„Krasnostawianie” pójdą po władzę?

Stowarzyszenie „Krasnostawianie”, druga siła w miejskim samorządzie, jest praktycznie gotowe do przyszłorocznych wyborów samorządowych. Celuje w większość w radzie, ale niewykluczone, że tym razem, inaczej niż cztery lata temu, wystawi swojego kandydata na burmistrza.

Obecnie „Krasnostawianie” w piętnastoosobowej radzie miasta mają sześcioro swoich reprezentantów. Większym klubem jest tylko Porozumienie Ziemi Krasnostawskiej, które liczy siedmioro radnych. Szef „Krasnostawian” Marcin Wilkołazki, który jednocześnie jest wiceprzewodniczącym rady miasta, wierzy, że w następnej kadencji jego stowarzyszenie uzyska bezwzględną większość i będzie rozdawać karty w mieście.

Stowarzyszenie skupia i młodszych, i starszych mieszkańców miasta. I tak mają wyglądać listy wyborcze „Krasnostawian”. Będą na nich doświadczeni samorządowcy, ale też debiutanci, którzy już cieszą się dużym zaufaniem społecznym.

W ostatnich wyborach lider organizacji Marcin Wilkołazki nie wystawił kandydata na burmistrza miasta. Oficjalnie nie poparł też żadnego z kandydatów, choć przed drugą turą dał jasno do zrozumienia, że bliżej mu do Roberta Kościuka, niż

Andrzeja Jakubca. Wcześniej ze stowarzyszenia na stanowisko burmistrza kandydowali Hanna Mazurkiewicz w 2010 roku i Igor Stasiuk w 2014 r. Bez powodzenia. W przyszłorocznych wyborach rzekomo ma być inaczej. „Krasnostawianie” planują wystawić kandydata na burmistrza, ale nie wiedzą jeszcze kogo.

– Jako „Krasnostawianie” od początku stawiamy sprawy jasno i przejrzyście – podkreśla Marcin Wilkołazki. – Działamy w lokalnym środowisku już na tyle długo, że mieszkańcy miasta i powiatu mogli nas dobrze poznać i na tyle intensywnie, że efekt świeżości, energii i skuteczności nadal nam towarzyszy. Łączy nas praca na rzecz lokalnej społeczności, bez względu na to, czy ktoś z nas działa w samorządzie, w sektorze NGO, czy jedynie włącza się w akcje charytatywne.

Wilkołazki zaznacza, że każdy, kto obserwuje podejmowane przez „Krasnostawian” działania, wie, że są one nakierowane na dobro ludzi, a nie na rywalizację o funkcje czy polityczne wojenki. – Nasza obecność w radzie miasta lub powiatu jest dla nas istotnym wsparciem do realizacji przedsięwzięć dobrych dla mieszkańców Krasnegostawu i okolic. Dlatego w kolejnej kadencji chcemy mieć większe ku temu możliwości – uważa Marcin Wilkołazki.

– Życie pokazuje, że nasze pozytywne działania zauważa coraz więcej krasnostawskich działaczy społecznych, utożsamiają się z nami i wyrażają chęć przyłączenia się do nas oraz startu z naszego komitetu w przyszłorocznych wyborach samorządowych. Co ciekawe, wśród tych osób są również obecni samorządowcy dotychczas formalnie z nami niezwiązani.

Co do kandydata na burmistrza, to nie podjęliśmy jeszcze decyzji kto nim będzie i zaznaczam, że jej nie podejmiemy wcześniej niż pod koniec listopada lub w grudniu br. Dodam, że jest to spowodowane kwestiami obiektywnymi, które rozstrzygną się dopiero pod koniec roku. Mogę jedynie zdradzić, że raczej zmierzamy do tego, aby kandydat lub kandydatka była propozycją naszego komitetu niż udzieleniem wsparcia dla innego komitetu – zaznacza wiceprzewodniczący rady miasta.

W kuluarach mówi się o radnej Agnieszce Pocińskiej-Bartnik, ale być może tym razem sam Marcin Wilkołazki zdecyduje się powalczyć o fotel burmistrza. Są też głosy, że „Krasnostawianie” mogą, wzorem ostatnich wyborów, nie wystawiać swojego kandydata, skupiając się na walce o przynajmniej osiem mandatów w radzie miasta. Nie brakuje opinii, że pośrednie rządzenie miastem jest mniej odpowiedzialne niż z pozycji burmistrza. Wilkołazki jest innego zdania.

– Pogląd, że radni nie odpowiadają za podejmowane przez nich decyzje, jest całkowicie błędny i jeśli któryś samorządowiec kierowałby się taką zasadą, to w moim przekonaniu byłby to powód do niepokoju dla jego wyborców, gdyż wypacza to ideę demokracji i jest co najmniej nieetyczne – uważa.

– Oczywistym faktem jest, że głównym elementem konstrukcji mandatu przedstawiciela lokalnej społeczności jest właśnie przyjęcie ustalonych reguł odpowiedzialności za działalność związaną z jego wykonywaniem. Już samo objęcie mandatu radnego wiąże się z jednej strony z wejściem w uprawnienia przedstawicielskie, a z drugiej z przyjęciem na siebie związanych z tym obowiązków i odpowiedzialności za ich realizację.

Podczas sesji czy posiedzeń komisji, burmistrz często podkreśla, że postąpił zgodnie z wolą radnych, że kierował się opinią i sugestią radnych lub w ważnych dla miasta sprawach pyta o zdanie radę miasta. Ponadto najważniejsze strategiczne dla miasta decyzje podejmowane są przez radę miasta, a nie przez burmistrza, zaś imienna lista głosowań łatwo pozwala rozliczyć każdego z radnych.

Podsumowując, radni sprawując swój mandat muszą liczyć się zarówno z odpowiedzialnością społeczną egzekwowaną przez opinię publiczną, jak też sferą odpowiedzialności usankcjonowanej przepisami prawa. Charakterystyczne jest jednak to, że w związku z piastowaną funkcją radni podlegają bardziej zaostrzonej odpowiedzialności karnej niż inni obywatele – dodaje Wilkołazki. (s)