Inwestycja za pół miliarda zagrożona przez plany miasta

Rozrost miasta psuje szyki chełmskiej cementowni i zagraża inwestycji wartej pół miliarda złotych. Chodzi o planowaną elektrownię przy Cementowni, która miała produkować ciepło dla mieszkańców Chełma. I to główny argument, dla którego poszerzenie granic, niespodziewanie, przełożone ma być o rok. Dziwne, że prezydent i miejscy urzędnicy nie przewidzieli takich zawirowań.


Konsultacje przeprowadzone w gminie Chełm i powiecie chełmskim, na temat poszerzenia granic miasta jednoznacznie wskazały, że mieszkańcy są temu przeciwni. Grubo ponad 90 proc. głosujących zaznaczyło, że nie chce przesuwania granic. Chodziło oczywiście o wersję, w której miasto przejęłoby aż osiem sołectw wraz z sześcioma tysiącami mieszkańców gminy Chełm. Zanim jednak doszło do konsultacji, po tym jak ludzie wyszli na ulice protestować, miasto dogadało się z gminą i znacząco ograniczyło zakres planowanej ekspansji.

Wójt i prezydent dogadali się co do możliwości zmiany granic o niezamieszkałe tereny potencjalnie inwestycyjne, m.in. w Żółtańcach czy Srebrzyszczu, łącznie z tym fragmentem Cementowni Chełm, który leży na terenie gminy. Na taką zmianę władze gminy Chełm gotowe były przystać. Tym bardziej, że prezydent obiecywał podzielić się dochodami z przyszłych wpływów podatkowych od inwestycji, które powstaną na przekazanych terenach. Jakubowi Banaszkowi ewidentnie zależało na jak najszybszym włączeniu nowych terenów do miasta. Liczył na to, że już od Nowego Roku Chełm będzie większy.

I w takim tonie odbyło się przed tygodniem (17 grudnia) posiedzenie Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego, która miała ostatecznie opiniować zakres zmiany granic. Tymczasem okazało się, że rychła zmiana psuje szyki Chełmskiej Cementowni i pod znakiem zapytania stawia inwestycję wartą pół miliarda złotych. Chodzi o Elektrownię Chełm, którą Cemex planuje postawić przy udziale inwestora ze Słowacji. Dla miasta to bardzo istotna inwestycja, bo przyszła elektrownia ma nie tylko produkować prąd na potrzeby Cementowni, ale ciepło dla mieszkańców Chełma. A to znacznie odciąży Miejskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej przytłoczone koniecznością płacenia drakońskich kwot za pozwolenie na emisję dwutlenku węgla.

Dokumentacja budowy elektrowni prowadzona była w oparciu o zapisy planu zagospodarowania przestrzennego gminy Chełm. Po zmianie granic cały teren Cementowni objęty będzie zapisami planu miasta. I tu zaczynają się schody. Nieoficjalnie wiemy, że inwestorzy muszą nanieść poprawki w dokumentacji. Ich przeprowadzenie w gminie Chełm, która ma własne biuro planistyczne, zajmie kilka miesięcy. W mieście, czego obawia się Cemex, może zająć nawet 2-3 lata. A to mogłoby zrazić inwestora do wyłożenia kasy na budowę.

Podobno miejscy urzędnicy z ryzyka zdawali sobie sprawę. Ale to nie oni wystąpili na posiedzeniu wspólnej komisji rządu i samorządu o przesunięcie terminu poszerzenia granic, bo nawet nie wzięli w niej udziału, tylko zrobił to wójt gminy Chełm. Poniekąd ratując przedsięwzięcie. Z relacji uczestników posiedzenia wiemy, że jej szef Paweł Szefernaker, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji, mocno napierał, aby zmiana granic weszła jednak już od stycznia 2022 roku, nie przejmując się planami Cemexu.

– Dodatkowe informacje dotyczące tej sprawy spowodowały potrzebę konsultacji między dwoma gminami. Po konsultacjach także z prezydentem Chełma ustalono, że zmiana granic zostanie przesunięta o rok, czyli od stycznia 2023 roku – mówi Stanisław Bodys, burmistrz Rejowca Fabrycznego, który z ramienia Unii Miasteczek Polskich jest także członkiem Wspólnej Komisji Rządu i Samorządu Terytorialnego. (bf)

News will be here