Tragedia w Dorohusku. Policja znalazła zwłoki

Tajemnicza śmierć młodej kobiety. Po wejściu do zamkniętego od środka mieszkania policjanci ujrzeli nadpalone meble, okopcone ściany i zwłoki 34-latki. Co takiego się stało, że nie zdołała uciec?

W poniedziałek (5 sierpnia) policja odebrała zgłoszenie od zaniepokojonych brakiem kontaktu sąsiadów 34-latki. Zaraz potem do domu kobiety udali się mundurowi z miejscowego komisariatu w Dorohusku. Na miejscu okazało się, że mieszkanie było zamknięte od środka, a okna czarne od dymu. Wszystko wskazywało na to, że doszło do pożaru.

Mundurowi weszli do środka przez okno. W pomieszczeniu ujrzeli okopcone ściany i nadpalone meble. Chwilę później ujawnili zwłoki 34-latki.

Ze wstępnych ustaleń wynika, że pożar sam się ugasił, a ofiara zatruła się czadem. Jak to możliwe? Komendant chełmskich strażaków, bryg. Wojciech Chudoba, tłumaczy, że tego typu sytuacje, choć rzadko, ale jednak się zdarzają. Najpewniej pożar objął tylko jedno pomieszczenie i był na tyle mały, że okno nie pękło od wysokiej temperatury. Ogień musiał wypalić cały tlen w pomieszczeniu, ale się nie rozprzestrzenił, bo w szczelnie zamkniętym domu zabrakło powietrza.

Dzień po ujawnieniu ciała kobiety na miejscu prowadzone były oględziny z udziałem biegłego z zakresu pożarnictwa. (pc)