Brali autobus „na telefon”. Starosta przegrał z radnym

Jest finał sprawy sądowej, którą radny Tomasz Szczepaniak założył staroście chełmskiemu Piotrowi Deniszczukowi o bezczynność. Ale to niewielka batalia w porównaniu do sprawy sądowej, która toczy się przed chełmskim Sądem Rejonowym. Tu konsekwencje dla starosty i jego zastępcy mogą być znacznie poważniejsze.

Już w maju 2024 roku pisaliśmy, że wojewódzki sąd administracyjny kazał staroście chełmskiemu Piotrowi Deniszczukowi zapłacić 100 zł za jego bezczynność i odpowiedzieć na wniosek Tomasza Szczepaniaka dotyczący korzystania przez radnych z autobusu Domu Pomocy Społecznej w Nowinach. Chodzi o wałkowany wielokrotnie temat nie tyle używania, ile nadużywania i prywatnego wykorzystywania autobusu należącego do placówki z Nowin. Przez miesiące poprzedniej kadencji, a teraz także w obecnej radni nie mogą uzyskać oficjalnej informacji o tym, kto korzystał z autobusu Nowin, ile i czy w ogóle za niego zapłacił. Starosta bagatelizował problem. Zwlekał z odpowiedziami, tłumaczył się koronawirusem w DPS.

Jedynie Grażyna Szykuła przyznała i rozliczyła się z wyjazdu. Pozostali radni (niektórzy już nie sprawują mandatów) siedzą cicho i udają, że sprawa ich nie dotyczy. Okazało się, że brak odpowiedzi na interpelacje nie niesie za sobą żadnych konsekwencji. Dlatego radny Tomasz Szczepaniak zwrócił się do starosty w ustawowym trybie dostępu do informacji publicznej. Zgodnie z nim urzędnicy mają 14 dni na udzielenie odpowiedzi. Starosta chciał odpowiedzieć w późniejszym terminie tłumacząc to koniecznością „wydobycia poszczególnych informacji z posiadanych przez powiat i jednostki organizacyjne zbiorów dokumentów oraz odpowiednie ich przygotowanie na potrzeby wnioskodawcy”. W kolejnym piśmie starosta tłumaczył, że informacji nie udzieli z przyczyn niezależnych od niego i dołączył do pisma informację z DPS o tym, że „trwają czynności związane ze sprawdzaniem wyjazdów”.

Radny poskarżył się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego na bezczynność starosty. A sąd przyznał rację radnemu i nakazał staroście załatwić wniosek radnego w ciągu dwóch tygodniu od dostarczenia wyroku i wypłacić radnemu 100 zł tytułem zwrotu kosztów postępowania. Zamiast odpowiedzieć na wniosek radnego i zapłacić starosta wolał ciągnąć sprawę dalej i odwołał się do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Długo to trwało, ale finał nie jest pomyślny dla Deniszczuka.

– WSA i następnie NSA potwierdziły moje racje w sporze ze starostą, który odmawiał ujawnienia informacji o prywatnych wyjazdach radnych pojazdami należącymi do powiatu i jego jednostek. Mieszkańcy mają prawo wiedzieć, ile takich wyjazdów było, dokąd zmierzali radni oraz czy poniesiono jakiekolwiek koszty z budżetu publicznego. Skoro te informacje są tak skrzętnie ukrywane, rodzi się pytanie: czy dochodziło do nadużyć i działania na szkodę powiatu? Czy naprawdę konieczne było angażowanie sądu, aby je ujawnić? Wyrok sądu jest ostateczny i nie podlega zaskarżeniu w związku z tym czekam na informację zawarte w moim wniosku – mówi radny T. Szczepaniak.

To rzeczywiście zaskakujące, że ta wiedza jest aż tak skrzętnie ukrywana. Czy starosta boi się ujawnienia tych informacji ze względu na skalę nadużyć? A może powód jest banalny, bo w DPS nie prowadzono żadnego rejestru wypożyczeń a autokar był wydawany „na telefon”?

Jedna sprawa się zakończyła, ale w toku jest druga, znacznie poważniejsza. Prokuratura zarzuca staroście i wicestaroście działanie na szkodę powiatu chełmskiego, poświadczenie nieprawdy i nadużycie uprawnień. (reb)