Świadkami niecodziennego widoku byli w ubiegły wtorek pracownicy i petenci krasnostawskiego magistratu. Do urzędu z samochodową oponą pod pachą wkroczył były krasnostawski radny Marek Wrzesiński i zostawił ją w gabinecie, nieobecnego akurat, burmistrza… Nazajutrz sam ją stamtąd uprzątnął, pod wpływem… pewnej perswazji.
– Potwierdzam – przyznaje w rozmowie z „Nowym Tygodniem” Marek Wrzesiński. – Przyszedłem do burmistrza z oponą. To był dowód w sprawie zaniedbań władz miasta, o których już wcześniej wielokrotnie sygnalizowałem, ale bez efektu – dodaje.
Ale po kolei. Wrzesiński wspomina, że jak tylko tej zimy w Krasnymstawie spadł pierwszy śnieg, pojawiły się też problemy. – Mieszkam przy ul. Ks. Ściegiennego, na której nie pojawiła się ani piaskarka, ani pług. Wysłałem więc sms-a do burmistrza Miciuły z pytaniem czemu nie odśnieżacie, ale odpisał, że to nieprawda, bo z tego co wie ul. Ks. Ściegiennego jest odśnieżana. Ostatecznie pług pojawił się jakieś półtorej godziny później – twierdzi Wrzesiński.
14 lutego w Krasnymstawie znowu poprószył śnieg. Wrzesiński akurat musiał pojechać samochodem z domu do centrum miasta. – Było tak ślisko, że od strony ul. Bieleszy nie dało się jechać. Cofnąłem się i pojechałem w kierunku ul. Stokowej, która okazała się również oblodzona. Z tego powodu w pewnym momencie straciłem panowanie nad autem, wpadłem w poślizg i uderzyłem kołem w jedną z wystających betonowych płyt zabezpieczających drogę przed osuwiskiem (ul. Ściegiennego jest położona na wzniesieniu). Oponę rozerwało, uszkodziłem też zderzak i felgę – twierdzi były radny.
Wrzesiński zdenerwował się. Postanowił spotkać się z burmistrzem Miciułą i opowiedzieć mu o tym, co się stało. – Chciałem zapisać się na wizytę w ratuszu we wtorek, 18 lutego, ale usłyszałem w sekretariacie, że tego dnia burmistrza w urzędzie nie będzie. Zapisałem się więc na następny wtorek, 25 lutego – opowiada były radny. – Przybyłem tego dnia do urzędu, wziąłem ze sobą zniszczoną oponę, jako dowód w sprawie. Okazało się jednak, że burmistrza w pracy nie było.
Miałem pretensje, moim zdaniem uzasadnione, do sekretarki. Po co mnie zapisywała na wizytę, skoro burmistrza nie będzie? Czemu nie zadzwoniła, nie odwołała spotkania? – wytyka, dodając, że chciał też spytać burmistrza, co z planową przebudową ul. Ściegiennego, o której mówiło się jeszcze za kadencji burmistrza Kościuka, a nic się z tym nie dzieje. Tą akcją z oponą także i na to chciałem zwrócić uwagę – komentuje.
Ostatecznie Wrzesiński zostawił oponę w gabinecie burmistrza Miciuły i wrócił do domu. Nazajutrz wrócił jednak do ratusza i zabrał oponę. Okazało się, że w międzyczasie odwiedzili go strażnicy miejscy. – Powiedzieli, że zaśmiecam urząd i kazali tą oponę zabrać. Ostatecznie tak też uczyniłem – mówi były radny.
Zachowanie Wrzesińskiego burmistrz Daniel Miciuła uważa, za „bezczelne, chamskie i poniżej jakiejkolwiek krytyki”. – Nie mam pojęcia, co chciał osiągnąć swoim zachowaniem oraz jakiego rezultatu oczekiwał. Domaga się naprawy drogi, która prowadzi do jego miejsca zamieszkania. Problem jest nam znany i remont będzie wykonany prawdopodobnie przy okazji modernizacji ul. Bieleszy. Ul. Ściegiennego nie uległa znacznemu pogorszeniu przez ostatnie 10 miesięcy, czyli od czasu, kiedy jestem burmistrzem, tylko zdecydowanie wcześniej – zauważa Miciuła. Burmistrz dodaje, że radny poprzedniej kadencji miał dużo czasu i możliwości, by zaradzić temu problemowi.
– Nie mieści mi się w głowie, jak można wrzucić zniszczoną oponę do gabinetu burmistrza, zwłaszcza podczas jego nieobecności. Swoim zachowaniem zaburzył pracę urzędu, powodując niepotrzebne zamieszanie i stawiając w bardzo niezręcznej sytuacji pracownicę sekretariatu – komentuje.
– Ta sytuacja spowodowała ogólny niepokój wśród pracowników. Pojawiły się głosy, czy następnym razem ktoś nie przyjdzie do urzędu z niebezpiecznym narzędziem i nie zagrozi bezpieczeństwu urzędników? Nie będę tolerował takiego zachowania i mówię mu stanowcze nie. Natychmiast podjąłem odpowiednie kroki zwiększające bezpieczeństwo podczas przyjęć interesantów. Co do samej opony, poinformowałem Straż Miejską o incydencie i poleciłem, aby podczas patrolowania miejskich ulic odwiedzili byłego radnego i podjęli interwencję – opowiada Miciuła.
Zgodnie z art. 145 kodeksu wykroczeń za zaśmiecanie miejsc publicznych grozi grzywna nie mniejsza niż 500 zł. W związku z tym, że był to pierwszy udowodniony wybryk Wrzesińskiego strażnicy postanowili go jedynie pouczyć.
– Sytuację tę odbieram jako prowokację, nieuzasadnione działanie i zwykłą bezczelność, zwłaszcza że dopuściła się tego osoba, która jeszcze niedawno pełniła funkcję publiczną. W krasnostawskim urzędzie miasta nie ma miejsca i zgody na takie zachowania. Będę podejmował stanowcze działania, tak jak tym razem. Bezpieczeństwo pracowników urzędu miasta jest dla mnie priorytetem. Osobiste vendetty opozycji w kierunku mojej osoby nie mogą przekładać się na pracę magistratu w komfortowych, a przede wszystkim bezpiecznych warunkach – podsumowuje burmistrz Krasnegostawu. (kg)