Szczepionka nie otworzyła przychodni

Skoro grupa zero została już zaszczepiona przeciwko Covid-19, to czy lekarze rodzinni otworzą w końcu drzwi gabinetów? – pytają nasi Czytelnicy. I chociaż kilka miesięcy temu lekarze usprawiedliwiali się, że chronią się przed zarażeniem, to teraz wydaje się, że chronią się, ale przed pacjentami.

W czerwcu minionego roku, gdy po pierwszym lockdownie odmrażano gospodarkę, pisaliśmy, że można już pójść do galerii handlowej, kościoła a nawet na wesele, że szpital wznawia planowe zabiegi, ale lekarze rodzinni nadal udzielają porad telefonicznie. Czytelnicy pytali czy to normalne, a lekarze tłumaczyli, że muszą izolować się od pacjentów, żeby nie zachorować, bo wtedy nie udzielą nawet teleporad. Nie wszyscy przyjmowali to tłumaczenie za wystarczające.

Pokazywali, że są ośrodki zdrowia, które mimo pandemii pracują tak, jak przed nią. I przypominali, że lekarzy obowiązuje przecież przysięga Hipokratesa, która zobowiązuje do udzielania pomocy. Faktycznie na teleporady „przeszli” w większości lekarze rodzinni zrzeszeni w tzw. Porozumieniu Zielonogórskim. I tłumaczyli, że wytyczne do ich pracy określił Główny Inspektor Sanitarny i konsultant krajowy w dziedzinie medycyny rodzinnej. Dodawali, że to poradnie, które wytycznych nie przestrzegają, łamią przepisy.

A co po szczepieniu?

Czy coś się zmieniło pół roku później, gdy jest już szczepionka na Covid-19 i grupa zero, czyli pracownicy służby zdrowia, została praktycznie zaszczepiona? – Skoro lekarze dostali szczepionki, to już chyba nie muszą się obawiać pacjentów i mogą zacząć pracować normalnie – mówią teraz Czytelnicy. Ale lekarze są innego zdania.

– Nie można tych dwóch rzeczy ze sobą łączyć – uważa Tomasz Zieliński, prezes Lubelskiego Związku Lekarzy Rodzinnych Pracodawców. – Po pierwsze grupa zero nie została jeszcze całkowicie zaszczepiona a po drugie to chodzi o to, żeby pacjenci przebywający na terenie poradni nie zarażali się między sobą.

T. Zieliński uważa, że szczepionka nie chroni lekarzy przed zarażeniem i przenoszeniem wirusa. – Ona chroni przed ciężkim przebiegiem choroby i śmiercią i to jest cel szczepień – twierdzi. – Gdyby pacjenci wrócili do przesiadywania w poczekalniach, to będą zarażać się między sobą, a oni na razie zaszczepieni nie zostali.

Lekarz uważa, że nigdzie na świecie nie ma tak, że czeka się na wizytę w kolejce i pacjenci nie powinni oczekiwać, że taka sytuacja wróci. Ale kto korzystał z porad lekarza rodzinnego jeszcze przed pandemią, to wie, że od dawna nie czeka się tam w wielogodzinnych kolejkach. – Pacjenci umawiali się na konkretne godziny i przychodzili najwyżej kilkanaście minut przed czasem – mówią ludzie.

Lekarzy te argumenty nie przekonują, a złość pacjentów na utrudnioną dostępność tłumaczą „ogólnoludzką” niechęcią do zmian. – Byliśmy do czegoś przyzwyczajeni i gdy dochodzi do zmiany, to nam to przeszkadza – uważa T. Zieliński. – Jednocześnie nie słychać tłumów osób zadowolonych, bo uwydatnia się tylko te złe opinie.

Co na to NFZ?

O stanowisko w sprawie pracy przychodni Podstawowej Opieki Zdrowotnej zapytaliśmy Narodowy Fundusz Zdrowia, który finansuje ich działalność. Wiele razy pojawiały się głosy, że Fundusz powinien zmienić sposób finansowania poradni, które ograniczają dostęp pacjentom. Ale NFZ odbija pałeczkę, pisząc, że to Ministerstwo Zdrowia pracuje nad projektem ustawy dotyczącym teleporad. – Teraz ten projekt ma trafić do konsultacji – informuje Małgorzata Bartoszek, rzecznik prasowa lubelskiego oddziału wojewódzkiego NFZ w Lublinie. (bf)

News will be here