Ciąża ucieczką przed poprawczakiem?

Piętnastoletnia wychowanka domu dziecka jest w ciąży. Ojcem jest wychowanek placówki. „Zaszła w ciążę już po kilku miesiącach pobytu w tym ośrodku” – pisze autor listu, który dotarł do naszej redakcji, sugerując, że w Domu Małych Dzieci w Chełmie ma dochodzić do nadużyć. Skandal czy celowe działanie trudnej młodzieży, która wie, że ciąża uchroni je przed zamknięciem w ośrodku wychowawczym?

Z listu do redakcji dowiadujemy się, że dziewczyna pochodzi z woj. kujawsko-pomorskiego i jest znana tamtejszej policji – nieraz uciekała z domu. Kilka miesięcy temu 15-latka została umieszczona w Domu Małych Dzieci w Chełmie, gdzie szybko zaszła w ciążę z innym wychowankiem placówki (16 lat). On trafił do Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego (MOW), a ona została w domu dziecka.

Autor listu wskazuje, że w ośrodku dzieją się dantejskie sceny – nastolatki uprawiają seks, palą, piją i zażywają narkotyki. „W placówce dochodzi do szeregu nadużyć. Jej małoletni wychowankowie bez żadnej kontroli nagrywają na TikToku wulgarne piosenki” – czytamy w liście, do którego dołączone są przykładowe nagrania wychowanków, w tym ciężarnej nastolatki, która „w sieci” chwali się, że była „na melanżu”.

Sprawa jest delikatna, a problem – jak się okazuje – bardzo złożony. Do Domu Małych Dzieci w Chełmie trafia trudna młodzież z całego kraju (jeśli w ośrodku na terenie miejsca zamieszkania dziecka nie ma wolnych miejsc, wówczas szuka się ich dalej – przyp. red.). Nieraz nowi podopieczni „z interwencji” przyjmowani są w środku nocy czy w święta.

To dzieci z patologicznych rodzin, które przykładowo od trzech lat nie chodzą do szkoły (niektóre z nich pochodzą z domów, w których nigdy nie było odkurzacza, a matka gotowała zupę rybną, zalewając wrzątkiem konserwę z puszki). Jak mówią pedagodzy, w takich sytuacjach strach i wstyd biorą nad nimi górę. Takie dzieciaki nie potrafią już płynnie czytać i pisać, ale nie przyznają się do tego przed nauczycielem – wolą rzucić obelgą i iść na wagary, gdzie piją i odurzają się.

– To są dzieci, które nie widziały innego świata. Dziwią się, że kogoś dorosłego interesuje ich los – mówi pedagog z DMD w Chełmie.

W placówce przebywa 12 podopiecznych, tyle samo jest pracowników. Na jednej zmianie jest dwóch wychowawców, a pokoje są tak ulokowane, że nie ma możliwości, by dzieciaki piły, paliły czy uprawiały seks na terenie domu dziecka. Co robią w czasie, gdy powinny być w szkole, nie wiadomo. Tak samo nikt nie może im zabronić używania telefonu czy nagrywania filmików.

– Nie jesteśmy placówką resocjalizacyjną, a opiekuńczo-wychowawczą – mówi Dorota Protasiewicz, dyrektor DMD w Chełmie.

Co gorsza, w każdej sytuacji potrzebna jest zgoda opiekuna prawnego czy decyzja sądu, na którą notabene trzeba czekać. Oznacza to, że jeśli nastolatek wróci pod wpływem i nie zgodzi się na badanie, nie można go do niczego zmusić. Policjanci notorycznie przyjeżdżają do domu dziecka i rozkładają ręce. Mało tego, okazuje się, że współczesne, trudne nastolatki, które w dalszym ciągu nie chodzą do szkoły i docelowo mają trafić do Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego (który tak naprawdę jest dla niektórych jedyną szansą na wyjście na prostą), celowo zachodzą w ciążę.

Wiedzą, że w placówce resocjalizacyjnej nie może przebywać nieletnia matka z dzieckiem. Robią to świadomie, aby uchronić się przed MOW-em i pozostać w domu dziecka, który jest przecież placówką otwartą i nie można tu nikogo do niczego zmusić. A jak się dowiedzieliśmy, 15-latka z DMD w Chełmie, która zaszła w ciążę z innym wychowankiem, miała zostać umieszona w MOW-ie… (pc)

News will be here