Własne „M” najbardziej drożeje w Chełmie

Porównanie cen mieszkań w największych miastach w Polsce daje zaskakujące wyniki dla Chełma. Okazało się, że w województwie lubelskim to właśnie w Chełmie w ciągu roku ceny nieruchomości wzrosły najbardziej. Dlaczego tak się dzieje? – Ceny ofertowe nijak się mają do realnej wartości – uważają pośrednicy w obrocie nieruchomościami.

Eksperci rankomat.pl porównali ceny mieszkań na rynku wtórnym w 78 największych miastach w kraju w okresie 12 miesięcy. Opierali się o średnie stawki za metr kwadratowy mieszkań w IV kwartale 2022 r. i w IV kwartale 2021 roku wystawionych na jednym z popularnych portali ogłoszeń nieruchomości. Wynik może zaskakiwać, bo według tych danych w województwie lubelskim ceny mieszkań wzrosły w tym czasie najbardziej w Chełmie. W Lublinie był to wzrost o 485 zł, tymczasem w Chełmie o prawie 600 zł za metr kwadratowy. Dla porównania w Zamościu ceny wzrosły o 267 zł w Białej Podlaskiej o 220 zł.

– W IV kwartale 2021 roku metr kwadratowy mieszkania w Lublinie oferowano w ogłoszeniach za 8026 zł, a rok później już za 8511 zł. Po tej podwyżce mieszkania w Lublinie są nadal najdroższe w regionie. Zamość notuje stawkę na poziomie 6316 zł za 1 mkw., Biała Podlaska 5750 zł, a Chełm 5414 zł. Najbardziej zbliżoną do Lublina stawkę ma Białystok (8481 zł). W skali kraju bezkonkurencyjna cenowo jest Warszawa (13025 zł). Ze wszystkich 78 sklasyfikowanych miast najtaniej można znaleźć mieszkanie w Jastrzębiu-Zdroju, gdzie metr kosztuje średnio 4143 zł – podaje rankomat.pl.

Średnia cena podana dla Chełma nie do końca odzwierciedla to, jakich kwot za nieruchomości spodziewają się ich właściciele. Średnią zawyżają oferty po 6, 7 i 8 tysięcy złotych za metr kwadratowy, co zdaniem nawet pośredników nieruchomości nie ma odzwierciedlenia w rynkowej wartości mieszkań w Chełmie.

– Moim zdaniem rynek popsuły nowe biura pośrednictwa w obrocie, które powstały na przestrzeni kilku ostatnich lat – uważa Ireneusz Rolewicz, który od 25 lat prowadzi biuro nieruchomości VETO. – Chcąc pozyskać oferty obiecywały właścicielom mieszkań, że uda im się je sprzedać po niebotycznych kwotach. To pociągnęło za sobą falę takich podwyżek. Pojawiały się oferty mieszkań np. o powierzchni 44 mkw. na trzecim piętrze, do całkowitego remontu, za 280 tys. zł. Gdy inny klient zobaczył taką cenę, to za swoje mieszkanie też chciał takich pieniędzy. Tylko że wpisać w ogłoszenie można każdą kwotę, a pytanie brzmi: za ile się sprzeda? Mamy dwupokojowe mieszkanie na Dyrekcji o pow. 44 mkw. wystawione najpierw za 240, potem 230 a na końcu 215 tys. zł i nadal nie udało się go sprzedać.

I. Rolewicz mówi, że porównanie cen ofertowych nie daje faktycznego obrazu wartości mieszkania. – Najbardziej rzetelnym byłoby porównanie cen transakcyjnych, ale aby je przeprowadzić, trzeba mieć wgląd w akty notarialne – mówi. – A przez wyśrubowane stawki z ogłoszeń trudno ludziom wytłumaczyć, że coś jest warte mniej niż im się wydaje. Dochodzi do absurdalnych czasem sytuacji, że za walącą się, drewnianą ruderę pod miastem, wartą tylko dzięki działce np. 40 tys. zł, właściciel oczekuje 140 tys. zł.

A nadal za sprawą inflacji i załamania na rynku kredytów hipotecznych ilość transakcji jest śladowa. I wcale nie widać, żeby miało się to szybko zmienić. – Na rynku mieszkaniowym jest zastój, a niepokojące rzeczy dzieją się też na rynku lokali komercyjnych – mówi Rolewicz. – Zamykają się kolejne osiedlowe sklepy a na puste lokale nie ma chętnych. (bf)

News will be here