Polityczny zgrzyt w Sobiborze

W piątek (14 października) obchodziliśmy 79. rocznicę buntu w niemieckim obozie zagłady w Sobiborze (gm. Włodawa). Tego dnia na miejscu kaźni głos zabrał m.in. ambasador Izraela w Polsce – Jakow Liwne, który wywołał polityczną aferę mówiąc, że młodzi Żydzi nie odwiedzają naszego kraju, bo wycieczki utrudnia polski rząd.

W uroczystości uczestniczyli samorządowcy, nauczyciele i mieszkańcy. Wielu z nich było zdziwionych rewelacjami Jakowa Liwnego. Na początku swojego wystąpienia mówił on o tragedii Holokaustu, ofiarach hitlerowskiego bestialstwa i wielkim znaczeniu zachowania pamięci takich miejsc jak Sobibór. Wspomniał o czasach komunistycznych, gdy władze polskie nieszczgólnie dbały o te miejsca. Na koniec oskarżył rząd Polski, a w zasadzie MSZ, o utrudnianie odwiedzania grobów ofiar zbrodni nazizmu przez izraelską młodzież.

– To jest dla nas absolutnie niezrozumiałe, że polskie ministerstwo spraw zagranicznych zabrania naszym obywatelom, zwłaszcza młodzieży, przyjazdu do Polski, do właśnie takich miejsc jak Sobibór czy Auschwitz. To na pewno nie sprzyja naszym właściwym stosunkom i możliwości edukacji historycznej młodych mieszkańców Izreala, którzy powinni znać tragiczną przeszłość swoich przodków – twierdził Liwne.

Słowa ambasadora najpierw wywołały zażenowanie wśród obecnych na uroczystościach, ale bardzo szybko okazało się, o co tak naprawdę ambasadorowi chodziło. Otóż Żydzi odwiedzający Polskę traktują nasz kraj jako potencjalnie niebezpieczny i domagają się od naszych władz, by pozwoliły one na towarzyszenie zorganizowanym wycieczkom z Izraela ochrony uzbrojonej w broń palną. Na to polskie MSZ nie godzi się, tłumacząc, że nie będzie nikogo traktowało w sposób wyjątkowy i zezwalało na obecność na terytorium Polski uzbrojonych obywateli innych państw. (pk)

News will be here