Fotki przy oborniku

Wkrótce rusza nabór wniosków o dopłaty dla rolników, ale wiele nowych rozwiązań wzbudza wśród nich grozę. Nowością są tzw. ekoschematy, a wśród nich 12-godzinny limit na przeoranie obornika, co trzeba potwierdzić zdjęciami przesłanymi w ramach specjalnej aplikacji. Rolnicy żartują, że ci, którzy mają więcej hektarów, musieliby chyba wynająć sobie fotografa, aby z tym zdążyć. – To nieżyciowe rozwiązania, a my stajemy przed faktem dokonanym i dylematem: dopłaty czy ekologia – mówi z rozgoryczeniem rolnik z gminy Leśniowice.

Od tego roku szykują się zmiany w dopłatach bezpośrednich. Rolników czeka sporo nowości w tym rozdaniu unijnych funduszy. Jedną z nich są tzw. ekoschematy. To zestaw działań na rzecz klimatu, środowiska i dobrostanu zwierząt. W ramach ekoschematów – po spełnieniu odpowiednich wymogów i zebraniu punktów – stawka dopłat może wzrosnąć.

W ramach Planu Strategicznego dla Wspólnej Polityki Rolnej wprowadzanych jest 6 ekoschematów – na szczęście dobrowolnych dla rolników. Wielu z nich jest zbulwersowanych nowymi rygorystycznymi rozwiązaniami w ramach tzw. ekoschematów. Radni-rolnicy z gminy Leśniowice dyskutowali o tym na ostatniej sesji, na której Małgorzata Nafalska z Powiatowego Zespołu Doradztwa Rolniczego w Chełmie informowała ich o planowanych na ten rok działaniach na rzecz rolników.

– 15 marca rusza nabór wniosków dotyczących składania wniosków o płatności obszarowe i wszystko to odbywa się w formie elektronicznej, jak dotychczas – mówiła M. Nafalska. – Zasady dopłat bezpośrednich w 2023 roku zmienią się w związku z zasadami warunkowości, a co za tym idzie wprowadzone są nowe obowiązki dla rolników w nowym okresie programowania.

Wprowadzony będzie między innymi obowiązkowy system warunkowości, dobrowolne dla rolników systemy na rzecz klimatu i środowiska, tzw. ekoschematy – będą to zobowiązania roczne, a także wieloletnie zobowiązania prośrodowiskowe. Na początku marca planujemy szkolenia informacyjne dla rolników, ale na razie sami jesteśmy szkoleni. Będziemy mieć dopiero szkolenie dotyczące aplikacji e-wniosek. To będzie ciężki rok – dla rolników i dla nas, bo na nas ciąży odpowiedzialność, jaką jest złożenie poprawnego wniosku do Agencji.

Na pytanie radnych o to, czy dopłaty będą niższe niż dotychczas, kierownik M. Nafalska odpowiedziała, że podstawa ma być trochę niższa, ale realizując ekoschematy punktowane (100 zł za 1 punkt) rolnik będzie mógł stawkę swoich dopłat podwyższyć. Gdy jednak zebrani usłyszeli o sposobie realizacji jednego z „ekoschematów”, nie kryli oburzenia. Chodzi o przyoranie obornika w ciągu 12 godzin od jego wywiezienia na pole. „Wyrobienie się” z wymieszaniem obornika na gruntach ornych w tym limicie czasowym trzeba będzie udowodnić, wykonując tzw. geotagowane zdjęcia i przesyłając je w ramach specjalnej aplikacji na telefonie. Jedną fotografię potwierdzającą spełnienie wymogu czasowego należy wykonać w momencie wywiezienia obornika, a drugą w chwili jego przyorania.

Na sali najpierw wybuchła salwa śmiechu, a potem padło pytanie: „kto mądry to wymyślił?”.

– To Unia Europejska nam to narzuciła i my się musimy zastosować – stwierdziła kierownik M. Nafalska. – Ale jeśli rolnik z tych ekoschematów nie chce skorzystać, to nie musi i wtedy nie ma limitu czasowego na przeoranie obornika, ale wtedy też nie ma z tego dodatkowych pieniędzy. Będzie aplikacja i rolnik na początku, gdy wywiezie obornik, zrobi zdjęcie i prześle ją na nią. Potem w ciągu dwunastu godzin rolnik ma stanąć na polu i aplikacja wskaże mu miejsce i też będzie musiał wykonać kolejne zdjęcie. To będzie różnica dziesięciu metrów, gdzie aplikacja będzie to mierzyła.

Ks. Jacenty Sołtys, wiceprzewodniczący Rady Gminy Leśniowice, stwierdził, że co prawda rolnikiem nie jest, ale kiedyś pracami rolnymi się zajmował i takie rozwiązanie wydaje mu się kompletnie nieżyciowe. Radny Paweł Bis, rolnik z Kasiłanu, też nie krył oburzenia.

– Wszyscy robią wielkie oczy, a najgorsze jest to, że to wszystko już wchodzi, a my jesteśmy stawiani przed faktem dokonanym – stwierdził radny Bis. – My tak naprawdę teraz dowiadujemy się, co nas czeka i to jest przykre. Staniemy przed dylematem: „albo ekologia albo dopłaty”.

M. Nafalska przyznała, że podczas różnego rodzaju konferencji temat ten wzbudził ogromne emocje wśród rolników, a wykonywanie fotek i przesyłanie ich poprzez aplikację może być kłopotliwe zwłaszcza dla starszych rolników, którzy nie zawsze mają odpowiednie telefony. Przedstawicielka Powiatowego Zespołu Doradztwa Rolniczego w Chełmie omawiała jeszcze inne rozwiązania, m.in. dotyczące tzw. „warunkowości”, które w przeciwieństwie do ekoschematów będą już podstawowym, obowiązkowym elementem płatności bezpośrednich.

Jedna z tych „warunkowości” polega na tym, że na powierzchni stanowiącej co najmniej 80 proc. gruntów ornych, wchodzących w skład gospodarstwa rolnego w okresie od 1 listopada do 15 lutego utrzymać należy okrywę ochronną gleby (jako spełnienie wymogów normy uznaje się m.in.: okrywę roślinną – uprawy ozime, trawy na gruntach ornych, międzyplony ozime, pozostawienie ścierniska, grunty pokryte resztkami pożniwnymi czy mulczem).

– Szykując zasiewy jesienne w 2023 roku już trzeba będzie o tym pamiętać – stwierdziła M. Nafalska. – Pierwszy rok będzie najgorszy. To będzie taki przewrót i dla nas też to jest takie lekkie przerażenie. Jesteśmy dopiero szkoleni.

Na stronie Lubelskiej Izby Rolniczej (ale też Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa) dostępna jest instrukcja i regulamin korzystania z aplikacji „Mobilna ARiMR” dla rolników, którzy w tegorocznej kampanii dopłat chcą realizować w ramach ekoschematu „Rolnictwo węglowe i zarządzanie składnikami odżywczymi” praktyki „Wymieszanie obornika na gruntach ornych w ciągu 12 godzin od aplikacji” oraz „Stosowanie płynnych nawozów naturalnych innymi metodami niż rozbryzgowo”. Gustaw Jędrejek, prezes Lubelskiej Izby Rolniczej, także jest rozgoryczony, bo – jego zdaniem – niektóre z nowych proekologicznych rozwiązań są nieżyciowe, zbyt rygorystyczne, a także trudne do spełnienia przez rolników.

– Niektóre mogą wręcz przyczynić się do ograniczenia produkcji żywności, a nie służyć jego rozwojowi – mówi prezes G. Jędrejek. – Sytuacja na świecie jest taka, że w każdej chwili może nam grozić brak żywności. Na razie nasz kraj dobrze pod tym względem stoi, więc nie powinno się tego psuć. Niektóre rozwiązania w ramach ekoschematów są skrajnie rygorystyczne i my zgłaszaliśmy do tego uwagi.

Jedne z nich zostały uwzględnione, inne nie. Rolnictwo staje się coraz mniej opłacalne, a dodatkowe ograniczenia, utrudnienia dla rolników mogą skutkować spadkiem produkcji żywności i tym, że nie będziemy już w Europie pod tym względem tak konkurencyjni. To będzie kolejny ciężki rok dla rolników. (mo)