Zapowiedź fuzji marszałkowskich jednostek kultury wywołała burzę

Czy CSK połączy się z innymi lubelskimi jednostkami kultury podległymi marszałkowi wojew ództwa? fot. spotkaniakultur.pl

Zarząd Województwa Lubelskiego nosi się z planem połączenia Centrum Spotkania Kultur, Filharmonii Lubelskiej, Teatru Muzycznego i Wojewódzkiego Ośrodka Kultury w Lublinie w całość o randze… opery. Fuzji głośno sprzeciwiają się związki zawodowe działające w tych instytucjach, a związkowcy z CSK wystąpili nawet do prokuratury o sprawdzenie, czy dyrektor TM Kamila Lendzion, nie lobbuje za połączeniem jednostek w zamian za objęcie funkcji szefowej kulturalnego molocha. Dyrektor Lendzion odpowiedziała tym samym – złożyła zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa jej zniesławienia, znieważenia i fałszywego oskarżenia.

 O możliwości połączenia marszałkowskich jednostek kultury w Lublinie: CSK, WOK, Teatru Muzycznego i Filharmonii wspominano od dawno, ale mało kto traktował te pomysły poważnie i poświęcał im uwagę. Teraz okazało się, że Zarząd Województwa o takiej fuzji myśli na poważnie. Przed kilkunastoma dniami „w miasto” poszła wieść, że choć nie było w tej sprawie żadnych konsultacji ze środowiskiem, w zasadzie fuzja, formalnie od nowego roku, jest już przesądzona, a na jednej z kolejnych sesji „przyklepie” ją Sejmik Województwa Lubelskiego, w którym Zjednoczona Prawica ma większość. Radna wojewódzka Bożena Lisowska (KO) 16 maja br. złożyła w tej sprawie interpelację do marszałka, w której pyta m.in.: Jakie są podstawy prawne i czy były realizowane konsultacje tych zmian ze środowiskiem kultury?; Czy fuzja – a więc ważna ingerencja w funkcjonowanie trzech autonomicznych i niezależnie działających jednostek kultury była przedmiotem obrad Komisji Kultury Sejmiku WL?; Czy urząd marszałkowski ma opinie, ekspertyzy i analizy funkcjonowania tych instytucji po ewentualnym połączeniu, by okazać je w odpowiedzi na tę interpelację?; Wreszcie, jaka ma być wartość dodana wynikająca z tej fuzji?

Co na to marszałek?

Jeszcze nie wiadomo. Marszałek Jarosław Stawiarski (PiS) nie odpowiedział jeszcze na interpelację, ale zdążył już oględnie zaanonsować owe zmiany w jednym z publicznych wywiadów. Stwierdził, że fuzja trzech instytucji będzie łagodna, bo chodzi tylko o zmianę nazwy. Ewentualnie zmienią się dyrektorzy. A to, że związkowcy boją się o miejsca pracy jest demonizowaniem problemu, bo żadnych zwolnień nie będzie. Wszystko jest dopiero w fazie planów i opracowań UMWL.

– Nazwa „opera” dla całej instytucji sprawi, że wejdziemy na wyższy poziom. I tylko tyle. A w kwestii zatrudnienia nic się nie zmieni, bo skąd znajdziemy np. nowych skrzypków do orkiestry – pyta retorycznie marszałek. I tłumaczy: – Weźmy takie Centrum Spotkania Kultur: no jakaż tam kultura, jakie kultury tam się spotykają? W założeniu miał to być tygiel kultur: polskiej, kresowej, ukraińskiej itd. Ale to tylko idea, a życie toczy się poprzez komercję. No cóż tam się takiego dzieje? Odbywają się głównie wydarzenia impresaryjne. Teraz CSK zatrudnia trochę menedżerów i pracowników obsługi – tak opiniuje Stawiarski nadzorowaną przez siebie instytucję, która nota bene pełni dużą rolę wizerunkową dla jego tła politycznego.

Marszałek, oceniając nisko status Centrum Spotkania Kultur, musiał chyba sugerować się opinią z Internetu, że: CSK raczej nie tworzy wydarzeń artystycznych, dziś to placówka impresaryjna organizująca koncerty muzyki pop, występy kabaretowe i stand-upy. Że to taki wojewódzki dom kultury wyświetlający filmy, robiący konkursy recytatorów poezji, przeglądy kapel i śpiewaków ludowych. Tymczasem on chciałby wprowadzić CSK na wyżyny kultury.

– Opera to coś wyższego. Bo przecież takie CSK dla wielu z nas brzmi enigmatycznie. A więc byłaby zmiana nazwy, jej uzupełnienie o operę, która powinna w Lublinie zagościć – kończy wywiad Stawiarski. I słowem nie wspomina o sukcesach artystycznych CSK, a takie niewątpliwie były.

CSK robi się nagle malutkie?

Wygląda na to, że fuzja sugerowana przez marszałka miałaby wprowadzić całkiem nowy porządek – a może ład, w obszerne wnętrza CSK. Tylko dlaczego CSK chciałby wypełniać na nowo? Przez pierwsze lata placówka tętniła życiem spotkań ze sztuką i twórcami – z całego świata. Instytucja słynęła, nie tylko w Polsce koncertami i spektaklami. 29 kwietnia 2016 r. na otwarcie gmachu CSK swój popis dali Aleksandra Kurzak i Roberto Alagna – para najwybitniejszych śpiewaków operowych. Wystąpili tu m.in. Krzysztof Penderecki, Włodzimierz Nahorny, Zbigniew Wodecki, Seal. Miał miejsce długi szereg wystaw, m.in. Sebastiao Salgado.

Owszem przez kilkanaście miesięcy, po 2018 roku, w placówce zauważalny był wyraźny regres repertuarowy, wynikający głównie z karuzeli na stanowisku jej dyrektora, po zwolnieniu Piotra Franaszka, ale pod ręką obecnej szefowej Katarzyny Sienkiewicz CSK znów ma się czym pochwalić: koncerty Pata Methenego, Glenn Miller Orchestra, Yamato the drummers of Japan, występy Polskiego Baletu Narodowego, Narodowego Baletu Gruzji „Sukhishvili”, opera „Umarłe miasto”, czy wystawy: Andrzeja Pągowskiego, Jana Lebensteina, Bogdana Butenko, Zdzisława Beksińskiego. Rozpędu nabiera Festiwal Scenografii i Kostiumów Scena w Budowie; projekt „Bardzo Młoda Kultura” realizowany z NCK obsługuje całe województwo; bryluje Międzynarodowy Konkurs Wokalny im. Antoniny Campi; kreatywnie działa Klub Muzyczny CSK.

Ciekawi fakt, że CSK podlega teraz krytyce ze strony marszałka, który mając niedosyt spotykania kultur w CSK, lansuje pomysł „reorientacji” tej placówki. Ma to nastąpić poprzez zainstalowanie tam dwóch prężnych instytucji kultury.

Wieniawski dopomina się o swoje

Jedna z nich to Filharmonia Lubelska im. H. Wieniawskiego, jeszcze rok temu radząca sobie wzorowo na rynku, obecnie w kryzysie zarządczym. W kontekście planów marszałkowskich łatwo zrozumieć los jaki spotkał tę instytucję, połączyć fakty, że obecny od wielu miesięcy regres w jej karierze torował drogę planowanej fuzji.

Od 2018 roku Filharmonia zyskała zasłużoną sławę dzięki perfekcyjnej pracy Orkiestry Symfonicznej FL. Jej ukoronowaniem było 2-miesięczne tournee po USA i unikatowe kontrakty na wyjazdy, na nagrania płyt dla firmy Naxos. Instytucja święciła tryumfy do połowy 2022, kiedy to zrezygnowano z osoby Wojciecha Rodka, świetnego muzyka i zarazem menedżera kultury, głównego dyrygenta Orkiestry FL. Pozbycie się tak rzutkiego dyrektora mogło czynić grę wstępną pod aktualne plany marszałka, gdyż kolejne próby powoływania w FL etatowego dyrektora w konkursach dziwnie upadały. Funkcję tę urząd powierzył Zuzannie Dziedzic – w randze p.o. dyrektora, której łatwo podziękować za współpracę.

– Fuzja to bardzo zły pomysł. Mamy oddzielne podmioty kultury, które wypracowały swoje drogi działania, swoje sukcesy. Nie można potraktować tych instytucji i nas pracowników tak z góry. To jest chora wizja, która nie ma uzasadnienia ekonomicznego ani artystycznego – twierdzi Dariusz Dąbrowski z NSZZ Solidarność. – Nie po to promowaliśmy Wieniawskiego w całym świecie by obecnie stać się częścią „opery” w Lublinie. Tylko co można pokazać Polsce, światu bez śpiewaków i zespołu operowego, bez wyposażenia i bez dorobku? Nowa instytucja praktycznie wyruguje z Filharmonii naszego patrona – od 80 lat Wieniawski był i pozostanie symbolem Lublina w świecie dzięki Orkiestrze FL.

Związki zawodowe działające w Filharmonii Lubelskiej zgodnie wypracowały negatywne i krytyczne stanowisko w kwestii planowanej fuzji przesłane do urzędu marszałka. Ale tylko związki.

– Filharmonia nie bierze udziału w żadnych pracach ani rozmowach co do zmian organizacyjnych instytucji kultury. Mam nadzieję, że ewentualne zmiany będą poprzedzone szeroką konsultacją i nie wywołają negatywnych skutków dla żadnej z trzech zasłużonych dla kultury instytucji – pisze w mailu do nas pani Dziedzic, p.o. dyrektora FL.

Z operetki do opery?

W sprawę mocno jest za to zaangażowana dyrektor Teatru Muzycznego Kamila Lendzion, która nie kryje, że od dawna jest zwolenniczką fuzji, a nawet opracowała jej koncepcję i przekonała do niej marszałka. Już kilka miesięcy temu dyrektorka TM w jednym z wywiadów w lokalnej prasie mówiła: „Lublin zasługuje na operę. To jest moje marzenie i je zrealizuję”.

– Dysponujemy do tego nagraniem ze spotkania w Teatrze Muzycznym w kwietniu tego roku, w którym dyrektorka TM przedstawia koncepcję „lubelskiej opery” tak, jakby już wszystko było ustalone. Mówi, że to ona będzie kierować instytucją – twierdzi Dariusz Dąbrowski z NSZZ Solidarność. I dodaje, że w kilka dni po publikacji artykułu prezentującego to nagranie, w Radiu Lublin pani Lendzion zaprzeczyła faktom, które są nagrane, a wicemarszałek Bartłomiej Bałaban uspokajał, że żadne decyzje w tej sprawie nie zostały podjęte.

– 26 kwietnia 2023 r. wpłynęło pismo-propozycja połączenia samorządowych instytucji kultury: Teatr Muzyczny w Lublinie, Filharmonia im. H.Wieniawskiego w Lublinie i Centrum Spotkania Kultur (wraz z Wojewódzkim Ośrodkiem Kultury) pod nazwą „Opera i Filharmonia Lubelska – Lubelskie Centrum Sztuki” przedłożone przez Teatr Muzyczny w Lublinie. Decyzja o ewentualnym połączeniu tych instytucji wymaga dogłębnej analizy finansowo-organizacyjnej. W przypadku potwierdzenia zamiaru połączenia, pierwszym krokiem będzie podjęcie uchwały intencyjnej Zarządu Województwa Lubelskiego w tej sprawie – precyzuje Remigiusz Małecki, rzecznik UMWL.

 

 Związkowcy zwierają szyki

Działacze z CSK i Filharmonii napisali wspólnie list otwarty, w którym zdecydowanie sprzeciwiają się tej fuzji. Formułują to nawet tak, że „nie chcą mieć z Teatrem Muzycznym nic wspólnego”. W swym w piśmie do zarządu województwa związkowcy uzasadniają m.in. że jego działalność nie pasuje do profili artystycznych Filharmonii Lubelskiej i Centrum Spotkania Kultur. Piszą też o braku zaufania do urzędu marszałkowskiego.

„Doniesienia medialne informujące o planowanym połączeniu trzech największych instytucji kultury (…) w Lublinie budzą nasze oburzenie i całkowicie podkopują zaufanie do organu prowadzącego, jakim jest UMWL, a szczególnie do Bartłomieja Bałabana – członka zarządu województwa – któremu jak się obecnie okazuje nieopatrznie powierzono pieczę nad kondycją i przyszłością naszej regionalnej kultury” – twierdzi w liście otwartym grono związkowców z CSK (zakładowy NSZZ Solidarność i Związek Zawodowy CSK „Kultura”) oraz Filharmonii Lubelskiej (reprezentant tutejszej NSZZ Solidarność). I zjednoczeni związkowcy bombardują media gorącym apelem o pomoc w obronie swych placówek kultury.

W kolejnym piśmie związkowców CSK do UMWL działacze informują marszałka, że pod pozorem połączenia i wzmocnienia rangi „nowo planowanej” Opery i Filharmonii Lubelskiej kryje się wrogie przejęcie i zniszczenie dorobku najważniejszych instytucji kultury województwa. Że Centrum Spotkania Kultur ma zostać poddane utylizacji, a wraz z tym wszystkie osiągnięcia i miliony złotych podatników, które zostały wydane m.in. na jego działalność, projekty ministerialne czy promowanie marki tej instytucji. Pismo to podpisuje ponad połowa pracowników z CSK, które zatrudnia 98 ludzi.

Nasza rozmowa z rzecznikiem instytucji wskazuje, że w CSK jest świadomość zagrożenia bytu, lecz nie wypowiada się na ten temat – stanowisko zajęli tu związkowcy. Właśnie oni w swym liście podnoszą istotne argumenty za oddaleniem fuzji wymienionych instytucji. Jak ten: – Jeśli surrealistyczny plan miałby się powieść „opera lubelska” musiałaby się stać konkurencyjna wobec takich ośrodków metropolitarnych jak Warszawa, Kraków, Wrocław, Poznań czy Gdańsk. Każdy racjonalnie myślący człowiek wie, że to całkowicie nierealne – piszą związkowcy CSK. Faktem jest, że opera to ogromny koszt produkcji, a zainteresowanie odbiorców tej sztuki niewielkie (1,9%).

 Donosy do prokuratury

Związkowcy nie zamierzają czekać na rozwój sytuacji poprzestając na protestacyjnych listach i apelach do marszałka. W ubiegły piątek Jacek Piasecki, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników CSK „Kultura” złożył w prokuraturze wniosek o przeprowadzenia postępowania przygotowawczego w celu zbadania możliwości dopuszczenia się przez dyrektor TM przestępstwa z art. 230 par.1. – Od ponad roku Pani Kamila Lendzion lobbowała za połączeniem trzech w/w instytucji kultury, a przy okazji za tym, by to jej przypadło miano dyrektora w nowopowstałej w ich miejsce instytucji – pisze m.in. w dokumencie przewodniczący Piasecki.

Dyrektor Lendzion jeszcze tego samego dnia odpowiedziała również złożeniem zawiadomienia do prokuratury. – Z przykrością i zdumieniem muszę powiedzieć, że w ostatnich dniach mam do czynienia z celowym działaniem mającym na celu zdyskredytowanie mojej osoby w oczach opinii publicznej. Ostatnim tego przykładem jest zawiadomienie do prokuratury złożone przez jeden ze związków zawodowych działających w CSK. Nie mogę już nie zareagować na takie irracjonalne działania. Dlatego złożyłam dzisiaj do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstw opisanych w art. 190A § 2 Kodeksu Karnego (groźba karalna – wyjaśnia aut.), art. 212 § 1 i § 2 KK (pomówienie), art. 216 KK (zniewaga) i art. 234 KK (fałszywe oskarżenie) przez Pana Jacka Piaseckiego, przewodniczącego Związku Zawodowego pracowników CSK „Kultura – poinformowała K. Lendzion w mailu przesłanym do mediów i stanowisku zamieszczonym na stronie Teatru.

– Nikt mi nie proponował stanowiska dyrektora nowej instytucji. Z nikim na ten temat nie rozmawiałam i nigdy nie powoływałam się na żadne wpływy w Zarządzie Województwa. Wyraziłam tylko gotowość do udziału w ewentualnym konkursie na stanowisko dyrektora nowej instytucji, jeżeli koncepcja, której jestem autorem, zostanie zaakceptowana przez Zarząd i Sejmik Województwa Lubelskiego. Skoro jestem autorem koncepcji powołania nowej instytucji (…) to chciałabym ją wcielić w życie. Dlatego być może użyłam skrótu myślowego, mówiąc, że będą chciała osobiście dopilnować realizacji wszystkich jej założeń – czytamy dalej w stanowisku podpisanym przez K. Lendzion.

Marek Rybołowicz, fot. CSK w Lublinie

News will be here