0:1 – Pritulak (7), 1:1 – Tomalski (19), 1:2 – Oziemczuk (30), 2:2 – Białek (62).
AVIA: Zacharski – Kazubski, Szymala (63 Grzegorczyk), Maciejewski, Barański (87 Starok), Byszewski, Orzędowski, Oziemczuk (83 Wołos), Nowak (46 Bogusz), Białek, Mazurek.
ChKS: Kijańczuk – Kwiatkowski, Krzyżak, Sękowski, Wójcik, Jankowski (60 Kobiałka), Poczwardowski (88 Wacewicz), Uliczny, Pritulak, Tomalski, Figiel.
Sędziował: Radosław Wąsik (Lublin). Żółte kartki: Byszewski, B. Mazurek, Oziemczuk, Orzędowski, Maciejewski, Zacharski, Nowak (A), Jankowski, Tomalski, Kobiałka (C). Czerwone kartki: Byszewski 40 min. za dwie żółte, B. Mazurek 60 min. za niesportowe zachowanie się. Widzów: 800 (ok. 200 z Chełma).
Po 20 minutach prowadzili 2:0. Po 40 min. grali z przewagą jednego zawodnika, a po godzinie – na boisku było już tylko dziewięciu piłkarzy Avii. Mimo to Chełmianka tylko zremisowała w Świdniku z Avią 2:2… Po meczu pozostał niedosyt. Podopieczni Artura Bożyka remis przyjęli jak porażkę.
Początek spotkania w wykonaniu Chełmianki był bardzo dobry. Goście lepiej operowali piłką, grali na jeden, dwa kontakty i dość sprawnie podchodzili pod bramkę przeciwnika. W 7 min. po serii rzutów z autu piłkę na prawej stronie dostał Marcin Figiel, poradził sobie z rywalem i dokładnie dośrodkował na szesnasty metr. Obrońca Avii nie sięgnął futbolówki, ta spadła pod nogi Aleksieja Pritulaka, a najlepszy strzelec Chełmianki na spokojnie przyjął piłkę i oddał mocny strzał tuż przy słupku. Bramkarz gospodarzy był bez szans. Dwie minuty później goście mogli zadać drugi cios. Znów na prawym skrzydle popracował Figiel. Dośrodkował precyzyjnie na drugi słupek, a zamykający akcję Mateusz Poczwardowski przeniósł piłkę nad poprzeczką. W 19 min. kibice obejrzeli kapitalną akcję Chełmianki. Podopieczni Artura Bożyka wymienili kilka podań, piłkę na wolne pole od Pritulaka dostał Hubert Tomalski i ładnym strzałem w krótki róg pokonał bramkarza Avii. Gospodarze byli całkowicie zaskoczeni. To nie koniec dobrych akcji Chełmianki. Dwa razy z wolnych strzelał Pritulak. Za pierwszym razem futbolówka uderzyła w poprzeczkę i wyszła za bramkę, za drugim zaś minimalnie minęła prawy słupek. Pritulak próbował zdobyć gola również z akcji, ale nie trafił w bramkę. Gra gości mogła się podobać. Avia sprawiała wrażenie bezradnej, przynajmniej do 30 min. Wtedy to po dośrodkowaniu z rzutu rożnego w polu karnym powstało zamieszanie, żaden z zawodników gości nie pokrył Kamil Oziemczuk, który strzałem głową z bliska zdobył kontaktowego gola. Była to pierwsza dogodna sytuacja strzelecka gospodarzy w tym spotkaniu. W 40 min. po brzydkim faulu na Poczwardowskim drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną, ujrzał Marcin Byszewski i miejscowi musieli grać w dziesiątkę. Co ciekawe ten sam gracz ujrzał czerwień również w meczu rundy jesiennej w Chełmie, gdzie Avia przegrała 2:3.
Drugą połowę lepiej rozpoczęli chełmianie. Grająca w osłabieniu Avia czyhała jedynie na kontry. W 60 min. wydawało się, że gospodarze będą mieli duże problemy, by odrobić straty. Za wybitnie niesportowe zachowanie czerwoną kartkę otrzymał Bartłomiej Mazurek. Kapitan Avii wyrzucił sędziemu z ręki żółty kartonik, którym to arbiter ukarał Mazurka za faul na Łukaszu Jankowskim. Wszystko wskazywało więc na to, że chełmianie mając przewagę dwóch zawodników spokojnie utrzymają prowadzenie, a nawet je podwyższą. Tymczasem minutę później Avia odzyskała piłkę na swojej połowie. Futbolówkę na prawej stronie dostał Oziemczuk. Piotr Wójcik nie zdążył wrócić na swoją pozycję, Oziemczuk dograł ją w pole karne, a najlepszy strzelec III ligi Wojciech Białek wyprzedził obrońców i strzałem z 12 metrów nie dał szans Łukaszowi Kijańczukowi. Chełmianka ruszyła po zwycięskiego gola. Przez pół godziny w zasadzie nie schodziła z połowy przeciwnika, ale nie potrafiła zadać decydującego ciosu. W 77 min. najlepszą okazję mieli Figiel i Tomalski. Po strzale tego pierwszego piłka uderzyła w stojącego tuż przed bramką Patryka Grzegorczyka, a dobitka Tomalskiego trafiła w ręce bramkarza. Avia rozpaczliwie broniła remisu, próbując wybić Chełmiankę z uderzenia. Liczne dośrodkowania w pole karne nie przyniosły żadnego rezultatu. Strzały z dystansu nie były na tyle skuteczne, by mogły zagrozić Zacharskiemu, który w ostatnich 30 minutach gry można powiedzieć był bohaterem w swojej drużynie. Bez wątpienia podopieczni Artura Bożyka zremisowali wygrany mecz… (red)