Po afrykańskim pomorze świń i grypie ptaków pojawiło się kolejne zagrożenie, tym razem dla bydła i owiec. Chodzi o chorobę niebieskiego języka, a hodowcy, którzy zauważą u zwierząt ślinotok, owrzodzenia i zasinienie języka czy zdeformowane głowy u narodzonych cieląt, mają zgłaszać to do Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Chełmie. Na domiar złego, w sąsiednich powiatach są przypadki wścieklizny u kotów, więc i u nas zaleca się je szczepić.
Na sesjach rad gmin powiatu chełmskiego goszczą przedstawiciele Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Chełmie, aby informować samorządowców o kolejnych chorobach rozprzestrzeniających się wśród zwierząt. Przekazanymi przez nich informacjami oraz ulotkami radni mają dzielić się z mieszkańcami poszczególnych miejscowości gmin powiatu chełmskiego.
– Chcemy uświadamiać hodowców bydła o zagrożeniu, które atakuje nas od strony wszystkich naszych sąsiadów na terenie Europy – stwierdziła na sesji Rady Gminy Żmudź (12 listopada) przedstawicielka Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Chełmie. – Chodzi o zagrożenie chorobą niebieskiego języka. Gdy jesteście w posiadaniu statutu bydła i wprowadzacie zagraniczne sztuki do siebie, to jest duże prawdopodobieństwo, że wprowadzicie sztukę będącą nosicielem. Choroba niebieskiego języka nie jest chorobą groźną dla nas jako konsumentów, ale jest groźna dla zwierząt. Powoduje straty, bo tam, gdzie stwierdzi się ognisko tej choroby wyznacza się obszar dwustu kilometrów, na którym są ograniczenia i obostrzenia dla hodowców, związane z przemieszczaniem i handlem bydłem. Choroba ta przenosi się wyłącznie za pomocą wektora, jakim są kuczmany, czyli owady kłująco-ssące, które, gdy ugryzą chore zwierzę, to przy ponownym kontakcie z kolejną sztuką bydła zakażają ją. Przez bezpośredni kontakt zwierzęta się nie zakażają, nie przenosi się to na butach, tylko poprzez kuczmany. Teraz mamy ocieplenie klimatu, dłuższy był okres, gdzie owady były aktywne i dlatego ta choroba się rozprzestrzeniła na terenie krajów europejskich.
Przedstawicielka inspektoratu zwróciła uwagę na to, że, aby zabezpieczać stado przed chorobą niebieskiego języka, można stosować odstraszające owady preparaty, którymi polewa lub opryskuje się bydło po grzbiecie. Są też dostępne specjalne środki do malowania ścian w oborach.
– Bydła na wybiegu nie sposób jednak zabezpieczyć przed dostępem do owadów – mówi przedstawicielka Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Chełmie. – Objawy chorobowe u bydła są mniej widoczne, z kolei owce są bardziej podatne na tę chorobę i objawy są u nich bardziej widoczne. Objawy u zwierząt, o których mowa, a które hodowcy powinni zgłaszać, to owrzodzenia na śluzówce w jamie ustanej, ślinotok, brak apetytu, zasinienie końca języka, stąd nazwa choroby. U krów mlecznych będą widoczne owrzodzenia na strzykach. Cielęta, które będą się rodziły, będą miały zdeformowaną głowę na skutek wodogłowia. Wszelkie takie objawy należy zgłaszać albo do naszego inspektoratu, albo do lekarza opiekującego się stadem. My wtedy pobieramy próby do diagnostyki i taka sztuka bydła jest usuwana ze stada, a całe stado, niestety, objęte będzie restrykcjami.
Inspektor weterynarii zapewniła, że jest to choroba niegroźna dla ludzi, nie zarazimy się nią przez mleko, mięso czy wełnę, ale powodująca straty ekonomiczne i utrudnienia dla hodowców. Na pytanie jednego ze żmudzkich radnych o to, co grozi człowiekowi, którego ugryzie owad zarażony chorobą niebieskiego języka, inspektor zapewniła, że nie zarazi się on, bo dotyczy to tylko bydła i owiec.
Wścieklizna coraz większym zagrożeniem, zalecają szczepić koty
– Mam też informację dotyczącą wścieklizny, bo to już choroba niebezpieczna dla ludzi, z którą każdy z nas może się zetknąć, gdyż większość z nas posiada psy czy koty – stwierdziła inspektor weterynarii. – Na skutek szczepienia lisów populacja tych zwierząt zwiększyła się znacznie, ale coraz zdarza się, że te lisy są chore na wściekliznę. Niepokojące, że w ostatnim miesiącu, w sąsiednich powiatach – Krasnystaw, Zamość, Hrubieszów – pojawiła się wścieklizna u kotów domowych, tych, które przebywają trochę na podwórku, trochę w domu. W związku z tym będziemy teraz sprawdzać i zwracać uwagę na szczepienia psów, które są obowiązkowe, ale będziemy też zalecać szczepienia kotów. Nie ma w tej chwili obowiązku szczepienia kotów, mandatu za to nie dostaniemy. Ale gdyby był stwierdzony na terenie naszego powiatu dodatni przypadek u lisa czy wiewiórki lub innego zwierzęcia podatnego na tę chorobę, to wojewoda wydaje rozporządzenie i może być wprowadzony nakaz szczepienia kotów. Wirus jest aktywny w ślinie zwierząt chorych na wściekliznę i bardzo łatwo może dojść do zakażenia, zwłaszcza w przypadku dzieci, które zobaczą takiego kota, pogłaskają go, dojdzie do zadrapania, draśnięcia i nieszczęście gwarantowane.
Apel powiatowego lekarza weterynarii
Na stronie internetowej Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Chełmie zamieszczono komunikat do właścicieli zwierząt domowych, informujący o stwierdzeniu w województwie lubelskim w 2024 r. ognisk wścieklizny u zwierząt domowych oraz dzikich w powiatach: biłgorajskim, hrubieszowskim oraz tomaszowskim. W związku z tym Powiatowy Lekarz Weterynarii w Chełmie przypomina, że posiadacze psów są zobowiązani zaszczepić je przeciwko wściekliźnie w terminie 30 dni od dnia ukończenia przez psa 3. miesiąca życia, a następnie nie rzadziej niż co 12 miesięcy od dnia ostatniego szczepienia. Osoby, które uchylają się od obowiązkowego szczepienia psa przeciwko wściekliźnie podlegają karze grzywny i mogą zostać ukarane mandatem karnym w wysokości do 500 zł. Szczepienie kotów nie jest obowiązkowe, ale jest zalecane u kotów „wychodzących” z uwagi na ich tryb życia.
– Chroniąc swojego psa lub kota przed wścieklizną chronisz siebie i swoich najbliższych – czytamy w komunikacie. (mo)