Wielkie święto w Sobiborze

Ponad 22 tysiące hektarów powierzchni, siedem rezerwatów przyrody, unikatowa przyroda i historia okupiona krwią i cierpieniem ludzi, którzy walczyli o wolność Polski. W piątek (24 czerwca) Nadleśnictwo Sobibór obchodziło 100-lecie istnienia. Z tej okazji odprawiono uroczystą mszę w miejscowej kaplicy, zasadzono dąb pamięci oraz odsłonięto kamienną tablicę.

Od mszy świętej w miejscowej kaplicy rozpoczęły się obchody setnej rocznicy utworzenia Nadleśnictwa Sobibór. Następnie uroczystości przeniosły się na teren nadleśnictwa. Na początku odsłonięto pamiątkową tablicę, pod którą zaproszeni goście złożyli wieńce i znicze. Byli wśród nich senator Józef Zając, wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski, wicewojewoda lubelski Bolesław Gzik, starosta Andrzej Romańczuk.

Część oficjalną otworzył nadleśniczy Dariusz Filipczak, który w skrócie przedstawił historię utworzenia Nadleśnictwa Sobibór. Najwcześniejsze dane o lasach sobiborskich sięgają końcowych lat XIX wieku – opowiadał. – W tym czasie lasy były zarządzane przez „pałatę leśną” byłego zaboru rosyjskiego. Dokładnej daty nie znamy, ale przyjmuje się, że Nadleśnictwo Sobibór utworzono w roku 1920 wraz z powołaniem Siedleckiej Dyrekcji Lasów Państwowych, do której należał powiat Włodawski.

Po zakończeniu wojny w 1945 r. powierzchnia lasów nadleśnictwa wynosiła tylko 3500 ha. Później zostały dołączone lasy dawnej własności prywatnej o pow. 330 ha, upaństwowione dekretem PKWN, oraz grunty o pow. 1270 ha przejęte około roku 1950 na skutek przesiedlenia właścicieli narodowości ukraińskiej. W latach 1950-1974 w dalszym ciągu przejmowano dużą ilość gruntów i lasów opuszczonych przez właścicieli oraz grunty przekazywane do PFZ. Do 1975 roku zalesiono łącznie ponad 9 tysięcy ha – mówił Filipczak. W swoim wystąpieniu podkreślił wielką rolę trzech zasłużonych szefów nadleśnictwa: Jana Wietrzykowskiego, Józefa Piekarczyka oraz Włodzimierza Gerunga. Pamiętać trzeba, że lasy sobiborskie od wielu stuleci dawały schronienie żołnierzom oraz ludności cywilnej. Bywały miejscem bitew i potyczek.

Nie dziwmy się zatem, jeśli czasami spotkamy znicz zapalony na leśnym pustkowiu czy przechylony pod naporem czasu drewniany krzyż. Nasze leśne ostępy kryją wiele tajemnic i historii, a my jako leśnicy dokładamy wszelkich starań, aby pamięć o nich nie zaginęła – opowiadał nadleśniczy. Po nim głos zabrali zaproszeni goście, był też czas na odznaczenia i podziękowania dla obecnych i już emerytowanych pracowników nadleśnictwa. Po części oficjalnej udano się na biesiadę, podczas której wspominano stare czasy i dzielono się dykteryjkami i anegdotami z życia nadleśnictwa. (bm)

News will be here