo tyle wynosi różnica między minimalnym, a maksymalnym wynagrodzeniem starosty jakie wprowadziła nowa ustawa. Dotyczy to wszystkich samorządów w Polsce, jak również to, że wyrównanie jest od sierpnia. Rada powiatu musiała się zająć kwestią podwyżki do końca tego roku, bo niezrobienie tego skutkowałoby podjęciem działań przez wojewodę – tłumaczył starosta. ZM

News will be here