Mieszkaniec Chełma czekał dwa miesiące na badanie rezonansem magnetycznym, ale gdy pojawił się w szpitalu, został odesłany z kwitkiem. Okazało się, że urządzenie ma określoną nośność i pacjent jest za ciężki. Problem może wydawać się zabawny, ale to kłopot wielu ludzi. – Szkoda, że nikt nie powiedział mi wcześniej o takich ograniczeniach – mówi.
Pan Robert z Chełma dostał skierowanie na badanie kręgosłupa rezonansem magnetycznym. Zapisał się na początku roku i – jak na polskie warunki – nie czekał długo, bo niespełna dwa miesiące. Gdy pojawił się w szpitalu, badania jednak nie wykonano.
– Okazało się, że jestem za ciężki – mówi. – Przekraczam o 20 kg dopuszczalną nośność urządzenia. To trochę zaskakujące, bo dwa lata temu miałem robione badanie i wtedy nikt nie miał zastrzeżeń do mojej wagi, a nie zmieniła się.
Pacjentowi poradzono, aby udał się do Lublina do publicznej placówki, która dysponuje urządzeniem, które ma większe możliwości, albo wykonał badanie prywatnie. W Chełmie jest firma, która ma rezonans z dopuszczalną masa do 250 kg, ale za badanie trzeba zapłacić z własnej kieszeni.
– Wyjazd do Lublina to też koszty, dużo czasu i utrudnienie – mówi pan Robert. – Chciałem się poskarżyć na tę sytuację w NFZ. Mam prawie 60 lat, przez całe swoje życie płacę składki zdrowotne, a dopiero od niedawna korzystam z usług publicznej służby zdrowia i, jak widać, z ogromnymi przeszkodami. Czy szpital nie powinien mnie w ramach umowy z Funduszem przetransportować na badanie do Lublina? Ale dałem sobie spokój ze skargami, bo szkoda na to nerwów.
W szpitalu tłumaczą, że rezonans to bardzo drogie urządzenie, dlatego trzeba pilnować limitów, żeby go nie uszkodzić. – Są tam ruchome elementy, m.in. stół, na którym kładzie się pacjent. Jest obręcz, która ma ograniczoną średnicę. Może się tak zdarzyć, że pacjent jest po prostu za duży i nie uda się przeprowadzić mu badania – mówią i dodają, że lekarz wydający skierowanie powinien zwrócić na to uwagę.
Kamila Ćwik, dyrektor szpitala, tłumaczy, że urządzenia mają fabryczne ograniczenia. W Lublinie są trzy szpitale, które dysponują rezonansami z większym limitem wagowym. Realizacja świadczeń zdrowotnych nie jest uzależniona od miejsca zamieszkania i pacjent może zapisać się na badanie w innej placówce. Mamy umowę z NFZ na wykonywanie badań na konkretnym urządzeniu w konkretnym miejscu i szpital nie ma obowiązku przewozić pacjenta, któremu nie jest w stanie wykonać badania.
Problem może wydawać się zabawny, ale pan Robert uważa, że może spotkać wielu ludzi. – 120 kg to wbrew pozorom nie jest jakaś ogromna waga i nie musi być związana z otyłością. Rosły, wysportowany 40-50 latek może spokojnie ją przekroczyć – mówi i zastanawia się, co zrobi szpital, kiedy taki duży pacjent trafił np. z wypadku i będzie potrzebował badania rezonansem. (bf)