Szpital bez intensywnej terapii

W związku z nagłą chorobą dwóch lekarzy oddziału anestezjologii szpital w Krasnymstawie musiał zawiesić działalność oddziału w zakresie intensywnej terapii. – Robimy wszystko, co jest możliwe, aby unormować zaistniałą sytuację – zapewnia Andrzej Jarzębowski, dyrektor SP ZOZ w Krasnymstawie.

Narasta problem związany z nagłą chorobą dwóch lekarzy oddziału anestezjologii i intensywnej terapii krasnostawskiej kliniki. Dyrekcja szpitala musiała całkowicie zawiesić działalność części oddziału zajmującą się diagnostyką i leczeniem osób znajdujących się w stanie zagrożenia życia z powodu potencjalnie odwracalnej niewydolności jednego lub wielu narządów. – Działalność nieprzerwanie kontynuuje anestezjologia, której specyfiką jest zabezpieczenie pracy bloku operacyjnego w zakresie znieczulenia pacjenta do zabiegu operacyjnego oraz czuwanie nad prawidłowym jego wybudzeniem – zapewnia Andrzej Jarzębowski, dyrektor szpitala. W zależności od potrzeby operacje realizowane są jednocześnie na dwóch salach operacyjnych. Dzięki temu odbywają się one zgodnie z planem, nie trzeba było ich przesuwać w czasie. O trudnej sytuacji krasnostawskiego SP ZOZ Jarzębowski mówił na spotkaniu zorganizowanym ostatnio przez wydział zdrowia Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego. – Zwróciłem się tam z prośbą o pomoc w zakresie pozyskania lekarzy do naszego szpitala. O sytuacji został poinformowany i poproszony o pomoc konsultant wojewódzki z zakresu anestezjologii i intensywnej terapii – dodaje.

Jarzębowski przekonuje, że nieustannie stara się pozyskać lekarzy ze specjalizacją anestezjologia i intensywna terapia. – Nawiązujemy kontakty z okolicznymi szpitalami, a w szczególności lekarzami kierującymi pracą oddziałów anestezjologii i intensywnej terapii, kierownikami klinik, jak również jesteśmy w kontakcie z konsultantem wojewódzkim. Wykonaliśmy niezliczoną ilość połączeń telefonicznych do lekarzy anestezjologów oraz odbyło się wiele spotkań z lekarzami – mówi. Efekt? W lutym i marcu tego roku, SP ZOZ zatrudnił aż 7 anestezjologów, najprawdopodobniej jednak tylko na części etatu czy kontraktu. To wciąż za mało. – Robimy wszystko co jest możliwe aby unormować zaistniałą sytuację – podsumowuje dyrektor. (kg)