Victoria i Start odpadły z Pucharu Polski

Dwie niespodzianki w ćwierćfinałowych spotkaniach okręgowego Pucharu Polski. Za burtą znalazły się Victoria Żmudź i Start Krasnystaw. Obie drużyny przegrały z zespołami z ligi okręgowej, Hetmanem Żółkiewka i Bratem Cukrownik Siennica Nadolna. Start, który zagrał w mocno rezerwowym składzie, uległ Bratu po rzutach karnych. Żadnego zaskoczenia nie było natomiast we Włodawie. W pojedynku dwóch czwartoligowców lepsi okazali się gospodarze. Swój cel zrealizowała też trzecioligowa Chełmianka, która pokonała na wyjeździe Kłos Gmina Chełm. Gospodarze skutecznie bronili się do 72 min. Awans trzecioligowcom dały dwa gole niespełna 17-letniego Dominika Dąbrowskiego. Oto wyniki i relacje ze wszystkich czterech spotkań:

Dwa gole juniora

KŁOS GMINA CHEŁM – ChKS CHEŁMIANKA 0:2 (0:0)

0:1 – Dąbrowski (72), 0:2 – Dąbrowski (90+3)

KŁOS: Bożek – Siatka, A. Rutkowski, Poznański, Fornal, K. Rak, Filipczuk (59 Wójcicki), Krawiec, J. Rak (46 Flis), Jabłoński, Brzozowski.

ChKS: Szymkowiak – Kanarek, Mazurek, Maliszewski, Salewski (58 Kotowicz), Grądz (46 Adamski), Brzyski (46 Bednara), Wójcik (46 Wawryszczuk), Prytuliak (46 Brzozowski), Bonin (46 Skoczylas), Myśliwiecki (46 Dąbrowski).

Celem Chełmianki była wygrana i awans do półfinału Pucharu Polski. Podopieczni Tomasza Złomańczuka, mając w sobotę bardzo ważny mecz ligowy z Avią Świdnik, starali się zwyciężyć jak najmniejszym nakładem sił.

Szkoleniowiec na pierwsze 45 minut desygnował doświadczoną jedenastkę. Młodzież natomiast zagrała w drugiej połowie. Po raz pierwszy na boisku po kontuzji pokazał się Łukasz Mazurek, a miejsce w bramce zajął Jakub Szymkowiak.

W pierwszej połowie mimo dużej przewagi, gościom nie udało się strzelić ani jednego gola. Kłos był dobrze zorganizowany w grze defensywnej, a trzecioligowcy z kolei nie błyszczeli w ofensywie. Chełmianka nie mogła znaleźć skutecznej recepty na przeciwnika. Dwa strzały z dystansu, pierwszy Tomasza Brzyskiego z 17 metrów tuż obok słupka i drugi Grzegorza Bonina z 20 m w poprzeczkę większego wrażenia na czwartoligowcach nie zrobiły. Kłos z kolei szukał swojej okazji do kontrataku, ale w pierwszych 45 minutach ani razu nie zagroził bramce Szymkowiaka.

W drugiej połowie mecz był o wiele ciekawszy, również za sprawą gospodarzy, którzy starali się śmielej atakować bramkę Chełmianki. W 56 min. niewiele brakowało, a goście straciliby gola. Po stracie piłki przez Dawida Salewskiego w dogodnej sytuacji znalazł się Mateusz Filipczuk, ale zablokowany w ostatniej chwili przez Michała Maliszewskiego nie oddał skutecznego strzału. Chełmianka przeważała, lecz jej ataki nie zaskoczyły defensywy gospodarzy. Aż do 72 min. Wtedy to długim zagraniem w pole karne popisał się Przemysław Kanarek. Na pozycję wyszedł Dominik Dąbrowski i przytomnie przelobował Mateusza Bożka. Minutę później było groźnie pod bramką Szymkowiaka. Obrońcy Chełmianki pozwolili Pawłowi Wójcickiemu przedrzeć się prawą flanką. Skrzydłowy Kłosa z łatwością wbiegł w pole karne i z 8 m strzelił w krótki róg. Chełmski bramkarz nie dał się jednak zaskoczyć. Kilka minut później Kłos raz jeszcze zagroził bramce gości, ale w porę niebezpieczeństwo znów zażegnał Maliszewski. W 84 min. Dąbrowski mógł strzelić drugiego gola. Po zagraniu od Huberta Kotowicza z 10 m źle trafił w piłkę, choć miał prawie pustą bramkę. W 87 min. za dwie żółte kartki boisko opuścił kapitan Kłosa, Krzysztof Rak, który faulował wychodzącego na pozycję zawodnika gości. Z rzutu wolnego uderzył Kotowicz, ale trafił w poprzeczkę.

W doliczonym czasie zrehabilitował się Dąbrowski. Zespół trenera Złomańczuka wyszedł z klasycznym kontratakiem. Piotr Adamski będąc w dogodnej sytuacji postanowił dośrodkować precyzyjnie na głowę niespełna 17-letniego napastnika chełmskiej drużyny, a ten bez problemów skierował piłkę do siatki. Dla młodego atakującego Chełmianki były to pierwsze bramki dla biało-zielonych w meczu seniorów o stawkę.

Trzecioligowcy zgodnie z planem zameldowali się w półfinale. Ich rywalem będzie jedna z trzech drużyn: Włodawianka, Hetman Żółkiewka lub Brat Cukrownik Siennica Nadolna.

„Odpalili” po przerwie

WŁODAWIANKA – UNIA BIAŁOPOLE 3:0 (0:0)

1:0 – Kawalec (52), 2:0 – Magdysh (80 karny), 3:0 – Błaszczuk (85)

WŁODAWIANKA: Paszkiewicz – Misiura (86 Głogowski), Borcon, Błaszczuk, Naumiuk (30 Czarnota), Król, Skrzypek (72 Kosowski), Kawalec, Waszczyński (60 Ilczuk), Zabłocki (50 Magdysh), Musz.

UNIA: Wójtowicz – K. Cor (46 Leśnicki), M. Cor (46 Domińczuk), Kociuba, Ślusarz, Greguła (65 T. Soroka), Michał Antoniak (62 Ostrowski), Lewkowicz, Mateusz Antoniak (58 Sarzyński), Mazur, Poterucha (35 Fronc).

W pierwszej połowie, o dziwo, nieco lepszym zespołem byli goście. – Z gry swoich zawodników do przerwy jestem zadowolony. Szkoda tylko, że nie udało się nam wykorzystać wypracowanych okazji. Paweł Mazur zaprzepaścił sytuację sam na sam, szansę miał również Dawid Lewkowicz, nie zamknęliśmy też dobrej akcji i zagrania wzdłuż bramki, jednym słowem pod bramką przeciwnika byliśmy groźniejsi od gospodarzy. W drugiej połowie dostaliśmy gola na samym początku, potem był rzut karny i po stracie drugiej bramki w zasadzie przestaliśmy grać – mówił po meczu Tomasz Hawryluk, trener Unii.

Faworytem spotkania była Włodawianka. Jej szkoleniowiec, Mirosław Kosowski, nie ukrywa zadowolenia z awansu, choć przyznaje, że w pierwszych 45 minutach Unia kilka razy groźnie skontrowała. – Myśmy też mieli swoją okazję. W idealnej sytuacji Wiktor Misiura z bliskiej odległości uderzył w słupek. Z dystansu strzelali jeszcze Jakub Kawalec i Piotr Waszczyński, a dwie dobre sytuacje miał Sebastian Król. W pierwszej zamiast uderzać, szukał zagrania do kolegów. Po zmianie stron uwidoczniła się nasza przewaga i szybko objęliśmy prowadzenie. Kawalec przejął prostopadłe zagranie i wykorzystał okazję sam na sam z bramkarzem Unii – relacjonuje trener Włodawianka.

W 80 min. po zagraniu ręką we własnym polu karnym przez Michała Kociubę sędzia podyktował jedenastkę dla gospodarzy, którą na gola zamienił Vladyslav Magdysh. Wynik spotkania ładnym strzałem z woleja ustalił Patryk Błaszczuk. – Zwycięstwo i awans do kolejnej rundy bardzo cieszy. Druga połowa w naszym wykonaniu była dobra, dominowaliśmy, utrzymywaliśmy się długo przy piłce i wygraliśmy w pełni zasłużenie – dodaje trener Kosowski.

Hetman dał z siebie wszystko

HETMAN ŻÓŁKIEWKA – VICTORIA ŻMUDŹ 2:1 (0:0)

1:0 – Prus (46), 1:1 – Kashay (49), 2:1 – Małek (83 karny).

HETMAN: Ścibak – Wanielista, Krzysztoń, Małek, Miedźwiedź, Puchala, Zdziebło, Sawicki, Prus (65 Mielniczuk), Koprucha, Widz.

VICTORIA: Kruczek – Misiurek, Brzozowski, Ścibior (46 Kazubski), Skowronek, Flis (60 Pikul), K. Sawa (46 Przychodzień), Kuczyński (46 J. Sawa), Kasprzycki (46 Szaran), Lecki (75 Persona), Kahsay.

Wielka niespodzianka w Żółkiewce. Hetman potwierdził dobrą dyspozycję w rundzie jesiennej i wyeliminował z Pucharu wyżej notowany zespół Victorii Żmudź. Inna sprawa, że podopiecznym Piotra Molińskiego środowy mecz po prostu nie wyszedł. Goście oddali w nim mało strzałów na bramkę rywala, stworzyli mniej okazji do zdobycia gola i nie mieli recepty na sforsowanie szczelnej linii defensywnej Hetmana.

– Jesteśmy zadowoleni z występu całej drużyny, chłopaki naprawdę walczyli i bardzo chcieli wygrać – mówił po spotkaniu Andrzej Koprucha, kierownik drużyny Hetmana. – Mieliśmy kilka groźnych akcji i myślę, że stworzyliśmy sobie ich więcej od rywala. W drugiej połowie od 60 min. Victoria uzyskała przewagę optyczną, ale nasze kontrataki były niebezpieczne. Po jednej z kontr i faulu w polu karnym na Patryku Miedźwiedziu sędzia podyktował jedenastkę. Rafał Małek uderzył precyzyjnie i było 2:1 dla nas. Rywal jeszcze próbował zmienić wynik, ale nasz zespół potrafił odeprzeć ataki gości. O tę jedną bramkę moim zdaniem byliśmy lepsi. Cieszymy się z awansu! – dodał A. Koprucha.

Bratu sprzyjało szczęście

BRAT CUKROWNIK SIENNICA NADOLNA – START KRASNYSTAW 1:1 (1:1) karne 9:8

0:1 – Frącek (9), 1:1 – Ignaciuk (41).

BRAT: Pypa – Ignaciuk, Hus, Malinowski, Aleksander Urbański, Adam Urbański (46 Wędzina), Witka (46 Kalisiewicz), Arnold Kister, Paweł Szadura (85 Kniażuk), Sawa (77 Skubisz), Suduł.

START: Janiak – M. Ciechan, Iwan (70 Lenard), Matycz, K. Kowalski, Frącek (75 Florek), Sołdecki, Chwaszcz, Kondraciuk, Tor, Widz (30 Jaroszek).

W Siennicy Nadolnej kibice byli świadkami ciekawego spotkania. Start rozpoczął mecz w mocno okrojonym składzie. Tak jak mówił trener Marek Kwiecień, na boisko wyszła rezerwowa jedenastka. Z zawodników, którzy rozpoczęli ligowy mecz z Bizonem Jeleniec, w podstawowym składzie znalazł się tylko Jakub Frącek.

Pierwsza połowa należała do Brata, ale to goście wyszli na prowadzenie. – Brat do przerwy stworzył sobie pięć bardzo dobrych okazji strzeleckich, myśmy mieli jedną – mówił po meczu Tomasz Iwan, zawodnik Startu. – W drugiej połowie role odwróciły się, stworzyliśmy sobie sześć stuprocentowych sytuacji strzeleckich, Brat natomiast dwie. W posiadaniu piłki górą byli gospodarze, ale z przebiegu meczu remis był sprawiedliwy.

A że to mecz pucharowy, należało wyłonić zwycięzcę. Serię rzutów karnych lepiej egzekwowali piłkarze Brata. W dziewiątej kolejce pomylił się Michał Kondraciuk, który strzelił lekko, w sposób sygnalizowany i Grzegorz Pypa odbił piłkę. Kondraciuk w środę miał wyjątkowego pecha. W doliczonym czasie gry mógł przesądził o awansie Startu, ale z dwóch metrów trafił w bramkarza Brata.

Losowanie par półfinałowych Pucharu Polski odbędzie się we wtorek 22 września w siedzibie chełmskiego oddziału Lubelskiego Związku Piłki Nożnej. (r)

News will be here