Młoda matka pogryziona

Pluskwy na chełmskim położnictwie. Dyrekcja szpitala potwierdza, że w trybie nagłym przeniesiono na inny oddział jedną pogryzioną pacjentkę i przeprasza za zaistniałą sytuację.

W szpitalu rodzące powinny przede wszystkim czuć się swobodnie i bezpiecznie. Ufać, że zarówno one, jak i ich właśnie narodzone dzieci są pod dobrą opieką. Tymczasem młode matki, które trafiły kilka dni temu na chełmską porodówkę, spotkała wyjątkowo przykra niespodzianka. W długi majowy weekend oddział położniczy zaatakowały pluskwy.

– Moja córka jest cała pogryziona – mówi oburzona czytelniczka „Nowego Tygodnia”. – Na szczęście jest już w domu z dzieckiem, ale inne pacjentki zostały przeniesione na ginekologię – dodaje.

Pacjentki i ich rodziny są zbulwersowane i trudno im się dziwić (żywiące się krwią robactwo jest trudne do wytępienia, poza tym może przenosić bakterie, m.in. gronkowca). Uważają, że jedynym rozwiązaniem jest zamknięcie całego oddziału i kompleksowa dezynsekcja. Dyrekcja szpitala jest jednak innego zdania. Medycy zapewniają, że sytuacja jest już pod kontrolą, a zamknięcie położnictwa nie jest konieczne.

– Po otrzymanym zgłoszeniu pogryzienia jedna pacjentka została przeniesiona na inny oddział, a sala, w której wykryto insekty, została wyłączona z użytkowania. Przeprowadziliśmy dezynfekcję, którą powtórzymy za dwa tygodnie – tłumaczą lekarze.

Szpital przeprasza za sytuację, która „nie powinna mieć miejsca” oraz zapewnia, że dokłada starań, by wyeliminować problem i jak najszybciej pozbyć się pasożytów.

Skąd na porodówce wzięły się pluskwy? Zdaniem medyków, insekty najpewniej dotarły na oddział wraz z pacjentkami lub odwiedzającymi. (pc)

News will be here