Odtwarzanie gruntów to nie dewastacja

Dzierżawca ziemi w Dobromyślu miał zgodę KOWR na usunięcie krzaków i drzew z ziemi rolnej. Ale też i wiedzę, że leży w obszarze Natura 2000 i wycinka powinna być zgodna z przepisami o ochronie środowiska. Są opinie, że powinien wystąpić o zgodę na wycinkę do gminy Siedliszcze. A dyrekcja ochrony środowiska uważa, że działał wbrew prawu wycinając drzewa z terenów, które nie były rolnymi. Prokuratura ma teraz co robić.

Media donosiły ostatnio o zakrojonej na gigantyczną skalę wycince drzew wzdłuż rzeki Bug i jego starorzecza. Pod topór poszły tysiące roślin na chronionym przyrodniczo obszarze. Do podobnej zmasowanej wycinki doszło już przed rokiem, o czym pisaliśmy, we wsi Dobromyśl na terenie gminy Siedliszcze. Pod topór poszły drzewa i krzewy na 40 ha ziemi. Część to teren dzierżawiony od Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa a część od prawosławnej diecezji lubelsko-chełmskiej.

Według miejscowych urzędników wycinkę przeprowadzono niezgodnie z prawem, bo bez zgłoszenia jej w urzędzie gminy. A ponadto z naruszeniem przepisów o ochronie środowiska, bo na trzebionym obszarze, co potwierdził powołany przez gminę biegły, występowały chronione gatunki roślin i zwierząt. Sprawa trafiła do prokuratury.

Pytaliśmy wtedy czy wiedzę o wycince miał właściciel terenu, czyli KOWR. Właśnie dostaliśmy odpowiedź. – Potwierdzam, że pod koniec lipca dzierżawca nieruchomości zwrócił się do Oddziału Terenowego KOWR w Lublinie z prośbą o wyrażenie zgody na usunięcie krzaków, samosiewów drzew oraz karp w celu przywrócenia gruntu do rolniczego użytkowania. OT w Lublinie wyraził zgodę na przywrócenie gruntu do rolniczego użytkowania – potwierdziła Dominika Walczak, rzecznik prasowa KOWR, ale dodaje jednocześnie, że dzierżawca został poinformowany, że działka znajduje się na terenach Natura 2000 i wszelkie prace należy prowadzić zgodnie z przepisami o ochronie środowiska, a pozyskane drewno będzie podlegało rozliczeniu z KOWR.

Dzierżawca uregulował należną kwotę pod koniec sierpnia 2022 r.

To czy dzierżawca działał wbrew przepisom ustala teraz prokuratura, która przesłuchuje kolejnych świadków m.in. gminnych urzędników i naczelnika chełmskiego oddziału Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Nam Janusz Holuk, naczelnik RDOŚ przyznał, że dzierżawca nie zwracał się o żadne zgody ani opinie w sprawie wycinki. Ale to konsekwencja tego, że o zgodę na wycinkę nie wystąpił wcześniej do urzędu gminy.

Wówczas gmina mogłaby nakazać sporządzenie kart informacyjnych, które zawierają spis fauny i flory na wycinanym terenie. Takie karty opiniuje wtedy RDOŚ, oceniając w jaki stopniu wycinka wpłynie na środowisko i zagrożone gatunki. – Możemy wówczas nałożyć obowiązek przygotowania szczegółowego raportu z udziałem społeczeństwa, ale nikt w tej sprawie do nas się nie zwracał – mówi J Holuk.

Według dyrektora tłumaczenia dzierżawcy, że przywracał grunt rolny do użyteczności na podstawie zgody z KOWR to za mało. – Pomijając już nawet kwestię czy miał obowiązek zgłaszać wycinkę w gminie, to naszym zdaniem złamał prawo, bo nie wszystkie oczyszczone z drzew i krzewów grunty były gruntami rolnymi – mówi naczelnik. – Dzierżawca poszedł na całość wycinając drzewa także na nieużytkach, oczkach wodnych, bagnach a tego nie mógł robić. Takie tereny nie podlegają przepisom o odtwarzaniu.

RDOŚ ma kłopot z ustaleniem z jak dużej powierzchni gruntów, które nie były rolnymi, wycięto drzewa i krzewy. – To będzie musiała ustalać prokuratura, bo my nie mamy dostępu do map – mówi. – Mam nadzieję, że takie barbarzyństwo przyrodnicze nie ujdzie płazem, bo to zaczyna nabierać już masowego charakteru. (bf)

News will be here