Strażak-podpalacz miał wspólnika. Już obaj siedzą w areszcie

Obora ze słomą spłonęły doszczętnie. Straty oszacowano na 230 tys. zł

34-letni strażak-ochotnik, który w ubiegłym tygodniu trafił do aresztu z zarzutami podpalenia obory w Turowcu (gm. Wojsławice), w której składowane były bele słomy, nie działał sam. Wczoraj (22 listopada) dołączył do niego jego 35-letni wspólnik. Straty spowodowane przez pożar oszacowano na 230 tys. zł, a obydwu podejrzanym grozi do 10 lat więzienia.

W środku nocy, na początku listopada, w Turowcu pod Wojsławicami wybuchł pożar obory, w której było ponad 700 bel słomy. Do akcji gaśniczej skierowano sześć zastępów straży, w tym ochotnicze jednostki. Sytuacja była trudna do opanowania: magazyn był w całości objęty ogniem i istniało realne zagrożenie, że pożar rozprzestrzeni się na sąsiedni budynek, w którym składowane było siano. Druhowie musieli podać kilka prądów wody w obronie. Do pomocy włączył się też miejscowy rolnik, który przyjechał na miejsce ciągnikiem z beczkowozem wypełnionym wodą. Po siedmiu godzinach walki z żywiołem udało się opanować sytuację.

– Budynek i słoma spłonęły doszczętnie. Straty oszacowano na łączną kwotę 230 tysięcy złotych. Już ze wstępnych ustaleń wynikało, że do pożaru doszło w wyniku podpalenia – informuje kom. Ewa Czyż, rzeczniczka prasowa Komendy Miejskiej Policji w Chełmie.

Podpalał, a potem gasił

Sprawą zajęli się policjanci kryminalni, którzy ustalili, że ogień w Turowcu podłożył 34-letni członek OSP KSRG Wojsławice. Na dodatek okazało się, że po wszystkim uczestniczył on też w akcji gaśniczej. Czyżby kierował nim motyw finansowy? Zgodnie z przepisami za każdą rozpoczętą godzinę akcji strażacy-ochotnicy otrzymują 30 zł. – Mężczyzna został zatrzymany i usłyszał zarzut podpalenia. Swoje zachowanie tłumaczył wypitym wcześniej alkoholem – dodaje komisarz Czyż.

Sąd Rejonowy w Krasnymstawie przychylił się do wniosku policji i prokuratury i w ubiegłym tygodniu 34-latek na trzy miesiące trafił do aresztu.

Mieszkańcy Wojsławic są w szoku. Nie spodziewali się, że podpalaczem okaże się strażak-ochotnik. Jak mówią, nigdy dotąd taka sytuacja nie miała u nich miejsca. Jednak, jak ustaliliśmy, do czasu prawomocnego wyroku 34-latek formalnie wciąż pozostaje w strukturach OSP. Dopiero gdy zostanie skazany, zapadnie decyzja o jego wyrzuceniu z szeregów jednostki.

Podpalacz miał wspólnika

Tymczasem policyjne dochodzenie wykazało, że druh-podpalacz nie działał sam. Po kilku dniach policjanci zatrzymali jego wspólnika. To 35-latek z gminy Wojsławice. Mężczyzna został doprowadzony do prokuratury, gdzie przedstawiono mu zarzut w tej sprawie. W środę, 22 listopada, Sąd Rejonowy w Krasnymstawie na wniosek policji i prokuratora zastosował wobec niego środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania na okres trzech miesięcy.

Obydwu podejrzanym za zniszczenie mienia znacznej wartości grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności.

Piroman w bluzie OSP

W Wojsławicach taki przypadek zdarzył się po raz pierwszy, ale rok temu analogiczna sytuacja miała miejsce w gm. Ruda-Huta. Policjanci ustalili, że za serią pożarów pustostanów w gminie stał m.in. członek OSP w Leśniczówce. Strażak-ochotnik wraz z bratem i kolegą podkładał ogień, a potem uczestniczył w akcjach gaśniczych. Na dodatek, jak wówczas ustaliliśmy, podpalał budynki w strażackiej bluzie. Potem zjawiał się na miejscu jako pierwszy – ubrany i gotowy do działań. (pc, fot. KMP Chełm / OSP KSRG Wojsławice)

News will be here