Nie chcą kolejnych kurników

Widok na kurniki w Uchańce (fot. stopfermom.pl)

Nie milkną kontrowersje wokół planowanej rozbudowy fermy drobiu w Uchańce (gm. Dubienka). Do urzędu gminy wpłynęło około 50 protestów od przeciwników inwestycji. Zdaniem wójt, pod większością podpisały się osoby, które nawet nie wiedzą, gdzie leży Dubienka. Mieszkańcy Uchańki, którzy w ubiegłym tygodniu odwiedzili nas w redakcji, takim podejściem wójt są oburzeni.

Na terenie dawnego PGR-u w Uchańce (gmina Dubienka) firma StoFarm wybudowała już 4 kurniki. W planach ma powiększenie fermy drobiu o kolejnych 13 kurników. Nie zgadzają się na to mieszkańcy i właściciele leżących w sąsiedztwie działek. Batalia toczy się od dłuższego czasu i nie zanosi się na to, by którakolwiek ze stron dała za wygraną.

Przeciwnicy rozbudowy fermy podnoszą, że już te cztery kurniki zmieniły życie w tej okolicy w koszmar. Mówią o nieznośnym odorze i hałasie. Kilkanaście kolejnych kurników, ich zdaniem, sprawi, że życie tutaj będzie nie do zniesienia. Nie tylko ze względu na fetor, ale również zanieczyszczenie gleby i wody. A nie będzie gdzie uciec, bo kto kupi nieruchomość w takim miejscu.

Przed wydaniem decyzji środowiskowej urząd gminy przeprowadził, do czego był zobligowany, społeczne konsultacje. Trwały do piątku, 2 lutego. W przeddzień upływu tego terminu do gminy – jak powiedziała nam wójt gminy Dubienka, Krystyna Deniusz-Rosiak – wpłynęło około 50 uwag od przeciwników rozbudowy fermy.

– W większości są to osoby, które nie mieszkają na tym terenie – twierdzi jednak wójt. Wskazuje przy tym na letników czy mieszkańców dużych, polskich miast – „aktywistów”, którzy podpisali się pod sprzeciwem, choć „nie wiedzą, gdzie leży Dubienka”.

Tymczasem w ubiegły czwartek naszą redakcję odwiedzili mieszkańcy Uchańki. Twierdzeniami wójt, że rozbudowa fermy przeszkadza głównie „obcym”, a nie miejscowym, są oburzeni. – To my, mieszkańcy Uchańki, cierpimy przez te kurniki na co dzień i to miejscowi są jej największymi przeciwnikami – zapewniali.

Wójt Deniusz-Rosiak zapowiada, że decyzję w sprawie rozbudowy fermy podejmie do 15 lutego, po zapoznaniu się ze wszystkimi złożonymi uwagami i w oparciu o zdanie prawników. – Jeszcze nie wiem, jaka będzie decyzja, choć niektórzy wmawiają mi, że już ją podjęłam – dodaje.

I słysząc zapatrywania pani wójt, że większość protestujących to ludzie z zewnątrz, a nie mieszkańcy Uchańki, trudno się temu dziwić. Zresztą już raz wójt wydała pozytywną decyzję środowiskową, która została w całości uchylona przez Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Chełmie po odwołaniach wniesionych przez właścicieli działek sąsiadujących z nieruchomością inwestora.

Do sprawy wrócimy. (pc)