Przekroczenie uprawnień, poświadczenie nieprawdy i działanie na szkodę powiatu chełmskiego, za co grozi do 10 lat więzienia – takie zarzuty od prokuratury w Białej Podlaskiej usłyszał starosta chełmski Piotr D. z PSL. To pokłosie krętactw przy inwestycji w Wierzbicy. Podobne zarzuty usłyszeli w tej samej sprawie wicestarosta, dyrektor jednego z wydziałów w powiecie i kierownik robót z firmy, która budowała drogę.
Przez ostatni tydzień w Chełmie i regionie huczało od pogłosek o prokuratorskich zarzutach dla starosty chełmskiego z PSL, urzędników i pracownika firmy budowlanej za cichą inwestycję powiatu w Wierzbicy. O co chodzi? Pod koniec 2021 roku starosta z publicznych pieniędzy sfinansował budowę drogi na nienależącej do powiatu działce przy tamtejszej spółdzielni mieszkaniowej. Nie dosyć, że bezprawnie, to bez wiedzy i zgody rady powiatu. Nie pochwalił się też inwestycją, dopóki sprawa nie wyszła na jaw. Na początku bagatelizował, że powiat wydał ponad 100 tys. zł z publicznej kasy. W momencie, gdy zdał sobie sprawę, jakie mogą być z tego konsekwencje, zaczął wszystkiemu zaprzeczać. W swoje kombinacje wciągnął radnych i urzędników. Doprowadził do odwołania komisji rewizyjnej, która chciała wyjaśnić sprawę. Ale ci, którzy dali się zwieść jego zapewnieniom, że ukręci sprawie łeb, przekonali się, że wcale nie będzie to takie proste. Nawet pomimo przymilania się starosty do rządzącej w kraju prawicy i spoufalania się z pochodzącym z Wierzbicy wiceministrem sprawiedliwości. Bo sprawa trafiła w końcu do prokuratury.
Gdyby Piotr D. (PSL) przyznał od razu, że zlecił budowę drogi na terenie, który nie należy do powiatu, być może skończyłoby się na poważnych, ale jednak tylko zarzutach przekroczenia dyscypliny finansów publicznych. I tylko dla niego. Ale wolał kręcić i motać, wciągając innych w swoje intrygi. Cały czas wypierał się, że powiat wybudował drogę w Wierzbicy. Nawet kiedy radni doszukali się przelewu na ok. 140 tys. zł za prace budowlane, brnął dalej, że powiat zapłacił te pieniądze firmie za remonty na kilku innych odcinkach dróg. Co poświadczył w protokołach odbioru robót, tak jak wciągnięci przez niego w sprawę wicestarosta, dyrektor wydziału infrastruktury i kierownik budowy. Tyle że te remonty wykonała zupełnie inna firma, nieodpłatnie, w ramach robót gwarancyjnych.
Tego ewidentnego szachrajstwa, o którym wszyscy wiedzieli i o którym z zażenowaniem mówili w kuluarach, nie dało się ukryć i najwyraźniej na pokrętne tłumaczenia nie nabrała się prokuratura. Śledztwo trwało prawie rok, ale zakończyło się postawieniem zarzutów czterem osobom.
– Piotrowi D., który działał jako funkcjonariusz publiczny, prokurator postawił zarzut przekroczenia uprawnień i poświadczenia nieprawdy w protokole odbioru końcowego robót, czym działał na szkodę powiatu chełmskiego, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przez gminę – mówi prokurator Agnieszka Kępka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Chodzi o art. 231 § 2 Kodeksu Karnego (osiągniecie korzyści majątkowej), za który grozi kara pozbawienia wolności do 10 lat oraz w powiązaniu z art. 271 par. 3 (poświadczenie nieprawdy), który zagrożony jest karą od 6 miesięcy do 8 lat więzienia. Takie same zarzuty prokuratura postawiła wicestaroście z PiS – Jerzemu K.
Dyrektor wydziału infrastruktury Marek B. dostał zarzuty z art. 231 § 2 (zagrożony karą do 10 lat więzienia), bo jako funkcjonariusz publiczny, będąc zobowiązanym do monitorowania prawidłowej realizacji umowy, nie dopełnił obowiązków, akceptując zmianę prawdziwego miejsca i zakresu robót, czym działał na szkodę, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przez gminę, i na szkodę powiatu chełmskiego – cytuje prokurator A. Kępka.
Artur K., kierownik budowy z firmy budowlanej, która pracowała na zlecenie starosty, otrzymał zarzut z art. 271 § 3 (zagrożony sankcją od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności) za to, że zmienił przewidziane umową miejsce i zakres robót, a następnie jako osoba upoważniona poświadczył nieprawdę w protokole odbioru końcowego, co do faktycznie wykonanych prac, czym działał w celu osiągnięcia korzyści majątkowej.
– W trakcie przesłuchania podejrzani nie przyznali się do winy, złożyli wyjaśniania, których na razie nie ujawniamy. Prokuratura prowadzi dalsze czynności w tej sprawie – mówi rzecznik prokuratury.
Wokół starosty i wicestarosty robi się coraz gęściej. Nieoficjalnie mówi się, że opozycja zamierza złożyć wniosek o odwołanie zarządu powiatu. Przy tak poważnych zarzutach nikogo to nie zdziwi. Plotkuje się także, że PSL i PiS mogą zawiesić ich w prawach członków.
Chociaż starosta Piotr D. dostał w końcu zarzuty, nie da się nie zauważyć, że przez lata mógł liczyć na jakąś dziwną pobłażliwość organów ścigania. Zwłaszcza, że nie brakowało informacji o nieprawidłowościach i nadużyciach, których dopuszczał się od lat, wykorzystując np. służbowe auto czy maszyny należące do powiatu. A jeszcze dziwniejsze jest to, że niektórzy radni z powiatu chełmskiego nadal patrzą z pobłażaniem na te poczynania.
Jakże inne standardy obowiązywały, kiedy kilka lat temu byłemu staroście łukowskiemu stawiano zarzuty poświadczenia nieprawdy i przekroczenia uprawnień, za prywatne wykorzystanie samochodu służbowego, czym naraził powiat na szkodę w wysokości 450 zł (tak – czterystu pięćdziesięciu złotych!) oraz za żądanie a potem przyjęcie od pracownika 2 tys. zł nagrody, którą mu przyznał. Starosta został wtedy zatrzymany przez policję w swoim domu, doprowadzony do prokuratury, a po przesłuchaniu zwolniony za kaucją. (bf)