Przed tygodniem odbyło się spotkanie na temat możliwości utworzenia w Chełmie oddziału onkologii. Wygląda na to, że końcu na poważnie podjęto temat, na który zwracamy regularnie uwagę od dawna – że pacjenci onkologiczni z Chełma muszą jeździć na leczenie do Zamościa lub Lublina, a jesteśmy przekonani, że tak być nie musi. Tylko ktoś musi naprawdę chcieć.
Inicjatorem spotkania dotyczącego problemu onkologii był prezydent Chełma Jakub Banaszek. Dla niektórych może to zaskakujące, bo tworzenie nowego oddziału kojarzone jest ze szpitalem, a ten nie podlega prezydentowi, a marszałkowi województwa lubelskiego. Ale skoro nikt do tej pory nie chciał na poważnie podjąć tematu, to wypada pochwalić prezydenta za inicjatywę. I że był w stanie zorganizować spotkanie, na którym pojawili się m.in.: konsultant wojewódzki w dziedzinie onkologii dr Tomasz Jankowski, przedstawiciele Narodowego Funduszu Zdrowia, Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego, Urzędu Marszałkowskiego w Lublinie, chełmskiego szpitala, miejscy radni i dyrektor MSPZOZ w Chełmie. Urząd Miasta tłumaczy, że nie ma nic zdrożnego w tym, że inicjatorem spotkania był prezydent, biorąc pod uwagę fakt, że sprawa dotyczy mieszkańców Chełma.
– Pomysł zorganizowania spotkania roboczego wynikał przede wszystkim z faktu, iż jest to ważny społecznie problem, z którym borykają się mieszkańcy Chełma. W jego trakcie poruszanie były kwestie dotyczące możliwości utworzenia placówki lub oddziału zapewniającego zaawansowaną opiekę onkologiczną. Ze strony miasta, co wyraźnie zostało podkreślone przez prezydenta, padła propozycja przeanalizowania potencjalnego utworzenia placówki stricte przez miasto. Przedstawiciele chełmskiego samorządu nie wypowiadali się w imieniu szpitala, którego reprezentant był obecny podczas spotkania – mówi Damian Zieliński, rzecznik Urzędu Miasta Chełm.
A temat jest niezwykle istotny. Wiele razy na naszych łamach pisaliśmy o problemach pacjentów onkologicznych. O ich traumie związanej z chorobą i koniecznością wyjazdów na leczenie np. do Lublina. Na takie niedogodności nie są narażeni pacjenci z Zamościa czy Białej Podlaskiej, bo w tych miastach od dawna funkcjonują oddziały onkologiczne.
Dotychczas sugerowano chorym, że utworzenie nowego ośrodka onkologicznego w Chełmie nie jest możliwe, bo wspiera się onkologię w centralnych ośrodkach, takich jak np. Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej. Tam pacjent przechodzi cały proces kompleksowo od badania poprzez leczenie. Ale nie brakuje chorych, którzy muszą jeździć do COZL jedynie po chemię albo na radioterapię. Nie zostają na oddziałach. Po zabiegach ostatkiem sił wracają do domów. Tułają się często po kilkadziesiąt, a nawet więcej kilometrów. Dlaczego takich procedur nie mogliby przejść w Chełmie? Czy spotkanie pomoże rozwiązać ten problem? Urząd miasta tłumaczy, że na razie było to spotkanie robocze, którego celem było poznanie dostępnych możliwości. A te chyba są, skoro mniejszy szpital w Kraśniku był w stanie utworzyć coś na kształt dziennego oddziału onkologicznego. Przyjmuje w nim dwójka specjalistów. A pacjentami, którym po podaniu chemii trzeba pomóc, zajmują się interniści. To oczywiście jedynie namiastka oddziału, ale pokazuje, że można zacząć, choćby skromnie, żeby ulżyć chorym. Nie trzeba od razu tworzyć oddziału z kilkoma lekarzami, dyżurami i armią lekarzy rezydentów.
Statystyki zachorowań na nowotwory są zatrważające. Co roku w Polsce notuje się ponad 180 tys. nowych zachorowań. Nowotwory stanowią drugą w kolejności przyczynę zgonów w Polsce. (reb)