Policjanci to mają pomysły…

Absurd. Policjanci z chełmskiej drogówki przyjechali na interwencję do blokującego ulicę zawalidrogi i… przepchnęli auto na prywatny parking wspólnoty mieszkaniowej. Wcześniej kazali jednej z mieszkanek zabrać własne auto, by mogli postawić tam bezpańskiego volkswagena. Nie pomogły skargi wspólnoty i obietnice komendanta – auto, jak stało, tak stoi na ich parkingu. Z dnia na dzień jest coraz bardziej dewastowane, a policjanci przyjeżdżają i wkopują porozrzucane po drodze części pod samochód.

Gdyby w policji przyznawano nagrody za kreatywność i sposoby na jak najszybsze zrzucenie przytłaczających problemów ze swoich barków, ci mundurowi z pewnością otrzymaliby gromkie brawa i wyróżnienia.
Pod koniec października ubiegłego roku dyżurny chełmskiej komendy otrzymał zgłoszenie do interwencji przy ul. Jedność. Porzucony volkswagen stał w połowie na ulicy, a w połowie na trawniku przy parkingu. Przysłani na miejsce policjanci z wydziału ruchu drogowego rozejrzeli się i zamiast odholować pojazd na swój parking (a przecież mogli, bo auto w połowie stało na jezdni, tym samym utrudniało ruch i zagrażało bezpieczeństwu), we czterech przepchnęli zawalidrogę na pobliski parking. Nie dość, że nie mieli do tego prawa, bo jest to parking prywatny należący do wspólnoty mieszkaniowej, to jeszcze kazali jednej z mieszkanek zabrać z miejsca obok własny samochód, bo nie mogą się zmieścić z VW (lusterko blokowało). Zgodnie z prawem policjanci nie mogą też sami dotykać cudzego auta, a mają obowiązek dzwonić po lawetę, ale kto by się przejmował szczegółami…
– Chyba kończyła im się zmiana i chcieli mieć spokój – komentuje jeden z mieszkańców wspólnoty.
Zdenerwowani takim sposobem załatwienia sprawy przez drogówkę mieszkańcy złożyli skargę u ówczesnego komendanta miejskiego, insp. Mariusza Siegiedy. Szef chełmskiej policji odpisał im, że po „wielu próbach i zaangażowaniu wielu policjantów” m.in. z komend z Chełma, Hrubieszowa i Krasnegostawu właściciel pojazdu został ustalony.
Samochód zarejestrowany jest w powiecie chełmskim, ale właściciel to obywatel Ukrainy. Wyjaśnił, że auto uległo awarii, ale obiecuje zabrać je w ciągu trzech dni.
Skarga na policjantów została uznana za niepotwierdzoną, bo w opinii komendanta mundurowi mieli prawo zabezpieczyć pojazd w taki sposób. Tak było pod koniec listopada, a auto, jak stało, tak stoi.
– W bloku mieszka sześć rodzin, a niektórzy mają po dwa samochody. I tak jest problem z parkingiem. Od strażników miejskich usłyszeliśmy, że nie mogą nam pomóc, bo to prywatne miejsce, a oni mogą zlecić odholowanie samochodu tylko z parkingów zarządzanych przez miasto. Nocami auto jest coraz bardziej dewastowane, najprawdopodobniej przez młodzież. Jakiś czas temu ktoś wybił boczną szybę, potem powyrywał kable, przebił opony. Wezwaliśmy policję, to przyjechali, a walające się po ulicy i parkingu kable i części wkopali pod ten samochód. Paranoja. Wiem, że wiele razy do komendy dzwonili też przechodnie, a w nocy ze środy na czwartek było włamanie do tego samochodu. Boimy się obok niego stawiać własne auta. Jest też strach o dzieci, które biegają w pobliżu niego – opowiada członek wspólnoty mieszkaniowej przy ul. Jedność.
Jak tłumaczy asp. Marcin Kiczyński z Komendy Miejskiej Policji w Chełmie, wezwani w październiku mundurowi usłyszeli, że auto pewnie ktoś zostawił na parkingu i samo się stoczyło na jezdnię, albo ktoś je przestawił dla żartu, stąd decyzja o ustawieniu go na parkingu wspólnoty. Może gdyby wtedy takich przypuszczeń ze strony zgłaszającego interwencję nie usłyszeli, od razu zabraliby z jezdni utrudniający ruch samochód. Teraz już na to za późno, bo stoi na prywatnym parkingu, a oni nie mogą zmusić Ukraińca to usunięcia wraku. Zgodnie z przepisami mogą usunąć pojazd uszkodzony i nieużywany, ale tylko z drogi publicznej. Zarząd wspólnoty ma prawo odholować auto we własnym zakresie na koszt jego właściciela. Mówi o tym art. 343 Kodeksu cywilnego. Czy podejmie się tego zadania, gdy najprawdopodobniej właściciel zdewastowanego pojazdu nie zwróci za to pieniędzy? (pc)

News will be here