Gratka dla fanówe retro motoryzacji od tygodnia stoi otworem

Od tygodnia w Lublinie przy ul. Kasprowicza 32 działa jedyne w regionie, a może nawet po tej stronie Wisły, muzeum pojazdów zabytkowych pn. „Jaro Retro Auto Classic Garage”. To prywatna inicjatywa lubelskiego przedsiębiorcy, miłośnika motoryzacji i kolekcjonera starych samochodów, który organizując tę niezwykłą, bogatą ekspozycję historii motoryzacji zaakcentował w niej wkład Lublina i tutejszej byłej Fabryki Samochodów Ciężarowych.

Tytułowy garaż to de facto hala wystawiennicza o powierzchni 530 mkw, którą wzniósł na swej posesji Jarosław Janowski – przedsiębiorca branży tworzyw sztucznych, a „po godzinach” wielki pasjonat automobilizmu. Mając 55 lat nie żyje on z samochodów, a stare auta żyją dzięki niemu. Jest właścicielem prawie setki zabytkowych pojazdów przeróżnych marek, z czego blisko 40 umieścił pod dachem „Jaro Retro Auto Classic Garage”. To pawilon na kształt muzeum, a w nim prawdziwe perełki polskiej i światowej motoryzacji.

– Tu znalazły schronienie największe rarytasy z mojej kolekcji. Inne oczekują by je wyeksponować albo są w trakcie renowacji – podkreśla właściciel. Jego przygoda z kolekcjonowaniem aut zaczęła się kilkanaście lat temu od syrenki 105 sprzed pół wieku, którą kupił by mieć jakieś zabytkowe auto. – I tak popadłem w „nałóg”, który nie daje mi spokoju. Ten zbiór z roku na rok się rozrasta, przybywają dalsze polskie samochody – głównie z epoki PRL. Mam np. unikalny lublin-51 wykonany z użyciem drewna – pierwszy pojazd produkowany w FSC. Zacząłem też szukać zabytki po giełdach, skupach aut, nawet stodołach w całej Polsce, ale i Europie, nawet w USA – opowiada właściciel pierwszego muzeum motoryzacji w Lublinie. Zapewnia, że wszystkie samochody są sprawne, biorą nawet udział w rajdach retro pojazdów.

Janowski z dumą wspomina, że ukończył lubelską samochodówkę, tzn. Zespół Szkół Samochodowych przy ul. Długosza, co na zawsze wiąże go z tą branżą. Bo po ZSzS była politechnika. Jest członkiem Automobilklubu Lubelskiego.

Dzieło pasjonata znalazło wsparcie

Dzielnica Hajdów-Zadębie ma szczęście do ludzi, którym bliska jest historia motoryzacji. Rada Dzielnicy wsparła plan „muzealnika” widząc w tym korzyść dla wizerunku post-industrialnej dzielnicy.

– To absolutna nowość, stała ekspozycja pojazdów zabytkowych łączona z edukacją poprzez wydarzenia towarzyszące jak zloty fanów dawnej motoryzacji z całej Polski. O „muzeum” należy tu mówić raczej w cudzysłowie – twierdzi Jacek Skiba, przewodniczący zarządu rady, który od początku sekunduje temu przedsięwzięciu. I wydatnie pomaga Janowskiemu w aranżowaniu tej ekspozycji. – Celem „muzeum” jest promocja kultury motoryzacyjnej wśród mieszkańców miasta i regionu. Obaj z właścicielem liczymy, że za sprawą uczniów i studentów, którzy będą odwiedzać ten obiekt, uda się wykreować ciekawość młodzieży dla takich weteranów szos. A nie tylko Formuły 1. To byłby element kultury miasta. Nowo otwarty obiekt jest wkładem naszej dzielnicy w ideę kandydowania Lublina o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2029. Rada chętnie włącza się do podobnych inicjatyw.

Jako patriota lokalny – radny kolportuje Mapę Sentymentalną swej dzielnicy – bardzo cieszy się z tej „świątyni dawnej motoryzacji” na jego terenie: – Cóż, wiele eksponatów na kółkach odwiedziło moje Zadębie jadąc nawet z odległych miast Polski. Tam też zawiozą swoje wrażenia z otwarcia tej ekspozycji. I będą do nas wracać – marzył Skiba stojąc obok 100-letniego forda A.

Co można tu oglądać?

Na placu otaczającym muzeum witały wszystkich wiekowe pojazdy współorganizatora kolekcji, lubelskiego MPK: bodaj pierwszy trolejbus i takiż wiekiem autobus jelcz, tzw. „ogórek”. Najstarszy zabytek J. Janowskiego na ekspozycji pod dachem to czarny ford T z 2016/18 roku. Inne powody jego dumy: wyścigowy chevrolet corvette C3 z 1977 roku czy chevrolet camaro z lat 60. Ale i przepiękna replika oldsmobile z 1890 roku.

Wielbiciele koni mechanicznych mieli do obejrzenia duży przekrój „mustangów” stajni ford, z których wyróżniał się mustang fastback w kolorze candy apple red z 1967 roku – można było go kupić za jedyne 285 tys. zł i stać się kolekcjonerem.

O kilka lat młodszy od forda T i jednak piękniejszy ford A przybył na lawecie aż z Będzina, gdzie RobertAgata Hendzel prowadzą podobną kolekcję – Muzeum Ford Mobil, a w nim fordy z lat 1905-1930. Tutaj oboje zadawali szyk gustownymi strojami z epoki.

Uwagę przyciągał ciemnozielony, wymuskany po renowacji, zupełnie jak nowy ford mustang (1965), który przyjechał tu z Łomianek. Zachwycał przyjezdny chevrolet impala z roku 1959.

Wśród pojazdów jakie zawitały gościnnie do Lublina wyróżniał się rozmiarami niespełna 3-metrowy mikrus z Mielca, który dziś pomieściłby bodaj jedną osobę i to z trudem – bacząc na gabaryty wielu zwiedzających. Na tej zasadzie uwagę przyciągał też P70 produkowany w NRD w latach 50. – protoplasta popularnego trabanta – pojazd będący w posiadaniu jednego z lubelskich lekarzy.

Czy to się podoba?

W dniu otwarcia Muzeum i dnia następnego odwiedziło je blisko tysiąc lublinian – wstęp był bezpłatny, a goście mieli tu rodzaj pikniku. Program przewidywał zwiedzanie ekspozycji, koncerty muzyki, moto-prelekcje, pogadanki, wspomnienia. Były też organizowane konkursy rozpoznawania części samochodowych: np. kołpaki, liczników, lamp czy kierownic, a nawet konkurs sprawności kręcenia korbą odpalającą archaicznego Żuka, w których brali udział uczestnicy imprezy.

W tej scenerii doskonale czuł się Włodzimierz Zientarski z córką Joanną, moto-dziennikarze prowadzący wydarzenie. W tle rzecz jasna muzyka blues-rockowa, od zawsze obecna na imprezach auto-moto. Za dnia występowały formacje Last Jump, Second Life, Render. Wieczór zamknęła retro potańcówka do muzyki Maciejowej Kapeli. W tany pod sceną do piosenek warszawsko-lwowskich poszli głównie leciwi kierowcy weteranów szos, ze swymi retro paniami.

Otwarcie uświetnili liczni przyjaciele właściciela. Eksponaty z racji swej funkcji podziwiał m.in. dr Dariusz Kopciowski – Wojewódzki Konserwator Zabytków. Gościli tu również: prof. Leszek Gardyński, dr Cezary Sarnowski i dr Tomasz Garbacz – inżynierowie z Wydziału Mechanicznego Politechniki Lubelskiej. W wywiadach prowadzonych na scenie imprezy znalazły się tematy związane z FSC. Dawne, dobre czasy fabryki omawiali Wojciech Rudzki z zarządu NSZZ Solidarność byłych pracowników FSC oraz Zbigniew Mazur – konstruktor i „kopalnia wiedzy” o produktach fabryki.

Dobrym duchem tego wydarzenia była i jest 88-letnia Zofia Janowska, matka właściciela, która dzieli z nim ową pasję do zabytków na czterech kołach. A urocza seniorka z ogromnym zaangażowaniem relacjonowała nam kolejne etapy przedsięwzięcia i… swoją pracę księgowej w tym muzeum.

Piękno, elegancja a nawet blask

W takich kategoriach można było rozpatrywać weteranów szos – nie pytając nawet o rok produkcji – i tak to czynili współorganizatorzy pikniku. W otwarciu obiektu uczestniczyli bowiem ludzie związani z tworzeniem zbiorów w ramach Automobilklubu Lubelskiego, który przygotowuje się do rocznicy 100-lecia jego powołania.

Zaaranżowane przez działaczy AL konkursy przyniosły wyniki, które tu cytujemy. Konkurs elegancji: 1. Chevrolet Chevelle, 2. Oldsmobile F-32, 3. Ford Deluge Master Fire Fighter. 4. Ford Mustang, 5. Citroen 11 BL.

Konkurs blasku: 1. Oldsmobile F-32, 2. Chevrolet Corvette C1, 3. Triumph Spitfire. Konkurs piękności pojazdu: 1. Fiat 124 Spider, 2. Opel GT, 3. Komar – motorower Rometu.

„Jaro Retro Auto Classic Garage” tworzy największą dziś platformę kolekcjonerską pojazdów zabytkowych na Lubelszczyźnie. Jednak kompetencja Jarosława Janowskiego stale rośnie. Jest otwarty na różne pomysły promocyjne, edukacyjne a zatem na młodzież i szkoły. Również na innych kolekcjonerów. Zachęca więc innych posiadaczy zabytkowych aut i motocykli by odwiedzić go ze swymi pojazdami i współpracować w eksponowaniu ich pasji szerszej publiczności. W tym celu udostępnia swój adres mailowy kontakt@jarogarage.pl.

Muzeum działa od poniedziałku do piątku w godzinach 8-16. Na planszach ulokowanych przy każdym z pojazdów można poznać historię i ciekawe informacje na jego temat, będzie też pracownik, która odpowie na wszystkie pytania. Zwiedzanie kolekcji jest odpłatne – bilet kosztuje 25 zł od osoby, parking w tej cenie.

Marek Rybołowicz

News will be here