Miejsca mają, ale się wahają

Pomimo wydłużenia przez sejm kadencji samorządu, zarówno starosta włodawski, jak i burmistrz Włodawy mogą pożegnać się ze stołkiem już za pół roku, a nie dopiero w maju 2024 jak inni. A to dzięki „obiecanym” jedynkom na liście PSL i lewicy do parlamentu.

Sejm wydłużył kadencje samorządów do 30 kwietnia 2024 r. Natomiast wybory do parlamentu odbędą się w połowie października br. Ta zmiana miała na celu rozdzielenie dat wyborów parlamentarnych i samorządowych, które zgodnie z kalendarzem wyborczym powinny odbyć się jesienią 2023 r. We Włodawie i starosta Andrzej Romańczuk, i burmistrz Wiesław Muszyński teoretycznie mogą pożegnać się z dotychczasowymi funkcjami już jesienią. Wszystko dlatego, że obaj poważnie zastanawiają się nad startem w wyborach do Sejmu, a każdy z nich ma podobno zapewnione pierwsze miejsce na listach wyborczych swoich ugrupowań politycznych.

Jednym z głównych kandydatów na liście Nowej Lewicy z naszego okręgu (tzw. chełmskiego nr 7) do zajęcia pierwszego miejsca jest W. Muszyński. Jeśli tak by się stało, to obecny burmistrz Włodawy miałby duże szanse zostać posłem. W rozmowie z nami potwierdził, że jest to całkiem realne. Jednocześnie zaprzeczył, jakoby w obecnej umowie koalicyjnej z PiS był zapis, że jego następcą na fotelu burmistrza ma zostać jego obecny zastępca Wiesław Holaczuk. Jeśli już, to burmistrz zaapeluje do mieszkańców miasta, by poparli na włodarza miasta obecnego wicestarostę Tomasza Korzeniewskiego. Ten ostatni nie chce komentować tych spekulacji.

O wyborcze układanki zapytaliśmy szefa wojewódzkich struktur Nowej Lewicy – posła Jacka Czerniaka. – Na tym etapie nie rozmawiamy jeszcze personalnie. Przełom maja i czerwca to czas na decyzję o formule komitetu wyborczego, a dopiero później będzie rozmowa o kandydatach. Procedura rekomendacji na listy polega na składaniu ich przez rady powiatowe partii, radę wojewódzką i zarząd krajowy. Oczywiście chętni już są, ale decyzji żadnych jeszcze nie ma – mówi poseł, tym samym uciekając od jednoznacznej odpowiedzi.

Czy to oznacza, że W. Holaczuk nie może mieć swoich kolejnych „pięciu minut” (miał je już w latach 2010-2014, gdy był starostą włodawskim)? Bynajmniej. Bowiem art. 28d. ust. 2 Ustawy o samorządzie gminnym brzmi: – Wyborów nie przeprowadza się, jeżeli data wyborów przedterminowych miałaby przypaść w okresie 6 miesięcy przed zakończeniem kadencji wójta. I ten przepis będzie mieć zastosowanie, gdy W. Muszyński zostanie wybrany posłem. Bo nie można być jednocześnie i posłem, i wójtem czy burmistrzem. W takim przypadku premier powołuje jednoosobowy zarząd komisaryczny do czasu wyboru na następna kadencję burmistrza. I takim niemal „naturalnym” komisarzem mógłby być właśnie W. Holaczuk do czasu wyborów w kwietniu 2024.

Ucieczka W. Muszyńskiego „w posły”, na co on sam ma wielką ochotę, to zdecydowanie dobra wiadomość nie tylko dla obecnego wicestarosty, ale i dla Mariusza Zańki – radnego powiatowego, który ma od lat ambicje bycia gospodarzem swojego rodzinnego miasta. Są jednak dwa ogromne zagrożenia dla kariery parlamentarnej W. Muszyńskiego. Pierwsze to fakt, że nawet z jedynki może on nie wejść do sejmu. Ostatnie sondaże nie dają bowiem w okręgu nr 7 (tzw. chełmskim) lewicy ani jednego posła. Dzielą je mianowicie tak: PiS – 6, PSL-Polska 2050 – 3, PO – 2, Konfederacja – 1. Drugim przeciwskazaniem jest Andrzej Romańczuk. Po ogłoszonej na dniach koalicji PSL z Polską 2050 coraz głośniej mówi się o tym, że w okręgu nr 7 jedynka na liście koalicyjnej przypadnie ludowcom.

A jeśli ludowcom, to być może A. Romańczukowi – bliskiemu współpracownikowi eurodeputowanego Krzysztofa Hetmana. Zatem jeśli to starosta włodawski zostałby jedynką, na pewno odbierze dużą liczbę głosów lewicowemu burmistrzowi. Jednocześnie przy „jedynce” lub nawet „dwójce” dla Romańczuka ma on duże szanse na objęcie fotela na Wiejskiej w Warszawie, bowiem koalicja ludowców i Hołowni – według najnowszych notowań – może wziąć w naszym okręgu nawet trzy mandaty. To oczywiście teoria. W praktyce może być tak, że wzorem lat ubiegłych powiat włodawski nadal nie będzie miał swojego reprezentanta w rządzie. Włodawa i powiat włodawski są zdecydowanie za mało liczne, by nawet jedynka dawała pewność zostania posłem. (pk)

 

News will be here