Elektrownia wodna (nie)taka straszna?

Argumenty urzędników i inwestorów nie do końca przekonały uczestniczących w spotkaniu mieszkańców

Wraca temat budowy małej elektrowni wodnej na Bystrzycy w rejonie stadionu Arena Lublin i Politechniki Lubelskiej. By rozwiać wszelkie wątpliwości inwestorzy z firmy Hydrowatt spotkali się z mieszkańcami, głównie z ulic Wapiennej i Dzierżawnej. Lokalna społeczność obawia się regularnego zalewania ich posesji po spiętrzeniu wody w Bystrzycy. Nie zmieniły tego zapewnienia urzędu i argumenty inwestora.


Spółka Hydrowatt uzyskała komplet pozwoleń już w 2014 roku. Przed kilkoma tygodniami, praktycznie w ostatnim terminie, przystąpiła do budowy. Mieszkańcy zaprotestowali, poinformowali radę dzielnicy, media, urzędników. Domagali się zapewnień, że inwestycja nie zaszkodzi ich posesjom. Co niektórzy przewidują, że w tym rejonie będzie niekończący się „potop”.
Aby wyjaśnić wszelkie kwestie rada dzielnicy Za Cukrownią zorganizowała spotkanie zainteresowanych mieszkańców z inwestorem i miejskimi urzędnikami. Dyskusja odbyła się w sali gimnastycznej Szkoły Podstawowej nr 17 w miniony piątek, 8 grudnia.
Atmosfera spotkania była gorąca. Mieszkańcy od początku nie chcieli dać za wygraną. Widzą w splocie wydarzeń zmowę inwestora i miasta.
Urzędnicy prostowali zarzuty. – Miasto nie administruje rzeką i jazem, są one własnością państwa (Skarb Państwa). Spółka podpisała umowę dzierżawy z Regionalnym Zarządem Gospodarki Wodnej w Lublinie – instytucji podległej wojewodzie. Miasto miało wymóg formalny rozpatrzeć wniosek firmy o pozwolenie wodnoprawne – tłumaczyła Marta Smal-Chudzik, dyrektor Wydziału Ochrony Środowiska lubelskiego ratusza.
Pierwotnie miasto miało wątpliwości co do inwestycji. Odwołanie złożył też lokalny związek wędkarski, domagając się stworzenia tzw. przepławki dla ryb. RZGW uznał te uwagi, przepławka ma powstać.
Zdaniem mieszkańców na inwestycję należy patrzeć szerzej. – Dlaczego rozpoczęła się budowa bez zrobienia nam porządnej kanalizacji – pytają. Ich zdaniem spiętrzona w Bystrzycy woda spowoduje podtopienia, a grunt w tym rejonie i tak jest słabo wsiąkający.
– Kilka dekad temu Dzierżawna była w całości „sucha”. Do wody trzeba było kopać trzy metry – mówi jeden z mieszkańców ulicy Radzikowskiej.
– Z rejonu Politechniki Lubelskiej i ul. Zana wszystko do nas spływa – alarmują z kolei mieszkańcy ulicy Wapiennej. Od tej ostatniej do lustra rzeki jest tu ponad 40 metrów spadku.
Ratusz: – Będzie duży drenaż
– Dla ulic Wapiennej i Dzierżawnej jest zapewniony drenaż. Operaty wykazały, że zagrożenia zalaniem po spiętrzeniu wody w Bystrzycy nie będzie – dodała dyrektor Smal-Chudzik.
– Inwestor ma wykonać infrastrukturę, dzięki której woda będzie spływała. Również ta opadowa z państwa posesji – przekonywał Artur Szymczyk, wiceprezydent Lublina. Wskazał, że drenaż po jednej stronie rzeki będzie naprawdę duży. – Jeśli okaże się, że i to nie wystarczy, to jest istotny zapis pozwolenia wodnoprawnego. Inwestor będzie miał obowiązek dodatkowych zabezpieczeń.
Przedstawiciele firmy Hydrowatt bronili się różnymi argumentami. – Spełniliśmy wszelkie formalności – mówił Dariusz Przebirowski, inwestor. – Z jazu korzystała dawniej cukrownia. Po jej upadku Skarb Państwa wystawił jaz na przetarg. My wygraliśmy go. Wszystko jest dostępne publicznie. Nikt nie zgłaszał sprzeciwu – argumentowała współwłaścicielka spółki.
Zapewniła też, że parametry piętrzenia wody, na jakie im pozwolono (do 1,7 metra), są identyczne z tymi, z których korzystała dawna cukrownia. – Nie możemy ich przekroczyć! Wielu mieszkańców wychodziło w trakcie spotkania. Żadne argumenty ich nie przekonały. Prędzej uwierzą w cud niż deklaracje. BACH

News will be here