Dwa błędy, dwa gole

ChKS CHEŁMIANKA – MOTOR LUBLIN 0:2 (0:1)

0:1 – Nowak (30), 0:2 – Kozban (89).


ChKS: Drzewiecki – Wołos, J. Niewęgłowski, Chodziutko, Jabkowski (59 Michalak) – Prytuliak, Uliczny, Piekarski, Kompanicki – Budzyński (59 Koszel), Banaszak.

MOTOR: Socha – Michota (69 Kasolik), Cichocki, Kursa, Szkatuła, Majkowski (79 Korczakowski), Zgarda (75 Słotwiński), Tymosiak, Dzięgielewski (59 Kaczmarek) – Kozban, Nowak (90 Dusiło).

Sędziował: Mariusz Myszka (Stalowa Wola). Żółte kartki: J. Niewęgłowski, Chodziutko (C), Dzięgielewski, Zgarda, Tymosiak, Michota, Majkowski (M). Czerwona kartka J. Niewęgłowski (C) w 65 min. za drugą żółtą.

Piłka nożna jest grą błędów i to właśnie one zadecydowały o końcowym wyniku sobotniej konfrontacji. Obydwa gole dla gości padły po ewidentnych pomyłkach chełmskiej drużyny w grze defensywnej. Sam mecz, który ściągnął na trybuny rzesze kibiców, obfitował przede wszystkim w walkę o każdy metr boiska. Dla obu drużyn miał olbrzymie znaczenie. Zwycięzca przedłużał swoje szanse na awans do II ligi. Na cztery kolejki przed zakończeniem sezonu, wiadomo już, że piłkarzom Chełmianki pozostaje walka o miejsce na podium.

W pierwszym kwadransie obie drużyny postawiły na atak, próbowały zagrozić przeciwnikowi, ale żadnej nie udało się wypracować klarownej sytuacji do zdobycia gola. W 18 min. takową miał Przemysław Banaszak. Po zgraniu piłki głową przez Mateusza Kompanickiego najlepszy snajper Chełmianki wygrał w polu karnym rywala pojedynek z Maksymilianem Cichockim i znalazł się oko w oko z Pawłem Sochą. Banaszak zamiast uderzyć technicznie, huknął jak z armaty i piłka poszybowała nad bramką. Kilka minut później napastnik gospodarzy dostrzegł przed polem karnym Piotra Piekarskiego, ale jego strzał pewnie obronił Socha. Motor częściej był w posiadaniu piłki, w ofensywie starał się grać na jeden, dwa kontakty, ale do 30 minuty obrona Chełmianki była czujna. Wtedy to Cichocki zagrał długą piłkę w kierunku napastników. Konrad Nowak przechytrzył nieco spóźnionego Jakuba Niewęgłowskiego, wbiegł z piłką w pole karne i płaskim strzałem w długi róg nie dał szans Damianowi Drzewieckiemu. Motor miał jeszcze jedną dogodną okazję, by podwyższyć wynik, po stałym fragmencie gry, ale jej nie wykorzystał. Ostatnie 15 minut pierwszej części spotkania należało do gości.

Po zmianie stron niemający nic do stracenia podopieczni Artura Bożyka postawili wszystko na jedną kartę. Mecz stał się bardziej wyrównany, a Chełmianka starała się szukać swoich okazji pod bramką Sochy. W 54 min. Paweł Uliczny zaskoczył rywali i chytrym zagraniem znalazł przed polem karnym Kompanickiego, jednak dośrodkowanie lewoskrzydłowego gospodarzy w kierunku Banaszaka było ciut za mocne i niedokładne. Od 65 min. Chełmiance w trzecim meczu z rzędu przyszło grać w osłabieniu. Drugą żółtą kartkę i czerwoną za faul na szarżującym lewym skrzydłem Kamilu Majkowskim ujrzał J. Niewęgłowski, który powrócił do składu po kilku tygodniach, gdzie leczył kontuzję. Mimo to gospodarze w dalszym ciągu walczyli o wyrównującego gola, narażając się przy tym na groźne kontrataki ze strony przeciwnika. Po jednej z kontr w sytuacji sam na sam z Drzewieckim znalazł się Majkowski, ale chełmski bramkarz wyczuł intencje strzelca i instynktownie odbił piłkę. W 87 min. bliski doprowadzenia do remisu był dobrze grającego tego dnia Piekarski, który bardzo chciał strzelić gola swojej byłej drużynie. Środkowy pomocnik Chełmianki technicznie uderzył z rzutu wolnego z prawie 30 metrów, jednak piłka trafiła w poprzeczkę. Dwie minuty później chyba najlepszy w szeregach Motoru Tomasz Tymosiak zblokował na 35 metrze Ulicznego, Motor szybko rozegrał akcję, a Dmytro Kozban nie zmarnował sytuacji sam na sam z Drzewieckim, ustalając wynik pojedynku.

Na pomeczowej konferencji prasowej trener Artur Bożyk podkreślił, że do nikogo nie ma pretensji, za tę porażkę. – Robiliśmy wszystko, co w naszej mocy, by wygrać i przedłużyć nadzieje na spełnienie naszych marzeń – mówił. – Teraz musimy przeorganizować cele. Przeciwnik wykorzystał dzisiaj siłę doświadczenia, szczególnie w pojedynkach jeden na jeden, których przegraliśmy bardzo dużo. Gdy dowiedziałem się, że w środku pola wystąpi Tomasz Tymosiak, od razu wiedziałem, że nie jest to dla nas dobra informacja. Mieliśmy problem, by cokolwiek dziś zdziałać na naszej połowie, a także na połowie przeciwnika. Pierwsza bramka jest wyrazem tego, jak często nasze mecze kończyliśmy bez zdobyczy punktowej. Daleki jestem jednak od obwiniania kogokolwiek, bo tego typu rzeczy u nas nie funkcjonują, ale to pokazuje jak wiele pracy w sferze mentalnej przed nami, żeby być trochę bardziej wyrachowanym w niektórych sytuacjach. Mamy świadomość, że jesteśmy jedną z młodszych drużyn na tym poziomie. Jeśli chłopcy będą dalej wykonywać swoje obowiązki i zadania w taki sposób jak dotychczas, czeka ich ciekawa przyszłość. Jaka? Nie wiem – dodał szkoleniowiec Chełmianki.

W środę 30 maja o 17.00 Chełmianka w Krośnie zagra z Karpatami, natomiast w niedzielę 3 czerwca o 16.00 zmierzy się u siebie z Unią Tarnów. (s)

News will be here