Nawet 80 łódek może zostać usuniętych z Jeziora Wytyckiego. Chodzi o te pływadła, które „parkują” na grobli albo w innych miejscach zabronionych. Wody Polskie stoją na stanowisku, że ich właściciele mogą przyczyniać się do niszczenia grobli oraz do zwykłego wandalizmu.
Jezioro Wytyckie to największy akwen leżący w jurysdykcji okręgu PZW w Chełmie. Ten sztuczny zbiornik od południa i wschodu okala grobla. Cumowanie łodzi od tej strony jest możliwe, ale tylko przy pomostach. Na brzegu łodzie można trzymać wyłącznie w miejscach, gdzie grobli nie ma. Ale przepisy przepisami, a życie życiem. W ostatniej dekadzie marca kierownik Nadzoru Wodnego we Włodawie wystosował do władz okręgu PZW w Chełmie pismo, w którym prosi o usunięcie ok. 80 sztuk różnego rodzaju środków pływających, które nielegalnie cumują lub leżą na brzegu Jeziora Wytyckiego (gm. Urszulin).
Z pisma wynika, że okolice zbiornika są regularnie dewastowane: niszczone są znaki i tablice informacyjne, szlabany strzegące dojazdu do jeziora, a korona grobli jest rozjeżdżana samochodami, choć nie można na nią wjeżdżać.
W trosce o zachowanie dobrego stanu technicznego „Wytyka”, jak mówią na jezioro wędkarze, kierownik Nadzoru Wodnego we Włodawie prosi władze okręgu chełmskiego Polskiego Związku Wędkarskiego o spowodowanie usunięcie tych łódek. Ich właściciele mają na to czas do końca maja. Po tym terminie Wody Polskie przeprowadzą kolejną wizję lokalną i jeśli stwierdzą, że właściciele łodzi nie dopełnili swoich obowiązków, wyciągną w stosunku do nich poważniejsze konsekwencje.
Oczywiście nie wszystkie łodzie na Wytyckim należą do wędkarzy. Wiele z nich to pływadła właścicieli przyległych do jeziora posesji, część jest używana przez kłusowników, a część porzucona. (bm)