Podczas kopania stawu operator koparki zauważył, że na łyżce i obok niej znajdują się jakieś kości. Po dokładniejszym zbadaniu wykopaliska okazało się, że są to szczątki ludzkie. Obok leżały naboje do karabinu, resztki butów i elementy ubrania. Badaniem, do kogo należały, zajęły się włodawska prokuratura, IPN oraz Zakład Medycyny Sądowej.
W niedzielę (24 kwietnia) włodawscy policjanci otrzymali zgłoszenie, że w Wytycznie (gm. Urszulin) znaleziono ludzkie szczątki i amunicję. Makabrycznego odkrycia dokonał mężczyzna, który kopał tam staw. Gdy powiadomił o tym odpowiednie służby, miejsce do czasu przybycia saperów zabezpieczali policjanci z Urszulina oraz strażacy z tamtejszej OSP. – Prace w rejonie znalezienia szczątków skupiły się najpierw na rozminowaniu saperskim, zaś policjanci z włodawskiej komendy prowadzili oględziny miejsca zdarzenia – mówi Bożena Szymańska z KPP we Włodawie. – O szczątkach powiadomiono IPN, a one same po zabezpieczeniu zostały przewiezione do Zakładu Medycyny Sądowej, gdzie zostaną poddane szczegółowym badaniom. W zależności od wyników badań prowadzone będą dalsze czynności – dodaje pani rzecznik.
– Jestem pod ogromnym wrażeniem profesjonalizmu interweniujących służb – mówi Piotr Oleszczuk, sołtys Wytyczna, który na temat znaleziska ma już gotową własną teorię. – Już po zakończeniu akcji saperzy ocenili, że amunicja była najprawdopodobniej dedykowana do niemieckiego karabinu Gewehr 88, używanego podczas I wojny światowej przez żołnierzy armii niemieckiej i austro-węgierskiej – mówi. – We wrześniu 1915 r. starły się w tym miejscu armie carska i niemiecko-austriacka, która chciała zdobyć wiodący przez Wytyczno szlak do Włodawy. Po resztkach munduru i amunicji można więc przypuszczać, że znalezione w niedzielę szczątki należały do żołnierza niemieckiego bądź austriackiego poległego w tamtym starciu – opowiada sołtys. – Obok szczątków znaleziono wiele odłamków pocisków artyleryjskich, a ponieważ jest to teren bagnisty, może kryć się tu jeszcze wiele niewybuchów. Dlatego zwracam się do mieszkańców, by nie dotykali podobnych znalezisk, a do służb o odpowiednie zabezpieczenie pryzm wykopanego już torfu. Jak wiadomo, może on się łatwo zapalić, a gdy znajdują się w nim np. pociski o tragedię nietrudno. Szczególnie, że w pobliżu znajdują się domy – apeluje Oleszczuk. Jego zdanie podziela też Bożena Szymańska. – To już kolejne tego typu znalezisko. Nasze lasy i ziemie kryją w sobie wiele pamiątek dawnych czasów. Przypominamy, że z uwagi na skorodowanie amunicji i ładunków mogą one wybuchnąć przy niewielkim wstrząsie, a nawet przy zwykłym dotknięciu. By nie zrobiły nikomu krzywdy, muszą się nimi zająć fachowcy. Dlatego należy pamiętać, by nigdy nie wyciągać samodzielnie z ziemi podejrzanych przedmiotów, nie próbować ich rozbierać i pod żadnym pozorem nie wrzucać do ognia. Wybuch może spowodować śmierć lub trwałe kalectwo. W każdym przypadku, gdy znajdziemy przedmiot przypominający granat lub jakikolwiek pocisk, nie należy go dotykać i jak najszybciej powiadomić policję – mówi pani rzecznik. Niestety, nie wszyscy do tych apeli się stosują. W okolicach Wytyczna krążą tzw. poszukiwacze skarbów. Z detektorami metali i saperkami przemierzają pola i lasy w poszukiwaniu artefaktów i wielkiego skarbu. Jak mówi sołtys, gdzieś w okolicach Wytyczna, najprawdopodobniej w jednym z okopów zajmowanych podczas wspomnianej już bitwy 1915 roku przez Rosjan, powinna być ukryta pancerna kasa, a w niej złoto i pieniądze na wypłatę żołdu dla carskiego wojska. (bm)