Dwójka rodzeństwa, dwa guzy mózgu

Pierwsza diagnoza była dramatem, a wkrótce przyszedł drugi cios. U pochodzącego z Chełma rodzeństwa – Ady i Maksa Kozłowskich – w odstępie jednego miesiąca zdiagnozowano guzy mózgu. Brat i siostra mają 28 i 29 lat. Dzięki ludziom o otwartych sercach w ciągu kilku dni od rozpoczęcia zbiórki na leczenie rodzeństwa, uzbierano zaplanowaną kwotę.

Zbiórki na leczenie to zawsze wyścig z czasem i z chorobą. Tak też było w przypadku Ady i Maksa Kozłowskich, rodzeństwa, pochodzącego z Chełma. Ich historia to podwójny dramat. U obojga wykryto niedawno guzy mózgu. Brat i siostra usłyszeli takie diagnozy w odstępie jednego miesiąca. Rodzeństwo ukończyło Szkołę Podstawową nr 8 w Chełmie. Ada w dzieciństwie śpiewała w zespole dziecięcym „Promyczki”, a potem w Chórze Ziemi Chełmskiej „Hejnał”, działającym przy Chełmskim Domu Kultury.

Te artystyczne zamiłowania Ada odziedziczyła po mamie, Danucie Bałce-Kozłowskiej, pod dyrekcją której występy chóru „Hejnał” od lat wzbudzają zachwyt publiczności. Ada jest absolwentką II LO w Chełmie. Ukończyła studia w Krakowie i tam pracuje w korporacji związanej z produkcją papieru. Z kolei Maks po ukończeniu Zespołu Szkół Budowlanych i Geodezyjnych w Chełmie wyjechał na studia do Jarosławia.

Jest geodetą. Jesienią ubiegłego roku, w środku epidemii, zaczął mieć problemy ze wzrokiem. Okulista zalecił tomograf oczodołów, a potem kolejne badania. Wkrótce postawiono diagnozę, która była szokiem dla całej rodziny. U Maksa wykryto glejaka mózgu. Medycy stwierdzili, że choroba może być dziedziczna i radzili, aby u dwóch sióstr Maksa również wykonano badania. Ada ma je już za sobą (pod koniec maja zaplanowane jest badanie starszej z sióstr).

O tym, że również ma glejaka mózgu, dowiedziała się 30 kwietnia. To był drugi, potężny cios dla rodziny. Guz jest duży, ma sześć centymetrów, ale za to umiejscowiony tak, że można go usunąć. Operacja jest możliwa, a rokowania lekarzy są optymistyczne. Zabieg musi być jednak przeprowadzony jak najszybciej. Ze względu na epidemię „kolejki” na operacje w publicznych szpitalach się wydłużyły. Ratunkiem jest zabieg w prywatnej klinice w Kluczborku. Ada ma się tam stawić 6 czerwca br. Koszt operacji to 49 tys. zł.

Na stronie internetowej Fundacji „Siepomaga” trwała ostatnio zbiórka pieniędzy na nierefundowane leczenie onkologiczne dla rodzeństwa. W ubiegłym tygodniu Ada wzięła urlop i wróciła do rodzinnego domu w Chełmie. Nie załamuje rąk, tylko działa. Szuka możliwości dalszego leczenia dla siebie i dla brata, który wciąż wykonuje obowiązki zawodowe. Na początku lekarze mówili, że ze względu na umiejscowienie guza, w jego przypadku operacja nie wchodzi w rachubę, ale konsultacje wciąż trwają.

– Zostaliśmy zdiagnozowani w odstępie miesiąca, takie przypadki prawie się nie zdarzają – mówi Ada. – Ja czekam na wyznaczoną operację, ale w przypadku mojego brata musimy znaleźć sposób, aby mu pomóc. Dowiadujemy się, umawiamy wizyty i konsultacje lekarskie. To teraz najważniejsze. Chodzi o nasze życie i zdrowie. Dostajemy wiele słów wsparcia od wielu osób i to bardzo podtrzymuje na duchu. Jestem za to bardzo wdzięczna.

Informację o zbiórce na leczenie rodzeństwa zamieszczoną na stronie internetowej Fundacji „Siepomaga” udostępnili także pracownicy Chełmskiego Domu Kultury na fejsbukowym profilu ChDK-u: „Zwracamy się do Was z ogromną prośbą o pomoc. U dwójki dzieci naszej koleżanki z pracy, Danusi Bałki-Kozłowskiej, zdiagnozowano guza mózgu. Leczenie jest niestety nierefundowane, a czas ma wielkie znaczenie. Z powodu epidemii nie możemy zorganizować koncertu czy spektaklu, żeby podziękować Wam za pomoc, ale jesteśmy pewni, że wśród Was jest wiele osób, które bez chwili zastanowienia wesprą potrzebujących…”.

Apele te znalazły odzew i mnóstwo osób udowodniło, że ma otwarte serca i potrafi wspierać innych w najtrudniejszych chwilach. Pod koniec tygodnia okazało, że zaplanowana kwota została uzbierana. Pieniądze te zostaną przeznaczone na sfinansowanie operacji Ady oraz konsultacje i wstępne leczenie Maksa. Zbiórkę na stronie Fundacji Siepomaga zakończono, ale niewykluczone, że w zależności od sytuacji i kosztów dalszego leczenia, może zostać wznowiona.

– Nie spodziewaliśmy się takiego odzewu. Dziękujemy wszystkim, którzy nas wsparli – mówi Ada. (mo)

News will be here