Stuletnia lipa przegrała z chodnikiem

Lipa była nie tylko okazała, ale również zdrowa

Niektórzy mieszkańcy ul. Partyzantów w Świdniku skarżą się, że wycięto lipę, która rosła przy ich ulicy od dziesiątek lat. – Czyja to decyzja? – pytają rozżaleni. Urzędnicy tłumaczą, że drzewo trzeba było usunąć, by mógł powstać tu chodnik, choć jak zaznaczają im również jest szkoda drzewa.


Pod koniec ubiegłego roku zakończyły się prace związane z budową chodnika wzdłuż ulicy Partyzantów w Świdniku. Nowy trotuar powstał na odcinku od ul. Dworcowej do Wojska Polskiego, ale że jest tu dosyć wąsko, tylko po jednej stronie ulicy. To ostatni fragment Partyzantów, wzdłuż którego nie było jeszcze chodnika i jak tłumaczyli urzędnicy, inwestycja choć niewielka, ułatwi pieszym poruszanie się i poprawi bezpieczeństwo na tej ważnej dla tego osiedla ulicy.

Mieszkańcy cieszą się z chodnika, ale nie kryją, że radość mąci fakt, iż z jego powodu przed kilkoma dniami wycięto drzewo, które rosło przy ich ulicy od dziesięcioleci. – Chodzi o lipę, która stała po prawej stronie wjeżdżając w Partyzantów od Dworcowej. W listopadzie ubiegłego roku, kiedy budowa chodnika dobiegała końca rozmawiałam z jednym z inspektorów i pytałam, co będzie z tą lipą; czy będą ją wycinać. Zapewniono mnie, że nie, że to zdrowe drzewo, więc zostaje. Obudowano je kostką. Jakież było moje zdziwienie, kiedy 21 stycznia, wracając z pracy zobaczyłam, że to piękne i mające już na pewno sto lat drzewo, zostało pocięte na kawałki. Kto wydał na to zgodę? Najpierw obudowali drzewo kostką, by mogło sobie rosnąć, a teraz wycięli. Aż serce się kraje – żali się nasza Czytelniczka.

Kobieta przyznaje, że obawia się też o los innych drzew, które rosną przy ulicy.

– Mamy tu jeszcze dwa piękne dęby. Boję się, że któregoś dnia wrócę z pracy i ich też nie będzie. Już wcześniej, na potrzeby budowy chodnika wycięto piękną akację. Ludzie skarżą się, że wycinają drzewa w lesie Rejkowizna, a u nas na Adampolu też tną i nikomu najwyraźniej to nie przeszkadza – mówi kobieta.

Nasza Czytelniczka zwróciła się z tą sprawą również do radnych. Zainteresowała nią m.in. radna Magdalena Szabała (Świdnik Wspólna Sprawa), która w tej sprawie skierowała zapytanie do urzędu.

Ratusz tłumaczy, że planując tę inwestycję od początku starał się, aby jak największa ilość drzew została zachowana. Tak się stało z orzechem i dwoma okazałymi dębami. Usunięte zostały za to akacja i lipa, które nie sposób było ominąć chodnikiem.

– Mieszkańcy dobrze wiedzą, że osobiście zależy mi na drzewach. Szukaliśmy rozwiązania, jak to zrobić, aby zachować ich jak najwięcej w tym miejscu, ale czasem po prostu się nie da. W przypadku orzecha mogliśmy przenieść chodnik na drugą stronę, obok dębów też udało się go „wcisnąć”. W przypadku akacji i lipy nie było takiej możliwości. Gdybyśmy nie usunęli tych dwóch drzew, chodnik nie spełniałby warunków technicznych i zapewne zarzucano by nam, że to absurd, że ze środka chodnika „wyrasta” drzewo – mówi Marcin Dmowski, zastępca burmistrza Świdnika ds. inwestycji i rozwoju.

Wiceburmistrz dodaje, że wycinkę lipy ratusz konsultował z Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska. Wykonawca, chcąc wywiązać się z umowy, zrobił tyle, ile mógł, więc obudował drzewo kostką i dopiero, gdy miasto dostało zgodę z RDOŚ, drzewo zostało usunięte. Kiedy pozwoli na to pogoda, w miejscu po nim zostanie ułożona kostka.

– Poza tym wielu okolicznych mieszkańców naciskało na wycięcie tego drzewa; w tym miejscu jest też wjazd na prywatną posesję, więc jak widać oczekiwania w tym zakresie są bardzo różne – dodaje M. Dmowski. – Zależy nam, aby zachowywać jak najwięcej zieleni; każdego roku sadzimy też dużo nowych drzew. Niechętnie „sięgamy” po rozwiązanie, jakim jest wycinka, ale czasem, niestety, inaczej się nie da.  (w)

News will be here