Nadal oficjalnie nie wiadomo, kto z powiatowych radnych korzystał z autobusów Domu Pomocy Społecznej w Nowinach i czy za to zapłacił. Tym razem na przeszkodzie stanął koronawirus.
Rani z powiatu chełmskiego od miesięcy usiłują się oficjalnie dowiedzieć, kto pożyczał autobus z DPS z Nowin na wycieczki dla swoich wyborców i czy za te wyjazdy zapłacił. Do korzystania z autobusu przyznała się jak dotąd tylko radna Grażyna Szykuła. Na sesji oficjalnie „rozliczyła się” z usługi. Powiedziała, dokąd jeździła i ile dokładnie zapłaciła za pożyczenia samochodu. Apelowała do pozostałych radnych, którzy również korzystali z autokaru, aby zrobili to samo. Do jednej z wycieczek przyznała się wówczas radna Paulina Suchań, która zapewniała, że pokryła jej koszty z własnej kieszeni. Pozostali milczą, chociaż wszyscy wiedzą, że jeszcze co najmniej dwoje radnych używało autokaru. Oficjalnie padło m.in. nazwisko Doroty Łosiewicz. Opozycyjni radni przytaczali nawet, dokąd organizowała wycieczki i jakie składki zbierała od uczestników. Jedna z tych wycieczek zahaczyła nawet o Słowację. Ale podróży miało być więcej. Dlaczego radna milczy? Woli, żeby inni tłumaczyli się za nią?
Andrzej Dzirba (PSL) kilkukrotnie składał interpelację na temat wykorzystywania aut DPS z Nowin i zapowiadał, że jeżeli nie dostanie konkretnej odpowiedzi, złoży wniosek o obniżenie pensji członkom zarządu. Na ostatniej sesji, 28 listopada, wycofał się z tego pomysłu.
– Docierają do mnie sygnały, że członkowie zarządu bardzo nad tym ubolewają, a nie chciałbym mieć nikogo na sumieniu – mówił. Radnej P. Suchań przypomniał, że jej wyjazd autokarem z Nowin do Warszawy, na którym był także wicestarosta Jerzy Kwiatkowski z rodziną i dyrektor DPS z Rejowca, na pewno był przyjemny, ale warto byłby podsumować jego koszty.
Jarosław Wójcicki chciała wiedzieć, jakie działania w sprawie wyjaśnienia wyjazdów podjęła komisja rewizyjna. Jej przewodniczący Andrzej Zając tłumaczył, że pozyskanie informacji jest w tej chwili utrudnione, bo w DPS panuje covid. Koronawirusem zarazili się pracownicy pralni, których musieli zastąpić pracownicy administracji placówki. Dlatego nie mieli podobno możliwości przygotowania zestawienia wyjazdów. (bf)