Dramat na chełmskim dworcu kolejowym

Wydarzenia majowe, które w 1926 roku wstrząsnęły Polską, nie ominęły Chełma, gdzie stacjonował 7 pułk piechoty Legionów. Kadra oficerska jednostki była w rozterce czy podczas przewrotu majowego stanąć po stronie rządu czy Józefa Piłsudskiego. Dowódca pułku, płk. Mieczysław Więckowski, gotowy jechać z wojskiem, by wesprzeć Marszałka, po odebraniu rozkazu zatrzymania żołnierzy w koszarach w Chełmie, strzałem z pistoletu odebrał sobie życie.

W dniu wybuchu zamachu, 12 maja 1926 roku gen. Jan Romer, dowódca Okręgu Korpusu nr II Lublinie był na inspekcji 2 Pułku Strzelców Konnych w Hrubieszowie. Podczas jego nieobecności w sztabie dochodziło do zamieszania. Wydawano sprzeczne rozkazy. Minister spraw wojskowych, gen. Malczewski zakazał wysyłania wojsk z tytułu niekompetentnych rozkazów. W tym czasie ze sztabu Józefa Piłsudskiego przyszedł rozkaz natychmiastowego wysłania z każdego pułku 3 Dywizji Piechoty, w której skład wchodził chełmski 7 pułk piechoty, po dwa bataliony, koleją do Warszawy. Całością tych sił miał dowodzić dowódca piechoty dywizyjnej płk. Władysław Bończa-Uzdowski. Pod nieobecność gen. Romera, jego zastępca, gen. Franciszek Zieliński żadnej decyzji nie podjął i na wszelki wypadek poszedł „na chorobowe”. 13 maja przed godziną 10 gen. Romer wrócił do Lublina. Odmówił żądaniu Marszałka. Stwierdził, że uznaje tylko rozkazy legalnego rządu. Napisał o tym w swoim pamiętniku: „…Moje wszystkie sympatie są po stronie Marszałka. Ale tu chodzi o rokosz wojskowy. Pierwszy rokosz może znaleźć naśladowców i jak dawna Polska była Polską liberum veto, tak historia nowej może być historią rokoszów…” Romer przekonywał do swoich racji płk Bończę-Uzdowskiego i dowódców 8 i 9 pułku piechoty. Nie zdążył porozmawiać z dowódcą 7 pułku piechoty w Chełmie. Później miał wyrzuty sumienia o czym wielokrotnie wspominał i pisał.

W tym samym czasie dowódca pułku płk. Mieczysław Więckowski wyprowadził wojsko z koszar na stację kolejową. Według chełmskiego „Zwierciadła” zrobił to w nocy z 12 na 13 maja. Na stacji panowało zamieszanie. Jedni oficerowie byli za wyjazdem na pomoc Piłsudskiemu, inni chcieli wracać do koszar. Bałagan panował też wśród kolejarzy. Zawiadowca stacji odmówił sformowania składu wojskowego do Warszawy. Było to wbrew zarządzeniu Związku Kolejarzy, które nakazywało swoim członkom, aby nie podstawiali pociągów wojskom wiernym rządowi. W restauracji dworcowej trwała dyskusja pomiędzy oficerami. Atmosfera była tak gorąca, że w każdej chwili można było spodziewać się użycia szabel lub pistoletów. Dowódca pułku nie ukrywał, że kieruje się legionową solidarnością z Marszałkiem. W tym momencie na salę wszedł zawiadowca stacji z wiadomością, że do telefonu jest wzywany płk. Więckowski. Była godzina 15.00. Telefonował gen. Jan Romer dowódca Okręgu Korpusu II w Lublinie zabraniając kategorycznie wymarszu pułku do Warszawy i nakazując powrót do koszar. Oficerowie zebrani w restauracji usłyszeli strzał z pistoletu. Płk Mieczysław Więckowski uznał, że jedynym dla niego honorowym rozwiązaniem jest strzał w skroń. Zostawił w gabinecie zawiadowcy na biurku dwie kartki. Jedna była do oficerów; „Jechać nie jechać, wybierajcie sami. Ja nie mogę”, a druga do żony „Kochana Basiu daruj mi”.

Decyzję podjął ppłk. Stanisław Dąbek, zastępca dowódcy pułku. Wymusił na zawiadowcy stacji podstawienie pociągu. O dziwo, jeden z nielicznych w pułku oficerów wywodzących się z armii austriackiej, nienależący do kręgu legionistów podczas zamachu okazał się zwolennikiem Piłsudskiego. Nie zgodził się z poleceniem dowódcy Okręgu Korpusu i wyruszył na pomoc Piłsudskiemu. Chociaż oficerowie wywodzący się z armii austriacko-węgierskiej zachowali wierność rządowi, jak widać nie było to regułą. Po stronie rządu Wincentego Witosa stanęli generałowie służący wcześniej w armii austriackiej: Tadeusz Rozwadowski, Juliusz Malczewski, Władysław Zagórski, Stanisław Haller, Stanisław Szeptycki oraz legioniści: generałowie Marian Kukiel i Michał Żymierski. Z kolei oficerowie wywodzący się z armii carskiej, tacy jak: Lucjan Żeligowski, Aleksander Osiński, Juliusz Rommel, Daniel Konarzewski, Leonard Skierski i inni stanęli po stronie Piłsudskiego. O godzinie 19.30 pułk wyjechał ze stacji Chełm. Na Dworcu Gdańskim w Warszawie zameldował się 14 maja o godzinie 8.30. Żołnierze 7pp z Chełma pod dowództwem ppłk. Dąbka wzięli udział w natarciu wzdłuż ulicy Towarowej na Mokotów z zadaniem opanowania lotniska na Polu Mokotowskim. Około godziny 15.00 zajęty został Mokotów i lotnisko. Do końca dnia Piłsudski przejął kontrolę nad całą Warszawą. 17 maja odbył się uroczysty pogrzeb poległych w walkach. Jak podają źródła w trakcie przewrotu zginęło po obu stronach konfliktu łącznie 379 osób (215 żołnierzy i 164 osoby cywilne), a około 1000 osób zostało rannych.

23 maja na Polu Mokotowskim 7 pp wziął udział w uroczystości pożegnania wojsk odchodzących do swoich miejsc stałego postoju. Następnego dnia pułk wrócił do Chełma, gdzie był uroczyście witany na chełmskim dworcu.

Pułkownik Mieczysław Więckowski został pochowany z honorami należnymi żołnierzowi i dowódcy w rodzinnym grobowcu na warszawskich Powązkach. Juliusz Stachira