Dyskusja o niepublicznych placówkach oświatowych, głównie w kontekście ich finansowania, zdominowała ostatnie posiedzenie Komisji Oświaty, Kultury i Sportu Rady Miasta Chełm. O zwiększenie dotacji dla nich – z 75 do 100 proc. – apelowali przedstawiciele przedszkola „Razem” oraz rodzice dzieci z niepełnosprawnościami. Z kolei radni opozycji chcą rozmawiać o reformie chełmskiej oświaty z dyrektorami przedszkoli i szkół bez udziału urzędników…
Posiedzenie odbyło się na wniosek dyrekcji Zespołu Przedszkolno-Szkolnego „Razem” z Oddziałami Integracyjnymi w Chełmie, a także rodziców dzieci uczęszczających do tej placówki. Jak przekazał Mariusz Kowalczuk (KR „Chełmianie”), przewodniczący komisji oświaty, wnioskodawcy zwrócili się z prośbą o możliwość przedstawienia aktualnej sytuacji oświaty niepublicznej w Chełmie, która od wielu lat mierzy się z szeregiem wyzwań, wymagających pilnej uwagi.
Wstępem do dyskusji były wystąpienia Katarzyny Wnęk-Joniec, psycholożki z Krakowa, oraz adwokatki Beaty Patolety. Druga z prelegentek mówiła o zmianach w finansowaniu zadań oświatowych. Zwróciła się też do radnych z propozycją rozważenia podjęcia uchwały zwiększającej kwotę dotacji dla przedszkoli niepublicznych i publicznych. Obecnie placówki niesamorządowe otrzymują 75 proc. tej kwoty – co wynika z przepisów – ale, jak tłumaczyła prawniczka, art. 38 ustawy o finansowaniu zadań oświatowych umożliwia samorządom zwiększenie tej kwoty.
– Taka uchwała jest podejmowana przez wiele miast i gmin. Nie mówimy tu o „kwocie z metryczki”, bo tę jednostka samorządu terytorialnego przekazuje z rachunku na rachunek. Mówimy o kwocie obliczonej na podstawie zaplanowanych wydatków bieżących ponoszonych na przedszkola. 70 tys. zł (rocznie – przyp. aut.) na każdego ucznia jest już z samego faktu, że placówka niepubliczna podaje ucznia w Systemie Informacji Oświatowej, plus dodatkowa wartość – w zależności od tego, czy uczęszcza on do mniejszej, czy większej placówki, oraz na pomoc psychologiczno-pedagogiczną. Dofinansowanie JST nie jest w tym zakresie bardzo wysokie, dlatego – żeby odciążyć rodziców, państwa wyborców, których dzieci uczęszczają do placówek niesamorządowych – poddajemy pod państwa rozwagę możliwość zwiększenia kwoty dotacji: z 75 proc. do 100 proc. – w przypadku placówek niepublicznych, i z 100 proc. do 130 proc. – w przypadku publicznych. Proponujemy zwiększenie dotacji w taki właśnie sposób, aby rodzice, którzy wysyłają dzieci do placówek niesamorządowych, poczuli się docenieni i niezapomniani – mówiła adwokatka.
Do jej wystąpienia odniosła się wiceprezydent Chełma, Dorota Cieślik. Zwróciła m.in. uwagę na różnice w formach zatrudnienia i wymiarze pracy nauczycieli w placówkach oraz przypomniała, że niektóre z nich przez kilkadziesiąt lat korzystały z miejskich budynków bezpłatnie.
– Tak, znam te placówki. Płacą teraz wysoki, komercyjny czynsz, a gdy korzystały z budynków nieodpłatnie, inwestowały ogromne środki w ich przystosowanie. To kwota rzędu 2,5 mln zł – odpowiadała adwokatka.
Głos zabrała także Agnieszka Kozłowska, dyrektor przedszkola „Razem”. Odczytała list od Anny Gębal, dyrektor ds. kształcenia i wychowania integracyjnego „Razem”, która z powodów osobistych nie mogła wziąć udziału w spotkaniu. Apelowała o to, aby poziom debaty o edukacji nie sprowadzał się w pierwszej kolejności do jej finansowania.
„To potrzeby dziecka są wartością nadrzędną, a dopiero później finansowanie. (…) Kluczowym jest wypracowanie takiego modelu, w którym obie formy edukacji będą się uzupełniać, zamiast konkurować, a dostęp do wysokiej jakości edukacji był możliwy dla wszystkich. Zróbmy to razem. (…) Zamiast tracić czas na szukanie „haków” na placówki niepubliczne, może warto usiąść i zacząć ze sobą rozmawiać, uczyć się od siebie nawzajem, zmierzyć się z tym, co nie działa, podjąć współpracę i przestać zasłaniać się systemem, bo system to ludzie. Żeby system był bardziej ludzki, wystarczy w uczniu zobaczyć człowieka, który nie jest publiczny ani prywatny, i wspierać go w drodze dorastania” – przekazała w imieniu A. Gębal, dyrektor Kozłowska.
Swoimi doświadczeniami dzielili się też rodzice. Głos zabrała m.in. Katarzyna Trzaskowska, mama dziecka z autyzmem, uczęszczającego do przedszkola „Razem”.
– Przyszłam tu, żeby pokazać perspektywę rodzica dziecka ze specjalnymi potrzebami. Po diagnozie autyzmu świat się wali. Potrzebujemy wsparcia i prowadzenia. Wcześniej mieszkaliśmy na Mazowszu – tam zaproponowano nam przeniesienie dziecka do placówki terapeutycznej, mimo że syn – przy odpowiednim wsparciu – mógłby realizować podstawę programową. W „Razem” znaleźliśmy wsparcie i opiekę. Oferta tej placówki była jednym z argumentów, które przesądziły o przeprowadzce do Chełma. Po pół roku w „Razem” – z dziecka, które siedziało w kącie i ustawiało autka w rządki, nie nawiązywało relacji – stał się chłopcem, który świetnie sobie radzi – mówiła.
Z kolei Magdalena Zalewa, mama chłopca z niepełnosprawnością ruchową, opowiedziała o sytuacji, gdy syn chciał uczęszczać do II LO, jednak – jak relacjonowała – z powodu trudności logistycznych (braku windy i konieczności „uziemienia” jego klasy na parterze, co mogłoby nie spodobać się innym rodzicom – dop. aut.) zaproponowano przeniesienie chłopca do innej szkoły.
– Ze swojej strony bardzo panią za to przepraszam – powiedziała wiceprezydent Cieślik. – Jeśli rozmowa z dyrekcją wyglądała tak, jak pani opisuje, to przeprosiny się należą. Będziemy to analizować. Takie zachowanie jest nieakceptowalne.
Głos zabrali również radni. Wszyscy byli zgodni, że chełmskiej oświacie potrzebna jest reforma.
– Znajdujemy się w takim momencie, że musimy na poważnie, ponad wszelkimi podziałami politycznymi, porozmawiać o przyszłości edukacji naszych dzieci. Zacznijmy rozmawiać jak ludzie, którym zależy na mieście, na dzieciach – zacznijmy rozmawiać o prawdziwych reformach oświaty – apelował radny Łukasz Krzywicki (KR KO).
W porządku obrad komisji znalazł się punkt dotyczący przyjęcia przez radnych stanowiska w sprawie zmian w lokalnych przepisach dotyczących finansowania niepublicznych placówek oświatowych. Radny Wojciech Wójcik (KR „Chełmianie”) zaproponował, by wstrzymać się z decyzją do czasu opracowania szczegółowej analizy skutków finansowych i prawnych, a radni uznali, że to słuszny postulat.
– Popieram to, co mówili radni Krzywicki i Wójcik – mówił radny Stanisław Mościcki (KR Polska 2050). – Dobrze, że komisja poświęciła uwagę niepublicznej oświacie, choć szkoda, że zaprezentowała się tylko jedna placówka. Do tematu trzeba wrócić – decyzje będą należeć do całej Rady Miasta. Jeśli do jakichkolwiek zmian dojdzie, to zapewne najwcześniej w 2026 roku, bo w innym wypadku „rozłoży” to bieżący budżet. Tak to by wyglądało. Dlatego dziś nikt odpowiedzialny nie podejmie takiej decyzji i nie będzie głosował „za”, mimo że widzimy i rozumiemy potrzeby całej chełmskiej oświaty. Mamy na to kilka miesięcy i mam nadzieję, że w duchu porozumienia uda się wypracować taki kompromis, który będzie sprzyjał oświacie. Jako Klub Polska 2050 jesteśmy za dalszą dyskusją nad tym wnioskiem.
– Kosztem oświaty nie możemy rozwijać innych dziedzin – dodał radny Marek Sikora (KR KO). – Miasto skoncentrowało się na inwestycjach „twardych”, tych, które widać gołym okiem – np. drogach. Tymczasem inwestowanie w opiekę, rozwój i wychowanie na każdym etapie edukacji może być mniej widoczne, ale to właśnie ono stanowi fundament naszego rozwoju. Postawmy oświatę wysoko wśród priorytetów. Tak, to będzie kosztowało. Spróbujmy wspólnie przeanalizować, gdzie można szukać oszczędności – być może również przez racjonalizację działań w samej oświacie – ale bez tracenia z oczu tego, co najważniejsze – apelował radny.
O reformie bez urzędników
Rady Sikora zgłosił jeszcze jedną propozycję. Przewodniczący Klubu Radnych Koalicji Obywatelskiej Marek Sikora chciałby, aby umożliwić radnym spotkanie z dyrektorami miejskich szkół i przedszkoli w sprawie przyszłości chełmskiej oświaty i ewentualnego łączenie placówek w zespoły, ale… bez obecności urzędników. Zdaniem radnego tylko wtedy będzie możliwa swobodna i szczera dyskusja, bo dyrektorzy przy przedstawicielach miasta boją się otwarcie zabierać głos, obawiając się konsekwencji. Wiceprezydent Dorota Cieślik kategorycznie zaprzeczyła, by urząd kiedykolwiek miał wyciągać takie konsekwencje, ale do takiego spotkania prawdopodobnie dojdzie i to jeszcze w kwietniu.
Do tematu wrócimy. (w)