Chełmski WOPR grozi wykluczeniem z własnych szeregów ratowników, którzy pracują na kąpieliskach konkurencji. Młodzi ludzie, którzy podejmują wakacyjną pracę nad wodą nie rozumieją tej „polityki” i z zaskoczeniem słuchają zarzutów o „zdradzie”. – Wszystko jest czarno na białym w naszym statucie i przepisach – tłumaczy prezes WOPR Andrzej Klaudel. W konkurencyjnym stowarzyszeniu podnoszą, że takie groźby są niezgodne z prawem.
Przez lata chełmski oddział rejonowy WOPR był monopolistą w naszym regionie. Jako jedyny prowadził kursy na ratowników i obstawiał kąpieliska w regionie – od popularnego Jeziora Białego, poprzez mniejsze zbiorniki i miejskie baseny. Kilka lat temu w wyniku wewnętrznych stowarzyszeniu wyrosła konkurencja – Ratownictwo Wodne Rzeczpospolitej (RWR). I od tamtej pory trwa rywalizacja, która dotyka także młodych ratowników.
Jeden z nich skończył kurs w WOPR. A ponieważ mieszka w okolicach Okuninki, to chciał podjąć pracę w sezonie nad Jeziorem Białym. Ale przetarg na obsługę kąpielisk w Okunince wygrało w tym roku RWR. Rozpoczął więc pracę dla tego stowarzyszenia. Kiedy dowiedział się o tym WOPR zagroził mu wyrzuceniem z organizacji.
– Prezes WOPR zarzucał mi zdradę, sugerował żebym odszedł z pracy, bo w innym wypadku zostanę wyrzucony z WOPR. Chociaż ja nie chciałem wstąpić do RWR a jedynie popracować tam przez jeden sezon, bo wyjeżdżam za granicę – mówi młody ratownik. Od prezesa usłyszał ultimatum – rezygnacja z pracy w Okunince, albo postępowanie dyscyplinarne, po którym pożegnam się z WOPR. I to nie tylko z oddziałem rejonowym w Chełmie. Nie będzie mógł wstąpić do żadnego jego oddziału w Polsce.
Młodych ratowników zaskakuje takie podejście. Bo to w WOPR robili uprawnienia i płacili za nie, a stowarzyszenie może przecież wyrazić zgodę na pracę na innych kąpieliskach.
– Oczywiście, że tak – przyznaje A. Klaudel. – Ale nie na kąpieliskach, które prowadzi nasza konkurencja. Nikomu nie odbieram możliwości pracy dla RWR czy innego stowarzyszenia – to indywidualna decyzja. Ale to chyba nie jest dziwne, że skoro ktoś chce pracować dla innego podmiotu, dla naszej bezpośredniej konkurencji, to nie może być naszym członkiem. Ale nie odbieramy nikomu uprawnień.
Klaudel mówi, że ratownik zwrócił się z prośbą o pozwolenie na pracę w Okunince miesiąc po tym jak już tam faktycznie pracował. – Powinien wystąpić do nas przed jej podjęciem, aczkolwiek dobrze wiedział, że nie dostanie na to zgody. Gdyby chciał podnosić swoje kwalifikacje i pracować np. na Mazurach, czy nad morzem nie robilibyśmy z tym żadnego problemu. Ale nie dla bezpośredniej konkurencji – tłumaczy.
Prezes WOPR podejrzewa, że młodemu ratownikowi zależy na pozostaniu w WOPR i zatrzymaniu legitymacji, bo to jedyna organizacja, której uprawnienia honorowane są za granicą. RWR nie może się tym pochwalić.
Ale młodzi ratownicy uważają, że WOPR trochę nadużywa swojej pozycji np. wykorzystując ich do odpracowania bezpłatnego stażu. W RWR to raptem kilka dni, a w WOPR to aż 100 godzin. Nie można mieć też pretensji do ratowników, że chcieliby pracować jak najbliżej domu, bez konieczności czasochłonnych i drogich dojazdów.
– Zasady jakie panują w WOPR są jasne i dobrze znane ratownikom, którzy rozpoczynają kursy i trzeba się liczyć z konsekwencjami – mówi A. Klaudel. – Staż był od lat, można go odrabiać za jednym razem, ale można też etapami. Nie robimy z tym problemu. Nie obsługujemy kąpielisk nad Jeziorem Białym, ale mamy pracę np. nad jeziorami w gminie Urszulin, więc mogliśmy znaleźć miejsce w miarę blisko domu.
Lechosław Pastuszak, prezes konkurencyjnego RWR zapewnia, że w jego organizacji nikt nikogo nie wyrzuca, za przynależność czy pracę w innym stowarzyszeniu ratownictwa wodnego.
– Zresztą byłoby to niezgodne z przepisami. Z pisma, które otrzymaliśmy z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji jednoznacznie wynika, że żadne ze stowarzyszeń ani nie może pozbawić ratownika nabytych uprawnień za to, że przystąpił, czy pracuje dla innego stowarzyszenia, ani nie może pozbawić go za to członkowska w organizacji – mówi Pastuszak. – Jasno w nim stoi, że ustawa Prawo o stowarzyszeniach, stanowi, iż nikt nie może ponosić ujemnych następstw z powodu przynależności do stowarzyszenia albo pozostawania poza nim, a uchwały o zakazie zrzeszania się członków stowarzyszenia w innych stowarzyszeniach, czy zakazie podejmowania w nich zatrudnienia są niezgodne z prawem. W przypadku pozbawieniem członkostwa w stowarzyszeniu wykluczonemu członkowi przysługuje prawo do wystąpienia do sądu cywilnego z pozwem o ustalenie istnienia stosunku członkostwa – cytuje stanowisko resortu Pastuszak. (bf)